niedziela, 18 lipca 2010

Cud -Niedziela pomiędzy Cud-Harówkami

:D
Wreszcie. Wreszcie koniec z zadyszką i wykradanymi dobami w Kosztowej. WAKACJE!. Zjechaliśmy czwartego lipca "na stałe". Na stały front robót. Ho, ho, co to nie mieliśmy zrobić! No i robimy. Od rana. Tylko efektów nie widać, a zadań nie ubywa. A od wiosny mówiliśmy jedno tylko - "niech no przyjdą wakacje...." :-)

Chciały żaby króla, dostały bociana. My chcieliśmy wody, dostaliśmy żabę ... :-)

Za to ładną.

Z okazji upałów Prezes dbał, by ujeżdżana koza za bardzo się nie spociła, ot, dobre dziecko!
Takie cud-trawy ozdabiają nasz Dębowiec. A Dębowiec to w tej chwili priorytet.
Chcemy oczyścić pole z chwastów, a zostawić tylko rozsądną ilość dorodnych drzewek. (Tak jak na tym zdjęciu.) Głębiej w krzaczory to się można zapuszczać z maczetą.)
Notabene, jeśli ktoś wie, jak po rosnącej brzózce czy olsze poznać czy lat ma cztery czy osiem, prosiemy pięknie o instrukcje w ramach blogowych komentarzy :-)
Tatuś kiedyś będzie miał konie, to mu będzie lżej. (Nawet nie o to chodzi że ciężkie, tylko niewygodne.
Chwila oddechu z okazji konieczności zrobienia drobnych zakupów. Stacja kolejki wąskotorowej - Dynów!
A Prezes od zawsze zakochany w ciuchciach. Chłopczyk pełną gębą
Dziw! Rośnie toto przed budynkiem dynowskiego Dworca Kolejowego (Kolejka wąskotorowa jeździła tu od 1904 roku. Nie dla gawiedzi (czyt. turystów). To był wówczas tabor towarowy. Całkowicie prywatny. Miał wozić buraki do założonej przez Lubomirskich w Przeworsku - cukrowni.
Tatuś czytając później o historii kolejki urechotał się przy okazji jak norka, gdyż
wymyśliło sobie ją dwóch Panów: Pan Skrzyński z Bachórza,
i Pan na Łopuszce Wielkiej - niejaki
HRABIA SCYPIOR !!!
I ten Hrabia Scypior Tatusia rozwalił. No nic.

Uzupełnienie.
Potem naturalnie, (tak na wszelki wypadek) Tata sprawdził w swoich herbarzach, (bo przedziwne nazwiska się przecież trafiają) i tak: na tablicy informacyjnej w Dynowie funkcjonuje nazwisko SCYPION. Scypior jest na oficjalnej stronie kolejki. I stąd moja pomyłka i rechot z galicyjskich Hrabiów.
Fakty są takie:
-W wydanym w 1898 roku herbarzu szlachty witebskiej jest zapisany
"Szczerbiński h. Scypion alias cztery laski błękitne"
- w herbarzu Bonieckiego są wzmiankowani jacyś Scypionowie (przypominam, że Boniecki swego herbarza nie skończył)
-u Czesława Malewskiego w Rodach szlacheckich w powiecie lidzkim na Litwie w XIX wieku. funkcjonuje niejaki
"Scypion de Campo"
(za ornatowski.com)

I tyle wiem. Zatem Scypion czy nie, sprawa jest dalej niejasna.



Prezes nie mógł się nacieszyć!


Aż wreszcie przyszła NIEDZIELA. Jak nasza rodzinna tradycja każe, należała się nam wędrówka po okolicy. Pierwszy nasz cel to Czerteż. Góra vis a vis naszego domu.
Widok na Kosztową.
A tak z Czerteża wygląda nasza chałupinka. Z daleka zyskuje!
Chłopaki lustrują okolicę...
... i szukają punktów orientacyjnych.
A to rzeczona okolica.


Mimo nieustępliwych upałów, majowe deszcze jaszcze całkiem nie wyschły. Komarzy raj.

Heh! Na żadnym zdjęciu nie widać, że Prezes nauczył się - zupełnie jak Mama - hasać po świecie boso.
Panie Boże, ależ Ty masz talent!

A tu tajemnicza kolebka tajemniczego oseska.


Maszerują chłopcy, maszerują....,

ale ileż można! W niedziele? W upale?

Nawet ogarynkom należała się chwila wytchnienia
w przecudnych okolicznościach przyrody.
I na koniec wyprawy dostaliśmy jeszcze bonus! To imponującej wielkości drzewo-senior to nie jakaś lipa, jesion, czy dąb,
a ... CZEREŚNIA! W życiu takiej wielkiej nie widzieliśmy! Ileż ona może sobie liczyć wiosenek???

No i krótki powrót do cywilizacji (trzeba było załatwić kilka spraw, zajrzeć do internetu, itp.). Prezes skorzystał, bo znów miał swój pierwszy raz.


Wesołe Miasteczko okazało się dla Cypriana nie lada atrakcją.



Tymczasem w środku lata, jesień ukradkiem rozwiesza lampiony....
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...