piątek, 13 kwietnia 2012

Rok Dziadowania oraz inne dziadostwa


Dziadujemy już cały rok!!!!
I strasznie nam się to podoba :D
No, może wolelibyśmy, żeby "rok" mijał wolniej.





Ta mała Osóbka nie musi udawać niewiniątka! To dzięki niej jesteśmy Dziadostwem.

Skutkiem ubocznym naszego Dziadowania są niesamowite odkrycia dotyczące zięcia.


Przyznajemy ze skruchą, patrzyliśmy, czy mądry, zaradny, troskliwy, itd.itd., a jakoś jego powierzchowności nie analizowaliśmy bardzo dogłębnie,
bo nie to ładne, co ładne, ale to, co się podoba. :D
A tu masz!!! Klara, kropla w kroplę podobna do Taty, a taka śliczota. Ergo, nasz zięć, prócz wszelkich innych przymiotów, okazał się być ŚLICZNOTĄ :DDDDDDD

Po drugie, przez dwa dni, własnymi rękami, wyczarowywał dla swej córuni taki oto urodzinowy tort!
Trafił się nam zięć artysta, jak widzicie, no i dość oryginalnie spełnia się w roli Tatusia!

Danielu, klaskaniem mamy obrzękłe prawice!

Tort jest misiem, bo Klara jest na etapie szaleńczej miłości do misiów właśnie.

"Bi-bi" to klarusiowa ksywka misiów. Ten też przykuł jej uwagę.

No i ciach! Dwa dni pracy pod nóż!

Każdy dostał kawałek, zaś przeważającą część misia demolowała pracowicie właścicielka. Baaaardzo się starała!
(Najwyżej skończy się wysypką, przeżyjemy :D)

Całemu tortowi, na szczęście, rady nie dała!!!

Czas był najwyższy na kinder party, choć Wujek Cyprian, obskakujący w tę wielkanocną niedzielę trzecią imprezę, był już bezwstydnie zblazowany.

Klara kusiła go na wszelkie...

... możliwe sposoby.
(Jasne, że tak! Dał się w końcu namówić na zabawę.)

Urodzinki, choć przesunięte troszkę, ze względu na chorobę (pierwszą!!!) Klary, udały się, że ho,ho - co właśnie widać.
(Tłumaczy się: "Głowa mała!!!")

Dziękujemy, Dzieciaki! (Ten ukryty to Wincenty :DDD)

A najbardziej dziękujemy temu Zębatemu Promyczkowi w najbardziej stalowoszarą słotę.


Słoneczko wiosenne wróciło, wiatry wreszcie zaczynają omdlewać. Mimo to, tak naprawdę, wciąż stalowoszare, albo i czarne chmury nad nami. I to są owe inne ...dziadostwa.

Poczytajcie jeszcze jeden Głos Wołającego Na Puszczy:

http://hobbitowo.blogspot.com/2012/04/zamiast-zyczen-wielkanocnych.html

My w ramach komentarza, czy może usprawiedliwienia, pozwolimy sobie zacytować słowa Ryszarda Przybylskiego z Wprowadzenia do "Pustelników i demonów" (ZNAK, Kraków 1994), pod którymi podpisujemy się wszystkimi łapkami, jakie mamy!

"W dzisiejszej Polsce, która wpadła w zapaść duchową, naszym "księgarniom" nie grozi co prawda Omar, ale na niezbędne księgi z dawnych i najnowszych lat zawziął się teraz Marny Czas, równie okrutny i bezwzględny jak to rozbite społeczeństwo, które w karygodnym obłędzie uwierzyło, iż skleci jakąś wspólnotę bez mądrości umarłych przodków. Przyzwyczajony przez całe życie do gardzenia plugawym układem społecznym, postanowiłem tedy udać się na Pustynię, do tego "egipskiego pszczelnika", aby w czasie, kiedy grzechy języka kalają "jadem żmijowym" (Rz 3, 13) wargi wielu naszych rodaków, zająć się mądrością zrodzoną z milczenia dawno zmarłych mnichów. Im bardziej bowiem marny jest nasz czas, im bardziej występy niby to chrześcijańskich partii politycznych przywodzą na myśl podrzędny szynk, tym bardziej potrzebna jest nam rozmowa z autorytetami, które stworzyły tradycję, równie sakralną, co niezbędną. Uciekam więc, jak zwykli czynić ludzie zgnębieni wulgarnością współczesnego życia społecznego (...)"


