Wietrznica? To inna nazwa zawilca. :D Samiśmy się niedawno dowiedzieli. :D
Zbieramy w naszym domowym słowniku takie fajne ludowe nazwy: np. "żabie oczka"-niezapominajka , "korcipka", "kusibabka" (:DDDDD )- czeremcha.
Więc wietrznica.
Dużo wietrznic.
Całe łany wietrznic!
Zapach- uwierzcie - odurzający!
Pęd!
O tej porze roku w bukowinie jest cała masa suchych liści, co jest świetnym pretekstem do zabawy.
Dla wszystkich.
A łany zawilców niekończące są w zwykłym naszym "prawie przydomowym" lesie. Napełniamy się ich zapachem po czubek głowy (z przewagą czubka oczywista!)..
Prezes słucha buka jak Harasymowicz.
i w buczynie się tarza jak dzik!
Wygląda bardzo "swój" w tych bukach, liściach i wietrznicach.
Riannon pisała, że u Nich kręcono fragmenty Wiedźmina. Gdybyśmy my ( hehe ! :D ) chcieli kręcić Wiedźmina, to tytułową postać grałby MAJCHRZAK, a większość działaby się w bukowych lasach Pogórza, które same w sobie wyglądają jak z powieści fantasy.
Kiedy będziemy mieli szczeniaki ogarów, to z całą pewnością nie będziemy ukrywali, jaki dynamit sobie ludzie do domu biorą! :D Dobrze, że Prezes umie zawalczyć o pozycję w stadzie skutecznie.
Dziecko po przejściach. Ale zwycięskie! Czekają na Niego wszystkie autobusy świata !!!
Szczeniak też po przejściach! Nadal bez kompleksów :D
Szczeniak z Nestorką - NUTKĄ.
I wszędzie wietrznice. (Powtarzamy się? Fakt, nie możemy się powstrzymać...)
Buki takie wysokie, a wietrznice ledwo się z ziemi wychyliły. Jednak to buczyna utonęła, a nie na odwrót. To właśnie definicja BAŚNI.
Nic już nie zostało w tym psie z "urodzonej warszawianki". :D Chyba tylko to, że jej "do twarzy" w kwiatach :D
Jak tej Żabie (to niebieskie w głębi) wytłumaczyć, że jak się Go woła, to On ma też drzeć paszczę? I że na samotne eksploracje świata jeszcze ma czas?
Ma w sobie Coś, ta Psina!
(I wcale nie chodzi tylko o półtora metra lepkiego jęzora!)
Ki diaboł?!
Albo Mama, albo jakiś wiosenny śmigły rydz.
Prezes znalazł Mrówki ! (Jak się Mrówki krzątają to niechybny znak, że będzie ciepło!)
(Mrówki to nieustający wyrzut sumienia Tatusia, który, jako małe, kilkuletnie dziecko, będąc u Rodziny na ukraińskim Wołyniu zniszczył był Mrowisko i pewnie do śmierci będzie się bił w piersi z tego powodu i Mrówkom odpłacał wytężoną uwagą.)
I wcale nie chodzi tu o to, że zniszczenie mrowiska to przestępstwo, (bo nikt tego nie widział) tylko ... wolelibyśmy Prezesowi takich wyrzutów oszczędzić.
Żaba lubi spoglądać na świat z perspektywy żaby.
I znowu wietrznice! Żabia perspektywa zatem nie do przecenienia jest. Prezes wie, co robi.
Całe łany wietrznic! (Czyżbyśmy się powtarzali? :DDD)
" No bo ale aż" nie wiadomo co powiedzieć.
Dnia następnego z odurzenia wietrznicami pojechaliśmy się wietrzyć nad wodę i wietrzne przestrzenie dębickich brzegów Wisłoki.
Mieliśmy też sprawę do załatwienia w Dębicy.
A grzech byłby nie spotkać się i nie wybrać na spacer ze znajomymi Ogarowcami - Danusią i Zbyszkiem,
oraz z jednym z ładniejszych psów jakie znamy - LOKISEM z Gończaków.
(LOKIS i GAMA)
Spiętrzenie wody na Wisłoce.
LOKIS wyje serenady. :D I się ślini! Znaczy jemu też WIOSNA w krew już weszła .
