piątek, 23 września 2011

Żaba jak Łokietek, Łokietek jak Żaba czyli ekranizacji nie będzie.

Niniejszy post zaczęliśmy pisać już strasznie dawno temu. Dokładna data zaginęła w mrokach niepamięci, więc tylko w przybliżeniu możemy określić, że było to bodajże przedwczoraj.
Miała to być dwunastotomowa, błyskotliwa i kultowa , pogłębiona psychologicznie i przygotowana literacko do ekranizacji saga fantasy.

Takie (skromnie oceniając :DDDD ) mistrzowskie połączenie Sapkowskiego, Łysiaka, Lema i ... Dostojewskiego o nienachalnym tytule: "Dwa zamki," smok", topór, krzyż i gwiazda, kilkadziesiąt brylantów i wszystko inne fajne." :D

Niestety,
przy jednej z ostatnich kwestii,
która świetnie by brzmiała w ustach Aktora grającego Żabę (najlepiej Pana Majchrzaka),
kiedy Żaba odkrywa, że przy ówczesnym średnim wzroście ludzi
On - Żaba, mógł być wzrostu Króla Łokietka
pisząc duże "ż" w słowie "Żaba", Tatuś wykasował był wszystko oprócz "ba", które napisał post factum z rozpędu.

( Czyniąc tym samym nieaktualnymi obliczenia przyszłych wpływów z tantiem i rujnując Rodzinę. )


Więc kwiatek dla Was!
Na osłodzenie rozpaczy pozbawionych czytelniczej rozkoszy Czytelników, skazanych na zwykłą blogerską relację z kilku zdarzeń ostatniego miesiąca!



No dobra, a skąd Król Łokietek? Ano z pierwszego Zamku! Chęciny odwiedziliśmy wracając z Wystawy Klubowej Ogarów i Gończych Polskich w Piotrkowie Trybunalskim. Tu widać Zamek z perspektywy stojącego u stóp zamkowego wzgórza Kościoła św. Bartłomieja, (który sam w sobie, podobnie jak same Chęciny, też wart kilku zdań, na które, niestety, nie ma miejsca.)

Doprawdy niezwykłe miejsce! Jeden z tych rozsianych po świecie wehikułów czasu, które przenoszą ludzi, myśli, słowa i rzeczy o kilkaset lat.
Ten akurat nas rzucił w początek wieku XIV.

Zupełnie przy okazji okazało się, że Żaba przerzucona w wiek XIV na widok takiej ogromnej kupy ułożonych planowo kamieni momentalnie odczuwa niezwalczoną potrzebę jej zdobycia.

I nasunęła się nam obrazoburcza refleksja
(do rozwinięcia przez zawodowych historyków),
że dwudziestokilowe zbroje wymyśliły średniowieczne Mamy, żeby takie różne Łokietki nie biegły pod górę za szybko.

W każdym razie forteca istniała już w 1306 roku, kiedy to książę Władysław I Piast zwany Łokietkiem (ok. 1,20m wzrostu) podarował ją biskupowi krakowskiemu Janowi Muskacie.

Jednak rok później się rozmyślił i zabrał, ...

... czyniąc z Chęcin nieomal stolicę Polski!
Tu odbywały się zjazdy rycerstwa małopolskiego i wielkopolskiego. I stąd wyruszono zdobywać wieczną chwałę na polach pod Płowcami.

Celowo wybraliśmy tę właśnie drogę wspinaczki na wzgórze zamkowe.



Wchodząc z drugiej strony, można na skałach usłyszeć tętent niewidzialnych kopyt konia, na którym cwałuje do Zamku Czarny Rycerz.

Co niektórzy, nie wiedzieć czemu, upierają się tłumaczyć specyficznymi właściwościami akustycznymi tych skał.

Może ten Rycerz był jednym z tych, którzy mimo powinności herbowej, nie dojechał był na ów wiekopomny moment, kiedy przy wtórze rogów, rżeniu koni, szczekaniu psów, skrzypieniu niesmarowanych osi wozów Rodowi nawoływali się zawołaniami bojowymi, kupiąc się wokół rozwiniętych herbowych chorągwi po to, by poczekać aż Mały Król pod Białym Orłem stanie na ich czele i poprowadzi na śmierć?


Tata bohatersko padł był pod zamkowym murem i robił to, w czym jest najlepszy, czyli pracował koncepcyjnie. Kombinował mianowicie, gdzie królowa Bona Sforza d’Aragona mogła ukryć tę cząstkę należącego do Zygmunta Starego i Korony skarbu, gdy pod ciężarem jednego z wozów załamał się most na Nidzie.
Zresztą i ubrana na biało (bo jakżeby mogła inaczej) Sama Bona po dziś dzień szwendając się nocami po zamkowych murach właśnie nad tym duma.

Młody naturalnie wie z filmów o Piratach, jak wyglądają skarby, więc ponieważ mówi się, że "najciemniej pod latarnią", dostał dyspozycję, żeby sprawdzić czy gdzieś skarby nie leżą na wierzchu.
Synkowi szukanie skarbów pasowało. Biegał zatem w te i we wte (pod czujnym okiem Mamy) i,
żeby zacytować Klasyka, : "...szukał w płaszczu i w surducie...


...w prawym bucie, w lewym bucie."

po czym, co jakiś czas składał raport Głównodowodzącemu, który dla dobra następnych pokoleń zakazał "przewracania szaf", "zrywania podłóg" i (zwłaszcza !) "wzywania Policji".

