- Dzień body Pani Doktor! U nas w domu ZARAZA! - wrzasnął Prezes od progu gabinetu. I nie kłamał. Grenada się chowa. Mama spacyfikowana anginą, Tata zbiera oskrzela z podłogi, to i Bąbel zaniemógł. Na szczęście, bezantybiotykowo.
Jak Tata dorwie tego Almanzora, któren cmoknął zdradziecko (taką ma Tata nadzieję!) Mamę, to mu ... (jak tylko siły odzyska, oczywiście)
Mimo więc tego, że kroi się w dzisiejszym wpisie rozgorączkowana pulpa, trzeba sobie poszukać jasnych stron tej sytuacji. Tematów do zdjęć pod domem -masa. Ładnych słów w książkach równie dużo. :D
Przecież, jak ogłosił był swego czasu Kazimierz Wyka, wszystko RZECZ WYOBRAŹNI.
I na co nam telewizja? Wszyscy, którzy oglądali Amadeusza wiedzą:
Że nie zbrodnia reklamy
że reklama zbrodni warta
przekonał się Salieri mordując Mozarta
(Joanna Kulmowa)
Lepiej czytać. Choćby nawet tę, większości do niczego niepotrzebną, poezję. :D A jeszcze, kiedy się Człowiek nieco tylko uważniej rozejrzy dokoła, nietrudno uwierzyć Miłoszowi, kiedy mówi:
Na ziarnku maku stoi mały dom
pieski szczekają na księżyc makowy
i nigdy jeszcze tym makowym psom
że świat jest większy nie przyszło do głowy
:D
Luty, dotkliwy mróz przyłapał krótkotrwałą odwilż na pobliskiej łące, a że śniegiem u nas dopiero od niedzieli sypie, podglądaliśmy tę zakutą w lodowe okowy odwilż.
W tej powszedniości, o! jakże tu wiele
Mistycznych rzeczy i nieodgadnionych
Maleńkich jako światełka w kościele
Na dzień za dusze święcon pogrzebionych
- Czerwoną iskrą drżących chwilkę jedną,
P r z e z t o, ż e z a d n i a ś w i e c i , nad-powszedną!...
Jak widać, zaczynamy więc z najgrubszej możliwej Rury! :D Norwidem
Nad olbrzymimi księżycami
Wieczność ustawiła się na dwunastce.
A Czas usnął na zawsze
w swej wieży
oszukują nas wszystkie zegary.
Federico García Lorca
(tłum. Zofia Szleyen)
Skoro mamy piórko.... (które, pisząc nawiasem, :D dało nam asumpt do wspomnienia w tytule niezapomnianych programów Świętej Pamięci prof. Wiktora Zina) to... Czechowicz:
Spokojnie miękko świeci chwila bez godziny
ostrzą się na kamieniu zórz lotki jaskółkom
Obraz, jako muzyka? A czemu nie? Tytus Czyżewski chyba miał rację, kiedy napisał, że
Malarstwo jest muzyczną rozkoszą
Tonów najrzadszych, najprostszych
Czyżby to ...były strzały, które z błękitu spadły?... (Federico Garcia Lorca tłum j.w. )
Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest
Być uważnym
Pełnym pasji
Dobra wasza
Gwiżdżą ptaki
I tego trzymać się trzeba
(Sted)
...tak właśnie nad bryłą szorstką
słowo ciałem się stało
bezruch - gałązką...
(Joanna Kulmowa)
Jak się dobrze przyjrzeliśmy to zauważyliśmy tu to samo tchnienie subtelnego, przedwiecznego Piękna, co..
...w surowych do przesady, monochromatycznych, ...
...wyłaniających się z nicości bieli liniach na obrazach japońskich mistrzów Zen.
Liniach kreślonych spontanicznie. ..
...nieomylnymi pociągnięciami...
...umoczoną w tuszu, ułamaną obok gałązką
czy wiechciem ryżowej słomy.
Asceza tych ruchów-muśnięć musi być pozorna, skoro piękno, zaklęte w ich obrazach, jest skończone...
Zupełnie jak piękno zaklęte w muśnięciach mrozu.
Często tamtym dziełom też towarzyszyła kaligraficzna poezja. :D
(Per analogiam do poezji wracam(y))
Wiośnie udało się uciec z duszą na listek (Mickiewicz).
No i zaczęło sypać. Troszkę. Za to nie śnieżkiem, a wielkimi kłębkami puchu.
