wtorek, 14 października 2014

Jurowce czyli chroń nas przed OCHRONĄ...


Dla wszystkich jadących w Bieszczady Sanok jest 
niecierpliwie oczekiwanym symbolem, 
bramą do innego świata.
Skąd by się nie wyruszyło - pędzimy!
 Bo już,
bo góry tuż, tuż!
To ZA Sanokiem 
przystanek dla rozprostowania kości i pierwszego haustu magicznego, górskiego
powietrza.
Miejscowości PRZED Sanokiem zauważa się tylko o tyle, że z niechęcią zdejmuje się nogę z gazu, 
a przecież spieszno, bo to już-tuż-tuż.



Tymczasem w Jurowcach wabią imponujących rozmiarów zabudowania folwarczne.


Widać, że są stare. Widać też, że po bohaterskiej likwidacji Pegeerów
straciły jakąkolwiek rację bytu.


Pegeer traktował je z całą pewnością jak jemioła żywiciela,
ale oszczędził paskudne, wielkopańskie fanaberie, bo jak inaczej nazwać
pomysł, by budynki gospodarcze były nie tylko funkcjonalne, ale i ładne???


Nie trzeba być Herkulesem Poirot, by tam, gdzie widać folwark,
znaleźć dwór.


Kilka lat temu zmarł ostatni mieszkaniec dworu, można więc z bliska obejrzeć, co zostało 
z dawnej siedziby Zenona Słoneckiego, naczelnika obwodu sanockiego w Powstaniu Styczniowym...

Słoneccy, gospodarujący na ponad dwustu hektarach, na początku XIX wieku
postawili tu dwór drewniany.
Murowany powstał ok. 100 lat potem, ale jego architektura cudnie nawiązywała 
do klasycyzującej tradycji polskich dworków.


Chaszcze, odpadający tynk i oślepiony portyk dodają rezydencji lat.


Troskliwa RP zadbała, by drzwi frontowe były zamknięte na głucho...,


... ale, by zabezpieczyć drzwi boczne, trzeby by pewnie mnóstwo kosztów ponieść - ekspertyzy biegłych, pieczątki, podpisy, pertraktacje, konsultacje, dezyderaty, elaboraty...
Długo by wymieniać!


Dla nas to nie lada gratka!


PRL oddał ludowi to, co z jego krwawicy wzrosło. Była tu poczta, ośrodek zdrowia,
 no i mieszkania. 
UUUUUUrocze!


Po dawnych mieszkańcach pozostały ślady trochę jak z horroru.
(My uwielbiamy horrory, ale z nieco innym klimatem jednak.)


Straszą też sufity.
Choć z drugiej strony, można przestudiować dawne technologie budowlane...


Wyglądamy poza PRL.


Ślady po piecach - norma w naszych wedrówkach.


Tam, gdzie nie ma linoleum, zachwyca pieczołowicie zniszczony, niezwykle wąziutki parkiet.


W głównym holu SZOK.
Nikt nie zniszczył (jeszcze) wspaniałej, szlachetnej boazerii...

 

... z wnękowymi szafami.


Raptem jedne drzwi wyrwane!
A przecież to tu jaśnie panienki  chowały swoje kaloszki, kapelusze, mufki i rękawiczki.
A fe!


Kolejna radość w części kuchennej...


...łatwej do rozpoznania dzięki kamiennej posadzce.


Stare szafy na korytarzu...



... i w pomieszczeniach, na szczęście, przydały się również powojennym mieszkańcom dworu.
Dobrze, że ich funkcjonalność została doceniona wyżej niż przyjemność dewastowania pamiątek
"nierówności społecznej".
A może zauważono, że niesprawiedliwą "nierówność społeczną" koło dziejowe zastępuje wyłącznie  inną "nierównością"?
Nazywaną sprawiedliwą i równą, dopóki nie zostanie niesprawiedliwą, et cetera, et cetera?


Część kuchenna to parter piętrowej dobudówki na lewym skrzydle dworu.


Wystarczy pokonać dziurę na zakręcie schodów...,

 
... by zwiedzić piętro.


Mimo agonii wnętrz zobaczyć oczami wyobraźni
widok imponującego, zadbanego niegdyś parku.
Dajmy na to o świcie. Wiosną...


Może stąd? Z tej niskiej facjatki, gdzie kiedyś rano wstawała pokojówka czy kucharka?


Widzicie jej zaspaną twarz na przekór czarnej dziurze okna facjatki?
Ja - TAK!


Na piętrze ocalał jeden piec.
Widać, że skoro nie było w nim ukrytych skarbów, 
nie zadano sobie trudu rozwalenia go w drobny mak.

W największym z pokojów piętra strop nie wytrzymał.
Niewyobrażalnie przygnębiający widok.


W tej sytuacji nie zdecydowałam się sprawdzić, czy strych utrzyma moje circa 50 kg...
Nawet mimo pokusy znalezienia skarbu zwanego przez wielu śmieciem :D


Czas się wycofać.


Jeszcze rzut oka na tył dworu...


...póki jeszcze stoją kalekie kolumny. 
Już im niedługo...


Jeszcze jeden dwór odchodzi w niebyt.


Założeń parkowych nie sposób odczytać, nawet starodrzew nie wygląda na starodrzew, tonąc w morzu pokrzyw i innych chabazi...


Czego nie dokonał PRL załatwi nasza poczciwa RP.
I jak tu nie marzyć o milionach???