(GAMA to Jego wielka miłość! )
Pola za Dębicą i Wiatr!
Dajemy radę,
choć wieje solidnie.
Cały czas w zasięgu wzroku plątał się rudel saren.
Psy, przytrzymane werbalnie i niewerbalnie, dzielnie zignorowały pokusę.
Tak się łapie wiosenny wiatr w żagle płuc. Jeszcze trochę, a nam wiośniany syn odfrunie. Albo li też obrośnie baźkami. :D
A rudel chyba nie z powodu wiosny, wiatru i zapachów pogłupiał. To raczej efekt dezorientacji, która jest wynikiem prac budowlanych na ich niegdysiejszym terenie (autostrada). Ot, gdzie jest poezja, tyleż się prozy zmieści.
No, to Pa! :D
Lubię sobie zostawiać Wasze pisanie na koniec :) Mogę sobie posmakować :)
OdpowiedzUsuńOj wietrznice, przeecudne wprost, u nas też ich mnogo, ale ten Prezes niezmiennie zwala mnie z nóg, co to będzie jak on dorośnie ajajaj...
OdpowiedzUsuńOj, ta autostrada ciągnie się aż do mnie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zawilce, przepiękne, została w mojej wsi jej nazwa, chyba sprzed "Wisły" - kozenka ją nazywali, lub kuzenka, jak mój ojciec był już ciężko chory, to mówił, oj nie wiem, czy zobaczę kozenkę. A jeszcze podpowiem Wam jedną nazwę na lubczyk, stary Mateusz nazywał go:
Poluby mene, strasznie nastrojowa nazwa, kresowa. Oj, niedobry Rado, niedobry, mrówkom domek popsuł! Buczynowe lasy wiosną są jasne, późno dostają liście, to sama przyjemność włóczyć się po nich z szeleszczącymi liśćmi pod nogami. Pozdrawiam Was serdecznie, wietrznice jedne /to o Was/.
Z przyjemnością przeniosłam się dzięki Wam w całkiem inne rejony! U nas wietrznic niet, ale zaraz pędzimy sprawdzić, czy dzikie pierwiosnki już rosną ( mamy tajemne miejsce z siedliskiem pierwiosnka lekarskiego! ) Uściski z nizin żuławskich ślemy!
OdpowiedzUsuńNapatrzeć się na Wasze mrowie wietrznic nie mogę, dobrze więc, że się powtarzacie!!! A jesienne bukowe liście? Kocham! Kilka razy przyszło nam w nich spać i to chyba jedne z naszych wygodniejszych, bajecznych legowisk... Oj, wiosna tyle czarów wnosi! Na działce i na naszych dębowych bagnach tyle świeżutkozielonych pączków!!! Najważniejsze działkowe kiełki przebiły się już z ziemi, na kolejne czekam.
OdpowiedzUsuńNad Wisłoką pod Dębicą bywałam mnóstwo razy w dzieciństwie- tyle miłych wspomnień stamtąd...
Trzymajcie się ciepło i wietrznie!
to może u nas tez już kwitną? ale muszę czekać do czwartku,żeby to sprawdzić:)
OdpowiedzUsuńA pozostałe dwie nazwy regionalne, te z początku postu, to jak można przetłumaczyć na nasze, współczesne?
OdpowiedzUsuńW Czarnym Lesie niedaleko Parczewa, zawilców jakby więcej:) Świetny w parczewskim lesie jest kontrast: ciemny las (naprawdę ciemny) i tak biały dywan, że liści zawilców prawie nie widać :)))
Lubczyk to ja daję do rosołu, żeby zgodnie z tym co mi babcia mówiła męża w sobie ciągle rozkochiwać :DDD Ale tak się składa, że rozkochuję także innych oraz inne co do nas przybędą, bo jakoś ciągle na rosół do nas później pędzą :DDD
A za czym te piękne Ogary tak w kolejce stoją???? Pozdrowienia dla Lokisa i jego właścicieli. I nieustające cmoki dla Prezesa.
OdpowiedzUsuńKasiu, kochana jesteś! Dzięki.
OdpowiedzUsuńJolu, Piracie, wietrznice niech się mnożą - piękna nigdy za wiele. Prezes wali po piracku salwami "ze wszystkich rur" to nie dziwota, że z nóg zwala. I niech jeszcze nie dorasta!!!!!!!!!!