Ptaszyska ślepiami w które nieskończoność weszła patrzą nie widzą -
nigdy nie umrą na bezkształt (Kulmowa)
W domciu fajnie, ale może gdzieś tam, jak pisał Ziemianin
W ciemnym lesie klęczy na jedno kolano na obrusie przymrozku - wilczyca
Rozchylił jej bluzkę na piersiach'
i ukazały się góry wiosenne
Jak to możliwe dziwił się
na dworze na białych łapkach
przeciąga się jeszcze śnieg
W jej włosach
gwiżdżą już szpaki!
Wypuścił pędy grzech
:D
(Harasymowicz. Złociście, po swojemu nieprzyzwoity. Podpisem miała byc tylko druga strofa, ale... nie mogliśmy się powstrzymać. :D )
Śnica i śniegowica :D (Czechowicz)
A we mnie tańczy menueta anioł we fraku (Tadeusz Nowak)
To naturalnie nie są barwione preparaty mikroskopowe tylko efekt naszej zabawy z fotkami, które wyżej pokazały zupełnie inną prawdę.Oto dowód na to, że faktycznie wszystko to Rzecz Wyobraźni. :D Mama na tym czerwonym wypatrzyła m.in. elfa, Tata upiera się, że to twórcze rozwinięcie tematu Strącenia grzeszników ze skrzydła tryptyku Sąd Ostateczny Hansa Memlinga...
Z pewnością ile oczu, tyle interpretacji, ba! może par interpretacji - po jednej na każde oko. :DDDDDDDDDDDDDD
Do tego, żeby z większą odwagą pstrykać to, co widzimy bardzo blisko, zachęciły nas ostatnio kapitalne zdjęcia Jerzego Dolaty na Biebrza Trophy. Polecamy.
Jak widać dziadziejemy z dnia na dzień!. I dobrze nam z tym! Czego i Wam życzymy.
Was nawet zaraza nie zmoże :DDDDDDDDDD Ciało może i zaatakowała, ale ducha nie złamała :DDDDDDDDDDDDDDDDDD Zaraz Mężowi nadam, że go pięknie pochwaliłeś :DDDDDDD I w jego imieniu serdecznie dziękuję :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńKasia. Byle do lata! :DDDDDDDD Zważywszy ilość cytatów to widać, że i duch nasz musi się posiłkować innymi duchami. Pzdr. :D
OdpowiedzUsuńZdrowiejcie - lato już blisko :D No, wiosna w każdym razie: u nas zakwitły ranniki zimowe :DDDDDDDDD Trzymajcie się ciepło:D
OdpowiedzUsuńa ja prozaicznie zdrówka życzę!:)
OdpowiedzUsuńW taki sposób to i dziadzieć można bez wyrzutów. Zdrówka:))
OdpowiedzUsuńOLQA. Dobrze, że proza. :D Przelecieliśmy tych kilka tomików które przez ostatni okres uzbierały się na wierzchu i po dzisiejszym wpisie mamy na razie serdecznie dość. :D
OdpowiedzUsuńZawrócony. :D Fajnie Cię widzieć. Pzdr.
Zdrowiejcie więc, bo śnieg ma nam podobno rosnąć i rosnąć... Krzyś marzy o jeździe na swoich plastikowych nartkach, mam nadzieję, że się jej doczeka. Ostatnio odświeżyłam swój zachwyt nad "Doliną Issy"- polecam, gdy jesteście uziemieni chorobą. Czy czytaliście Cyprianowi serię o Petsonie i Findusie? Zachwycamy się nią od dłuższego czasu... Zdrowia jeszcze raz i ogromu radości z przymusowej dawki bycia razem!
OdpowiedzUsuńAnka, Mariusz, Krzyś
Dzięki Kochani. Zima w zimie jest jak najbardziej na swoim miejscu. Pettsona i findusa nie znamy nawet. :( Ale nadrobimy. Przerabiamy aktualnie z Młodym Muminki, a zwłaszcza (ku niekłamanemu zachwytowi Taty) przygody Taty Muminka, sceny z życia smoków -Krupskiej i Pompona u Fisiów - Olechowej. :D (Plus własne produkcje :D )Z literatury POWAŻNEJ czytamy ostatnio Pilipiuka :D :D :D :D Pzdr.
OdpowiedzUsuńjesteście tacy fajni i normalni, dzisiejsi i niedzisiejsi...
OdpowiedzUsuńspontaniczni i liryczni...
Trzymajta się mocno i nie dawajcie się Mroźnemu lutasowi!
ja piję imbir....świeży imbir zalewany wrzątkiem...na gardziło bardzo pomaga...
niech Wam zdrówko wraca!