U nas tymczasem kapliczka już zwieńczona...


... jak się należy...,

... zakwitł posadzony tego lata Krzew Różańcowy czyli kłokoczka,
a Tata zaliczył kolejny sukces.


I jak co rok...


... zachwycamy się jesienią!

Bywajcie w zdrowiu.
Przepraszamy za milczenie, nasza doba ma od dłuższego czasu przerażająco mało godzin...
Pzdr.



14 komentarzy:

  1. (A może zauważono, że niesprawiedliwą "nierówność społeczną" koło dziejowe zastępuje wyłącznie inną "nierównością"?
    Nazywaną sprawiedliwą i równą, dopóki nie zostanie niesprawiedliwą, et cetera, et cetera?)
    I tak wszystko zostało powiedziane. Smutno.
    Gratuluję pogórzańskiej swoistości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdusiu Kochana, dzięki za pamięć!!!!
      W czerwcu wybieramy się na Bazunę, 27 strona będzie bliżej, więc już, teraz bezczelnie wpraszamy się na pierogi.
      Możemy spać w koziarni :DDD
      Uściski
      PS. Tata nisko się kłania w podzięce :D

      Usuń
  2. A jakie te stare szafy mądre, mają wywietrzniki u dołu i góry, żeby powietrze sobie spokojnie hulało we wnętrzu i zawartość nie butwiała, teraz nie widać takich; a z naszej strony nam Jurowce nie po drodze, prędzej Międzybrodzie i Trepcza; krzyżyk na kapliczce kojarzy mi się z tym z bani cerkiewnej, wykuty przez wiejskiego kowala;, Gosia, moja kłokoczka jakaś inna, może to odmiana? czas tak szybko leci, ciągle tyle zajęć, ciężko wybrac się do Was, a tu jeszcze taka gratka u Węszynoski, będziemy się starać ze wszech sił; Danielkę oglądałam dawniej, myślałam, że osobiście pogratulujemy Radkowi; pozdrawiamy Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie te szafy zachwyciły. No i jaka oszczędność miejsca , jak wpuszczone w ściany!!!
    Kłokoczkę kupiliśmy w internetowym sklepie, nie wiem czy one mają odmiany.... Może zdjęcie byle jakie? Zaskoczył nas ten kwiatek, znaczy, że dobrze jej u nas - posadzona na początku lipca i malutka...
    Jesteśmy zachwyceni spotkaniem w Zalasie!!!!! Bądźcie, bądźcie, bądźcie!!!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  4. Serce mi się kraje kiedy patrzę jak się taki piękny dwór marnuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jak zawsze wymądrzyć botanicznie się muszę. Nie wątpię iż kłokoczkę macie ale to na zdjęciu to parczelina trójlistkowa z pewnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze mieć wśród znajomych botanicznego guru! Zatem nie, nie mamy kłokoczki, całe szczęście, że owa parczelina też atrakcyjna. Nie omieszkam poinformować sklepu, że troszkę nas zawiódł. Kłokoczka pozostanie na liście marzeń do zrealizowania. Dzięki Krzyśku, że jesteś!
      Pzdr.

      Usuń
  6. A pogórzańskiej swoistości GRATULUJĘ serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ogromne!
      Więcej chyba w tym zasługi Pogórza, a nie mojej, ale i tak dziękuję ! :D
      Rado

      Usuń
  7. I proszę, niemiła niespodzianka ogrodowa zmieniła się w szalenie przyjemną. Parczelina jest śliczna, a kłokoczkę nam sklep dośle gratis po naszym liściku! I jeszcze nam pogratulowali dobrej ręki do roślin, bo im roczne parczeliny w gruncie jeszcze nie kwitną. Ha!
    A wszystko dzięki Marii i Krzyśkowi :DDD
    Dzięki!
    A sklep wart polecenia - zachowują się honorowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przy okazji niedawnego spotkania się z urzędnikami z małopolskiego urzędu konserwatorskiego dowiedziałam się od nich, że w całej Małopolsce oddano w ręce właścicieli 4 (słownie: cztery!) dwory. Nawet oni utyskują na kulawe prawo w naszym kraju dotyczące zrabowanych przez PRL po wojnie majątków. Państwo nasze jest jak pies ogrodnika- samo nie ogarnia, ale właścicielom nie odda. Swoje wyszarpią tylko najwytrwalsi i najbardziej zdesperowani. Naszej rodzinie zajęlo to 25 lat. Kto normalny to wytrzyma?
    Jestem na etapie rozpaczania nad losem Kossakówki. To historyczne miejsce, tak zaniedbane i popadłe w ruinę ze względu na zawiłą sytuację prawną. Jak możemy jako społeczeństwo budować przyszłość, skoro nie szanujemy swojego dziedzictwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny problem jest w tym, że PRL gorliwie i skutecznie zablokowywał "wrogom ludu" możliwości życia na przyzwoitym poziomie. Wiele rodzin nie stara się o zwrot nawet nie dlatego, że brak im determinacji, ale dlatego, że nie stać by ich było na remont tak tragicznie zdewastowanych siedzib rodowych...
      Inna rzecz, że u nas na Podkarpaciu widziano przypadki "cudownie" oddanych dworów prawowitym właścicielom niedługo po ... wykonanym na koszt państwa kapitalnym, wielomilionowym remoncie. Czary jakieś...
      Pzdr.

      Usuń
  9. Very informative, keep posting such good articles, it really helps to know about things.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...