Jak dorośnie, wtedy będziemy się martwić.
Maryjko, ale nas ucieszyło, że nie byle lubczyk zadomowił się w naszym kosztowskim miniogródeczku, a "Ukochaj mnie" . Śliczna nazwa i po rusińsku i po polsku! I , jak zauważyła Aneta, rosół nabiera wyjątkowej mocy urzędowej. :D
A w bukach i jaworach wszyscy Beskidnicy kochają się na zabój. :D
Asiu i Wojtku, my miejscówkę dzikich pierwiosnków odkryliśmy w pobliżu kosztowskiej chałupy, nad brzegami Sanu. Wybieramy się w ten piątek - na pewno je odwiedzimy! A uściski dostarczyły nam mewy-rybitwy, które wyjątkowo licznie w tym roku przybywają znad Waszj Północy :D Dzięki sedeczne.
Fantazjano. No wiesz, Anka, jak Ty się możesz chwalić bywaniem nad Wisłoką pod Dębicą, skoro do Łopuchowej rok w rok jest Wam za daleko!!!! Normalnie skandal!
OLQA Życzymy podobnych zachwytów i , rzecz jasna, upojenia! Cokolwiek to znaczy.... :D
Aneto, pytasz o "korcipkę" i "kusibabkę? To "grube", ludowe nazwy CZEREMCHY, dobitnie mówiące o tym, jak zapach jej kwiatów działa na kobiety :D.
Węswzynosko, ogary stoją, ponieważ są pomnikowe!
I doceń proszę, jak trudną sztuką kest znaleźć odpowiedź na pytanie retoryczne!
Ciumy wzajem dla Was.
Pozdrawiamy Was wszystkich gorąco.
jej, jaka wioooosnaa! chcę tam zamieszkać!
OdpowiedzUsuńmalinconia. Zależy czy z Komendantem, czy bez! :D
OdpowiedzUsuńHe!Korcipki wszystkie dzieci we wsi jadły :) ,ale to było pod Żywcem i myślałam,że tylko tam tak mówią / czy mówimy o owockach czeremchy?/.Iiiii , tego:x,pytanie :dlaczego wszystkie autobusy ?:o
OdpowiedzUsuńAcha,Go i Rado :)Muszę Wam zdradzić,że choćbym nie wiem jak chciała zachować powagę,gdy patrzę na
OdpowiedzUsuńWasz avatar - nie mogę :).Dwoje pijanych :o sobą,światem i szczęściem ludzi,a jaka metafora istnienia /na tym łez etc./: idą przez głazy czy skały....Poezja po prostu :)
Tamte czasy były tak dawno, że nawet nie znałam wówczas Mariusza (co wydaje mi się dziś niemożliwe! ). Pewnie we czworo będzie nam bliżej do Was;) Tyle świata kusi do siebie, a życie takie krótkie!!! Na nadodrzański spacer czas... Pięknego dnia!
OdpowiedzUsuńjoasxa. Mówią tak i u nas! A z nazwami bywa tak, że czasami cholera wie, jakimi drogami wędrują pomiędzy ludzi. Zresztą etymologia słowa "korcipka" jest taka raczej, można by rzec, ogólnopolska. :D (Nasz blog jest pewnie mało ciekawy dla Młodziaków, a między dorosłymi można chyba odrobinkę poświntuszyć. :D )
OdpowiedzUsuńRośnie u nas przed domem ogromna czeremcha (i to będzie jedna z tych "kilku" rzeczy, których nam z całą pewnością będzie brakować w Kosztowej) i właśnie czekamy, żeby się przekształciła w ogromną kwiatową kulę. Owocków nigdy nie zbieraliśmy, bo jak zaczyna owocować, ptaki rzucają się na nie z taką pasją, że nie mamy sumienia ich tego pozbawiać. Bardzo być może, że owoce "korcipki" zawierają jakiś afrodyzjak, myśmy jednak zawsze kojarzyli źródłosłów tych erotycznych nazw z ciężkim, "męskim" zapachem kwiatów. :D
"Autobusy" to takie niezgrabne nawiązanie do piosenki Kuby Sienkiewicza z tekstem: " Wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie..." :D
Zdjęcie w awatarze zrobił Łukasz Grudysz (bardzo je lubimy i, podobnie jak kilka innych Jego zdjęć, wisi u nas na ścianie), nazywa się "Polonez na grudzie" :D a idziemy na nim po zaoranym zimowo polu ornym. Tylko nieprzeciętnemu talentowi Fotografa zawdzięczamy to, że rozpaczliwe próby złapania równowagi wyglądają jak tameczna figura.