Pozdrówka z wymrożonego Wybrzeża!
buziaki i zdrowiejcie :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tym strumieniem obrazów i słów, jaki tu popłynął!
OdpowiedzUsuńBudzi miejsca na co dzień uśpione i zmienia (przywraca właściwą?) perspektywę.
Ach, gdyby można było tak zanurzyć się i zostać...
Pozdrawiam, w sensie powrotu zdrowia i nie tylko! Magda
Balsam na moją duszę, bo reszta zmożoną wirusem ledwo zipie. Zdrowiejcie i zimie się nie dajcie!
OdpowiedzUsuńWitajcie, czasami pochorować jest fajnie, tylko aby nie za mocno, mama Gosia musi odkazić gardełko, tato Radek popić syropku z sosnowych paluchów /wzmocnionego/, a Prezesowi miodku z mniszka lekarskiego zapodać. Ale poezyj wszelakich u Was napotkałam, ja podśpiewuję "Na ziarnku maku", mróz maluje przepiękne obrazy, ostatnio widziałam brodaty wodospadzik na potoku.
OdpowiedzUsuńMiło do Was zaglądać, zdrowiejcie
pozdrawiam cieplutko Maria z Pogórza Przemyskiego
P.S. Gosiu, skończyłam swetrzysko, a i przymierzam się do pisania, ale coś opornie to idzie, najgorzej zacząć, pa.
Zapomniałam jeszcze pochwalić przeuroczy brzuszek, śliczny, takie oczekiwanie jest przyjemne, i dla Rodziców, i dla Dziadostwa.
A ten brzuszek to czyj?????
OdpowiedzUsuńZdrowiejcie kochani i piszcie...prozą też :) Specjalne ucałowania dla Prezesa za zarazę hihihihi
Co za tępa pała i mrok w umyśle!
OdpowiedzUsuńPatrzyłam i zastanawiałam się, co też Wy chcieliście powiedzieć...
Gratuluję zdziadzienia! Świeżo upieczona babcia (nie babka) Magda
A ten brzuszek to MÓJ:)... no i MĘŻA. Dziadostwo też moje!
OdpowiedzUsuńKasia. "Po wielkiemu Cichu" to się przyznamy, że mocno nas połachotałaś. Imbiru spróbuje Tata, bo Go za imbirem nie bardzo. Wybrzeże bez turystów musi być kapitalne nawet jeśli duje. Dzięki!
OdpowiedzUsuńAngel. Buziaki od Ciebie też rezerwuje sobie Tata. :D Również pozdrawiamy.
Madzia. Babcia-Poetka to skarb! :D Dzięki za Dobre Słowo. Baliśmy się, że zakatujemy wszystkich tymi cytatami. Do dziadowania na pełen etat mamy jeszcze 5 tygodni, ale już trudno usiedzieć. :D
Lipnioki. :D Asia i WOjtek. Wirusa za kark i w spirytus. Zdenaturować drania ! Potem można sobie już spokojnie chorować. Pod ciepłym pledem, z książeczką i dawać się rozpieszczać.
Maria. Mamy podobne metody leczenia. Żaba pije miód z mniszka, a tato Radek wzmocnienie jako, że zapas sosny nam się wziął i skończył był. :D
Sweter na ukończeniu i też się nie możem doczekać. Go na etapie rękawów. Brzuszkowi komplement przekażemy. Spokojnie, masz o czym pisać to słowa się znajdą. Trzymamy kciuki .
Węszynosie. Radek chciałby móc powiedzieć, że brzuszek jego. Ale nie może. Bo brzuszek jest własnością Majeczki (wirtualne anomalia).
Jeszcze raz dzięki wszystkim za życzenia zdrowia. Pomagają. :D
P.S. O właśnie dźwięknęła Majeczka z komentarzem. Cześć Mamuśka. :D Pzdr
Dobrze mi tu u Was. Panuje tu taki stan rzeczy, którego i ja szukam i pewnie nie znajdę póki nie wyjadę z dużego miasta. Bo w duszy mam już pewną harmonię i ... miłość a to przecież najważniejsze. Przynajmniej dla mnie. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńm
Ja również, w imieniu Klary- tak nasza córka będzie miała na imię, dziękuję za miłe słowa o brzuchu. Kopaczka pozdrawia kopniakiem właśnie :)
OdpowiedzUsuńBaki domowej produkcji są najpiękniejsze!!! Krzyś takie nieustannie by słuchał, zaczyna tworzyć swoje... "Muminki" też czytaliśmy. Seria o Petsonie i Findusie autorstwa Svena Nordqvista. Uwielbiamy wogóle mnóstwo szwedzkich książeczek, np. "Jabłonkę Eli", o Mamie Mu... Choróbska odganiamy czosnkową profilaktyką (oczywiście z naszej działki ) i ogromną porcją powietrza niedomowego- skutkuje! Pozdrawiamy baaardzo słonecznie.