My, Dziadostwo, mamy swoją Pustynię, wielu z Was też ją ma...

Z dziadowskim pozdrowieniem!!! :D

środa, 4 kwietnia 2012

Pasja w drzewie. (Drugi minikonkurs Ogarzego Pogórza)








Legł w grobie. Twarz Mu śmieci, ziemia, grzyb i pracowite chrząszcze pokryły. Odwieczny.

Ludzka rzecz.

Wszystko w Nim było, do bólu, ludzkie.

Leżał bardzo niewygodnie na obu łopatkach, jak większość z nas.

Się przewracał i nie dawał rady się podnieść.

Jego Matka płakała nad Nim.

(I z łez Matki najtrudniej nam się będzie na końcu wytłumaczyć!)

A w godzinie Próby był sam!

"Eli lama sabachtani!"

Zdjęcia powyżej to dokumentacja niekompletnej i NISZCZEJĄCEJ z roku na rok Drogi Krzyżowej za krasiczyńskim kościołem p.w. św. Marcina. Zapowiadaliśmy ją TU .

Te niezwykłe, poruszające rzeźby są autorstwa Artysty pochodzącego z Huty Brzuskiej, Pana Jana Stadnika.
(Bez mała 5 lat wisiały tu nieprawdziwe wiadomości o Autorze, które wreszcie, dzięki kontaktowi z krewną Pana Stachnika prostujemy. I korzymy się za wcześniej opublikowane głupoty! Na swoją obronę mamy tylko jedno - z palca sobie ich nie wyssaliśmy, ktoś nam taką opowieść "sprzedał" :D Metoda badawcza polegająca na przepytywaniu miejscowych nie zawsze się sprawdza! :D)

Ech!
Kto Jego Dzieło uszanuje?
Pan Jan Stachnik jest także autorem Drogi Krzyżowej
w Korytnikach i Laszkach. Nie widzieliśmy. Zobaczymy z całą pewnością!!!
Oby tam nasz zachwyt nie mieszał się z żałością...

Jedna Figura się tej zimy przewróciła! Gnije wszystko!
Ot, Dobry Samarytanin by się przydał, żeby zakonserwować pro publico bono...


Jak będziecie w Krasiczynie oglądać Zamek, zajrzyjcie za kościół! Dwa kroki!

Przed plebanią siedzi Frasobliwy, autorstwa Pana Eugeniusza Cedryńskiego!

Pana Profesora z Tarnopola, konserwatora zabytków, greko-katolika i, jak widać, pierwszorzędnego artysty!

Świadczy o tym choćby ten święty Marcin dzielący mieczem swój płaszcz na pół, żeby okryć żebraka.

Ech, nie o tym miało być, ale samo schodzi na ciesiołkę!

Bóg, jak był Człowiekiem, robił w drzewie!

Jak drzewo u nas, to najwięcej Brzeziny! A jak Brzeziny, to kościół p.w. św. Mikołaja.

Jak widzicie, byliśmy już w Brzezinach, ale okazało się, że z zewnątrz nie zobaczyliśmy nawet siódmej części tego, co można tam zobaczyć.

Kościół jest niezwykły nie dlatego, że "odkryto go" dopiero w drugiej połowie XX wieku i że w środku są XV-wieczne rzeźby z warsztatu Stwosza.

Niezwykły jest pewien zabieg, któremu poddano kościół w 1933 r.