Ania. Prędzej chyba będziemy Was zapraszać do Kosztowej.
Pzdr.
O fajnie! Mam te kwiatki (małe, ale też łany :-) na posesji nad strumieniem. Miałam sprawdzić, co to jest i już nie muszę :-) Wietrznice-zapamiętam :-)
OdpowiedzUsuńAaaa....akurat Kuby Sienkiewicza nie słuchałam :( Wobec tego cudne nawiązanie :) " z liściem na głowie ":):):):):):) cha cha cha!!! "do autobusu" :):):):):) !!!!
OdpowiedzUsuńha, ha, czytam "Wietrznice" i myślę: ki diabeł że sztorm dzisiejszy do was zawitał???
OdpowiedzUsuńA tu proszę zawilce jak się patrzy...;-)))
W głowę się drapię, bo u nas jeszcze daleko do tych pięknych łanów...więc zanurzam się w Wasze, a jakże....
i czekam aż przestanie szaleć, dmuchać, bo szaleństwo sztormowe ogarnęło Wybrzeże
ach jo....
Pozdrawiam i przesyłam miziajki i głaski dla czworonogów ;-)
Riannon, miło nam, że wyręczyliśmy zielnik. My też uwielbiamy się dowiadywać nowych rzeczy, jak nas to przestanie bawić, będzie jasne, że stetryczeliśmy i pora umierać.
OdpowiedzUsuńJoasxa, jeśli Cię ubawiliśmy, to fajnie. ( Dopuszczamy jednak i taka możliwość, że drzesz z nas łacha) :DDDDDDDDD Myśleliśmy,że Elektryczne Gitary to każdy słyszał, czy chciał czy nie :DDDD
Kasiu, zawilców Ci życzymy z całego serca, ale sztorm wiosną to byśmy też chcieli przeżyć. Wiatr potrafi zamęczyć, ale i uskrzydlić, a morze miewa tak niesamowite kolory i narowy....
Wdzięczne czworonogi liżą soczyście (nie wiemy, czy jest się z czego cieszyć...)
Pozdrowienia dla wszystkich
Kochani wielkie buziaki ślę z Podlasia ! Dziekuję za pochwalny wpis na moim blogu :) Zdjęcia z Waszego życia są cudne , prawdziwe i przepełnione miłością do prawdziwego , naturalnego życia..Synuś cudny..a w pieskach zakochałby się mój M. , bo bardzo kocha te zwierzęta..Będe do Was zdglądać..Ciesze się , że Was poznałam..Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCały świat szaleje za wietrznicami! :)) Najwyraźniej mają zdolność fantastycznego wpływania na ludzkie i psie nastroje.
OdpowiedzUsuńPięknie i nostalgicznie. Jest gdzie baterie podładować. Cudowny bezkres do długich spacerów.
OdpowiedzUsuńPrezes uroczy gość :-)
Pozdrawiam serdecznie
Mona, z dużą radością witamy Cię u siebie. Dzięki za tyle miłych słów. Podlasie też jest fascynującym i nieco zapoznanym miejscem, z niepowtarzalnym, wielokulturowym klimatem. Fajnie, że to pokazujesz. Też się cieszymy, że trafiliśmy do Ciebie :DDDDD
OdpowiedzUsuńMagento, bo wietrznice troszkę pachną niekiełznaniem :DDDDDDDD
MarioPar! Dziadostwo wita Babcię ze wszelkimi honorami :DDDDDD. !!!!
Fajnie, że zajrzałaś. Widziałaś naszą Klarę? (to poprzedni post)
Pozdrawiamy Was wszystkie bardzo serdecznie!
No więc pytałam się ponieważ jakoś zapach czeremchy nie kojarzy mi się łapceniem :) i zastanawiałam się, czy z początkiem postu nie było pomyłki :))))
OdpowiedzUsuńAnetko! Jej! A co znaczy "łapcenie"?????? Człowiek się uczy a głupi umiera, ech....