OdpowiedzUsuńAniu-Działkowiczko, Szwedzi nam potop, a Ty im lans? Zresztą, niech mają, jak zasłużyli. Faktycznie dużo w Skandynawii dobrej literatury dziecięcej, choć i Słowiańszczyźnie w tym względzie nic nie brakuje.
OdpowiedzUsuńMy z czosnkiem i wietrzeniem za pan brat, ale wyjątkowo nas dopadło (np.Go nie pamięta, żeby w ostatnim dwudziestoleciu brała antybiotyk). Przy chorobie może więcej kurzu w domu, ale za to poczytać, popisać i podziergać można :D
Całuski dla Waszej czwórki
Dziecięca literatura szwedzka jest radosna, beztroska i ponadczasowa. Oczywiście nie tylko ona, ale ta porusza nas. Jest zatopiona w naturę, często jest nią oczarowana, czyni z niej przyjaciela, a nie kogoś, kogo trzeba się bać. Chcielibyśmy, by nasze dzieci tryskały radością, wrażliwością, miłością nie tylko do ludzi, ale i do drzew i rzek. Chyba więc w skrócie dlatego. Nie znaczy to, że nic innego nie czytamy, ale... Właśnie zaczęłam dziś pisać drugi, dla mnie jeszcze ciekawszy blog (możecie się przełączyć na niego z kulinarnego ) o czytaniu. Może wtedy więcej wytłumaczę się z wyboru... Dla siebie zaś wybieram najczęściej książki "przeklęte", które chodzą dniami po głowie, drążą mnie... I coś zmieniają, sieją.
OdpowiedzUsuńSpacer zaś mieliśmy dziś zalany złotem słońca, niezwykle radosny i pełen olśnień. Uwielbiam takie! Oby jak najszybciej takie były Waszym udziałem!!!
Nie gniewaj się, że tak nad tą informacją, że czytasz "Dolinę Issy" przeszedłem bezrefleksyjnie, ale czytałem to ostatnio jakieś trzy lata temu i doświadczenie cudzej śmierci o czym traktuje moim zdaniem ta książka nie jest dla mnie dziś zachwycające. Acz książka jest rzeczywiście warta czytania. Pzdr.
OdpowiedzUsuńZ książkami jest tak, że tyle odczytań ich i odkryć, ilu czytelników; każdy czyta je przecież sobą, swoim własnym doświadczeniem i wrażliwością. I żadne nie jest wyłącznie właściwym! Dla mnie "Dolina Issy" to powieść o dorastaniu, inicjacjach, zauroczeniach i rozczarowaniach. O tym, jak niewinny chłopiec odkrywa, że świat ma także swą ciemną stronę. To boli, ale jest prawdziwe. Od tego czasu czystość dziecka znika, nic nie jest tylko białe i czarne...
OdpowiedzUsuńJadę dziś na prapremierę do teatru lalki. Pierwszy raz w życiu będę brać udział w takim wydarzeniu i w dyskusjach nad spektaklem. Cieszę się jak dziecko! Pozdrowienia!!!
Ha, ha... Pilipiuk to rzeczywiście literatura POWAŻNA :-)
OdpowiedzUsuńDałam się porwać w Waszą szaloną poetycko-fotograficzną wędrówkę, aż przypaliły się ziemniaki na ruskie! I kto teraz będzie garnek skrobał?! :-)
Uwielbiam Muminki i wisi mi to, że nie mam pretekstu, w postaci dzieciaczka, aby je sobie poczytywać. To chyba też jakaś pośrednia oznaka zdziadzienia, wszak na starość ponoć się dziecinnieje.
Zdrowiejcie, bo wiosna już blisko :-)
Nasza Polana. Obiecano, że kto szuka ten znajdzie! :D Z całego serca tego Wam życzymy, acz jeśli faktycznie macie w duszy ten spokój i harmonię o której myślimy, to cudowne miejsce Gniazdowania jest chyba tylko jego uzupełnieniem i konsekwencją. Nie celem.
OdpowiedzUsuńFantazjana. Dobrej zabawy zatem! My też się wybieramy do teatru w przyszłym tygodniu. :D
Riannon. Fajnie, że dałaś się ponieść, ale "ruskich", cholera, żal. pzdr.