Otóż, skoro malutki, drewniany, gotycki kościółek już dla wiernych nie wystarczał, za świętej pamięci księdza Michała Piechury, architekt Wacław Krzyżanowski przeciął kościółek na pół i wbudował transept.

Ale kogo to obchodzi? Że uratowano w ten sposób bezcenny zabytek? Do dziś ludzie się przestrzegają, żeby, nie daj Bóg, konserwator zabytków nie zauważył Twojej chałupy czy kamieniczki, bo będzie się wpierdzielał w to, gdzie masz kibelek! I tak niszczeją zabytki.

I kiedy świętej, kulturalnej pamięci, ksiądz Michał Piechura podjął decyzję o przecięciu kościoła, rozpadały się gotyckie kościółki w Komborni, czy Przysietnicy!

Rozpadały się przez cymbałów, którzy jęczeli, że nie można zabytku tykać!

Otóż, MOŻNA TYKAĆ i takie jest nasze najgłębsze przekonanie!

Akurat mamy przed sobą dwie książki. "Brzeziny. 500 lat kościoła św. Mikołaja 1501-2001" (Materiały z sesji popularnonaukowej) i blisko pięćsetstronicowe "Kościół św. Mikołaja w Brzezinach na Podkarpaciu. Monografia artystyczna."
Mocna lektura.

Ksiądz Proboszcz Kłosowski był na tyle łaskaw, że przede nabożeństwem zechciał nas oprowadzić. (Trafili się również turyści z Wiśniowej )

Żaba, siedząc w ławkach kolatorskich, oddaje sprawiedliwość Tatusiowi, który zadzwonił domofonem do Księdza Proboszcza i pochwaliwszy Chrystusa, poprosił o otwarcie kościoła. :D

Matka Boska Brzezińska z nasuwającą się zbroją ze złota i drogich kamuszków. Bidna!

Kościół zbudowany z modrzewiowych belek, na dębowej podwalinie.

XV-wieczna chrzcielnica na młyńskim kamieniu. Z herbem Ostoja. Panów Rokoszów.
(Kłosowscy mają herb Rola. :D)

Pora na konkursową zagadkę!

Chrzcielnica jest oktagonem, czyli ma osiem boków.

Kto wie dlaczego osiem? :D

(Bez co osiem, a nie dziewięć, czy sześć?)

Nagroda rzeczowa, jak to u nas, bez żadnej wartości, ale jest!


Naprawdę, nawet bez gruntownej wiedzy człowiek rozdziawia paszczę i chłonie, co mu w oko wpadnie z tych kolorów!

Mając przed sobą te wyżej wspomniane książki, moglibyśmy Was zasypać "zdumiewającymi" faktami i przeskakiwać na przykład o trzysta lat, ale po co?

Nie wystarczy, że taki przezgrabny, śliczny rokokowy ołtarzyk...

... ma na wprost taką przepiękną, XVII wieczną "częstochowską", surową Hodigitrię z Częstochowy?

Śwarne te aniołki, jak mało które. ( A korona Władysławowska "zamknięta")

A to też z boczku kościoła. (Warsztat Wita Stwosza.)
(Niestety zbliżenia nie wyszły, ale szczena opada - zapewniamy.)

I skąd ta ludzka pasja? Drzewniana?

Jak i tu.

w podłańcuckiej Krzemienicy.

Jest to kościół pod wezwaniem świętego Jakuba Starszego.

Kostnica. Kościół jest w zasadzie XVIII wieczny, ale szpece doszli niedawno do wniosku, że w latach 1750- 1754 tylko go przebudowano, po pożarze, wykorzystując niedopalone belki starszego kościoła z 1492r.

W każdym razie wiejski kościółek zdumiewa matematyczną harmonią.

I nic nie jest w nim przesadzone!
Że też ludziom kiedyś się chciało, takie pierdółki-sygnatureczki strugać!


Pasji, która jest w drzewie i w miłości do drzewa

Wam na święta życzymy!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...