OdpowiedzUsuńŁapcenie - słowo używane obecnie, w potocznej gwarze pewnego środowiska lubelskiego wywodzącego się z podlaskich terenów wiejskich, do swobodnego niewulgarnego wyrażenia emocji związanych dwuznaczną sytuacją o małej ekspresji erotycznej, jednak o niebudzącej wątpliwości oceną, dwojga osób dobrowolnie czestniczących w tym pewnego rodzaju rytuale. Łapcenie może być rozumiane jako:
OdpowiedzUsuń- skojarzenie słów: ręka-łapa, dotykanie-macanie :)
- jako synonim słów: obmacywanie, dupcenie, obściskiwanie :))))))
W moim przypadku w stu procentach sprawdza się powiedzenie, tudzież sentencja jednego z mądrych ludzi, że im więcej umiem, tym mniej wiem :) Pozdrawiam ciepło w ten zimny poranek :)
Łał! :DDDDDDDDDD. Anetko! Uśmialiśmy się, jak norki z tej wyczerpującej, profesjonalnej definicji. BOMBA ! Dzięki.
OdpowiedzUsuń"Łapcenie" (wraz z definicją, naturalnie! :D ) trafia do naszego słownika.
Ale tu wesoło i wiosennie lęgowo! Łany wietrznic, wietrznych istot się ścielą ... A autorzy odurzeni wietrznicami się wietrzą na wietrze. Co tu się dzieje? Super!
OdpowiedzUsuńDzięki Janielska Magdalenko!
OdpowiedzUsuńI czytasz i słyszysz, warto się starać.
Buziaki
To jeszcze wiecej radości życzę :DDDDDD!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości: to ile haseł już macie spisanych? Jaki będzie tytuł tego słownika?
Anetka, przyznajemy się, na spisywanie gwarowych ciekawostek jesteśmy zbyt mało systematyczni i zdyscyplinowani. Bogacimy tylko nasze bierne i czynne słownictwo w lepetynkach :DDDD
OdpowiedzUsuńKlucz, wg którego dobieramy sobie nowe terminy jest czysto "widzimisiowy" i wszyscy Kopalińscy świata całego nas zamordowaliby z zimną krwią (i slusznie!)
Pzdr.
Ech często nie mam czasu na wnikliwe obserwacje innych blogów ale Wasze fotostory zawsze przykuwa mnie do fotela vel krzesła. :-) - a ja u Was czytałam, że Wy niebawem zmieniacie szerokość geograficzną? Czy to prawda? Dlaczego jeśli wolno wiedzieć, bo tego nie doczytałam. pozdrówka
OdpowiedzUsuńNasza Polano! Ależ można wiedzieć!
OdpowiedzUsuńTu, gdzie mieszkamy teraz czyli w Łopuchowej jest przepięknie. Mamy tu niewielki domek z pustaka na 5 arach, pracę i znajomych.
Ale tu, gdzie się przeprowadzać będziemy, jest jeszcze przepiękniej, mały domek jest drewniany, na 2.5 hektarach.
Kiedy przyjechaliśmy do Kosztowej pierwszy raz, przywitała nas tęcza, siedlisko czekało na nas w cenie nie z tego świata (ok.autko bardzo średniej klasy), a wokół, góry i w ogóle nie słychać samochodów. No to serce zgubilim razem z rozsądkiem :DDD
Pzdr.
szkoda, bo już chciałam się w kolejce do kęgarni ustawiać :DDDDDD
OdpowiedzUsuńJa tą Kosztową w tym roku odwiedzę, będę krzyczeć, i gdy zauważycie brak ciszy, to znaczy, że to ja :DDDDD
Oczywiście żartuję - krzyczeć nie będę, uwielbiam taką ciszę i też rozsądek tracę w takich miejscach. Jak ja Wam zazdraszczam, ech :)
Witajcie! Właśnie przypadkiem znalazłam Waszego bloga, tak sobie oglądam, patrzę... Ogary!!! Sama jestem szczęśliwą posiadaczką Niespodzianki z Gończaków :)) Pozdrawiam z podkarpacia! Brydzia
OdpowiedzUsuńP.S. zdjęcie Dzianki na moim blogu ubrydzi.blogspot.com- zapraszam :))