Niezdobytą przez 250 lat twierdzę uczynił z Chęcińskiego Zamku
syn Władysława I i córki Bolesława Pobożnego
Kazimierz III zwany Wielkim. Podwyższył np kamienne baszty.

Mieszkały tutaj Królowe i "garowali" więźniowie stanu!
(Zresztą może być, że Królowe de facto, też "garowały")


Słuchajcie ! Kto tu nie siedział !!!!
Z tych bardziej "egzotycznych" można wspomnieć Andrzeja Wingolda - przyrodniego brata Władysława Jagiełły, czy wziętego do niewoli pod Grunwaldem Michała Küchmeistera von Sternberg - późniejszego Wielkiego Mistrza Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie
Wyjątkową zupełnie w Chęcińskim Zamku sprawą
(oprócz namiętnie wspinającej się po skałach Żaby)

jest stumetrowej głębokości zamkowa studnia!

Połączona jest powyżej lustra wody z podziemiem Kościoła św. Bartłomieja!

Dzięki Bogu Czarnego Rycerza nie usłyszeliśmy.

Zniszczył Zamek po raz pierwszy nie jakiś Szwed, czy Rakoczy (którzy dość gruntownie rzecz dokończyli) tylko, "iż Polacy nie gęsi..." rokosz Zebrzydowskiego w 1607 r.
Potem zaś, zgodnie z polską tradycją i chłopskim pragmatyzmem Zamek dość długo służył jako niewyczerpalne źródło surowca budowlanego.

To, że Zamek nie znikł jak wiele innych w podmurówkach chłopskich chałup zawdzięczać należy temu, że już 1877 r. rozpoczęto pierwsze prace konserwatorskie.

Dobra! Czas na nas.

Co to za fantasy bez smoka?

Takie właśnie "cóś" pasło się na naszych łopuszańskich winogronach.

Ale grzecznie, bez ognia, żądania dziewic itp smoczych obyczajów. No to niech się pasie.


Smoki kochają się ponoć w klejnotach, więc możemy tylko dziękować Panu Bogu, że te oszlifowane w brylanty porankiem diamenty objawiły się nam w UchoDyni.

Wpis na "Ogarzym Pogórzu" bez Ogarów to jak...wpis bez Ogarów? Hmm...
Horrendum i rzecz niedopuszczalna w każdym razie.

Kojarzycie taki obraz Chaima Sutine "Wygnane dzieci"? Prezes z Przyjaciółką Emilką. :D

I przyjaciółką GAMĄ. :D

Dzieci są piękne!

Dość tej przaśności!

Bo oto zza zakrętu wyłonił się następny Zamek!

Krzysztopór w Ujeździe.
Pomnik pychy rodowej oraz zamiłowania do astrologii i magii Krzysztofa Ossolińskiego!

Wracaliśmy naonczas z Ostrowca Świętokrzyskiego i Żaba odrobinę przysypiała w Aucie po wielokrotnym przebiegnięciu Opatowa. Kiedy jednak Synuś zobaczył TAKĄ kupę kamieni powtórzyło się to, co w Chęcinach! Fajnie!
Zamek jest wręcz nieprawdopodobny! Mimo, iż w ruinie.

Nie tylko dlatego, że przeogromny, piękny i swego czasu legendarnie bogato wyposażony!

To na przykład pomieszczenia gospodarcze, w tym zamkowe stajnie, w których konie jadły z marmurowych żłobów, a światła dostarczał system ogromnych kryształowych luster

Na nas największe wrażenie robi to, że całość była niezwykle dokładnie przemyślana.
I nie chodzi nam o to, że szanując swoje magnackie stopy poruszano się po zamku windami, a system kominów do dziś zadziwia inżynierów.

Okien np. w zamku Krzysztopór było tyle, ile dni w roku.



Pokoi tyle, ile tygodni,

sal - ile miesięcy, a wież tyle, ile kwartałów.
Dziwna budowla!

Mówi się też , naturalnie, jak o wielu innych miejscach, że Krzyżtopór jest połączony podziemnym tunelem z... Ossolinem!

(A nie z Opatowem jak to wcześniej omyłkowo napisaliśmy.
Za błąd rzeczowy szczerze bijemy się w internetową pierś.)



Tunelem, w którym jeżdżono po specjalnym torze...

wyłożonym (przypominającym wówczas lód) cukrem!

I wiecie co?

Po obejrzeniu Krzysztopora nie będziemy tej legendy już zbywać wzruszeniem ramion.

Sala balowa.

Mówią również o zamku, ...
... że w jadalnej sali ...
... strop stanowiło dno ogromnego akwarium,

w którym pływały egzotyczne ryby!

Ponoć za Gomułki zabytek chcieli kupić Szwedzi. :D
(Może potomkowie niszczycieli?)

I ponoć po to, żeby po całkowitej rekonstrukcji przeznaczyć na studio filmowe.


Mówią również, że podobno jeden Amerykanin

chciał pociąć zamek na bloki i postawić u siebie w Teksasie.

Zresztą, czego to ludzie nie mówią...
A siedząc na grubych, kamiennych, wiekowych murach i patrząc w oblaną szkarłatem zachodu dal, można uwierzyć we wszystko...

A to nasz Kochany Fotoreporter, którego przecież nie może zabraknąć, jeszcze bardziej niż Ogarów!

Żegnamy się z Wami przed wyjazdem do UchoDyni owym wspomnianym już
by,
które jako jedyne pozostało z naszych marzeń o miejscu w literaturze światowej fantasy!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...