czwartek, 7 sierpnia 2014

Baza pod Ponurą Małpą czyli 300% normy Brygady Pracy Niesocjalistycznej


Co rok, gdy zbliżało się lato, grała nam w duszach ta sama śpiewka:
"A może udałoby się nam wybrać 
na Turystyczną Giełdę Piosenki Studenckiej do Szklarskiej Poręby???"

Ale, że to zupełnie, ale to zupełnie inny koniec świata niż nasz, na marzeniu się kończyło.


Aż do teraz!
Zapakowaliśmy kilka nadziei skromnych i sporo śmiałych.
Efekty wyprawy przerosły i jedne i drugie.


Przybyliśmy pod wieczór na dzień przed otwarciem Giełdy.
Pospiesznie rozbiliśmy namiot i na bezczela, jak na dzikusów z Podkarpacia przystało,
zasiedliśmy do ognicha z Szarymi Łosiami.
Nie do bladego świtu a do późnego rana darliśmy ryja z legendarnymi twórcami legendarnych piosenek.

Dobrze, że Prezesowi na polu namiotowym byliśmy 
ABSOLUTNIE zbędni, 
bo miał kolegów i "umie sobie znaleźć jedzenie".
Mogliśmy przesypiać przedpołudnia!



Od 16-tej zaczynał się konkurs, potem koncert nocny,
i.... ognicho z gwiazdami piosenki turystycznej, poetyckiej, studenckiej czyli wszelakiej.
Na robienie zdjęć nawet nie było czasu!


W piątkowym konkursie zabrzmiały ubrane w nuty słowa Taty, 
oczywiście Pogórzem natchnione.
Plan został wykonany.
100% normy!


Potem nocny koncert i ognicho do rana.
Ośmielony komplementami Tato zaśpiewał nawet jeszcze kilka innych swoich piosenek!
Ja poszłam do namiotu o 3.30, bo Prezes zażądał towarzystwa w śpiworze, ale kiedy wstałam ok. 9,
szanowny Tata nadal darł ryja. 
Wygoniłam go spać i godnie zastąpiłam przy rozśpiewanym ogniu, aczkolwiek nie dysponuję równie niskim głosem :D



Potem pozwoliłam Prezesowi oprowadzić się po okolicach Bazy, bo był jedynym z rodziny,
 który cośkolwiek w tych Sudetach podeptał.
Plany zobaczenia dopołudniami choć najważniejszych i najbliższych cudów
okazały się przecież tak nieziszczalne, że aż idiotyczne :DDD


Prezes jako przewodnik sprawdził się rewelacyjnie! 
Widać i to bywa dziedziczne, a sudeckie skałki i pieczary wyraźnie Go zauroczyły.
Pod skórą jednak biegały cały czas natrętne mrówy zaciekawienia werdyktem jury.
Tato na nic nie liczył, nie wszyscy zgłoszeni do konkursu zjawili się na starcie, więc wystąpił w piątek pierwszy. Ludzie wtedy otwierają dopiero jedno oko, wyłażą z nor, rozstawiają krzesełka...
Pierwszy jest na pożarcie.


Tymczasem, jak widać, Tato wystąpił w niedzielnym koncercie laureatów.
Wyśpiewał sobie wyróżnienie i nominację na Bazunę 2015!
200% normy!
Przyszłe wakacje zaczynamy więc od wyprawy na Pomorze...
Chyba już zaczniemy szukać sponsorów :DDDD

Na 300% złożyło się jeszcze kilka wzruszających wydarzeń:

1. Rozglądaliśmy się za pewną intrygującą nas od dawna
Wiedzieliśmy, że bywała już drzewiej na Giełdzie.  
Może i tym razem się pojawi?
Nawet w  czwartek jedna parka  siedząca niedaleko 
odpowiadała naszym wyobrażeniom, ale szybko zniknęli...
No i w piątek WRESZCIE mogliśmy ucałować
nową-starą znajomą, Marię z Pogórza Przemyskiego.
Jej uroczy Małżonek również wyściskał nas, jak byśmy wczoraj się rozstali.
A może zaczniemy się tytułować przyjaciółmi?
Było nam razem jakoś magicznie...
Jak tu nie wierzyć w cuda?

2. Wiedzieliśmy także, że Giełdzie czasami bywał nasz dobry Przyjaciel z gór,
mieszkający we Wrocławiu. 
Świetny pieśniarz, fotograf i globtroter.
Nie widzieliśmy się już chyba 5 lat.
Po cichutku roiliśmy, że fajnie byłoby się na Niego natknąć.
Kiedy około czwartej rano w sobotę ów brat-łata wrzasnął
"Radzio, to naprawdę ty???"
- ubawione było całe ogniskowe towarzystwo.
Żal mi było, że wtedy spałam.
Całą sobotę wypatrywałam
tego-który-ma-mnie-dziś-całować!
Doczekałam się :D
I jak tu nie wierzyć w cuda?

3. Tato pojechał na Giełdę po to, by jego piosenki "poszły w ludzi".
Po występie w koncercie laureatów poproszono Tatę o napisanie słów i chwyty 
do Pogórzańskiej Pani albo Pani Pogranicza!!!
Chcą ją śpiewać!!!
A o to przecież chodziło!
Jesteśmy przeszczęśliwi!
I jak tu nie wierzyć w cuda?

4. Przesiedzieliśmy jeden koncert z przemiłą parą, a po godzinach gadania okazało się, 
że oni także mają ogary i od lat znamy się... - z ogarzego forum. 
Trzeba było tylko przedstawić się "forumowymi" nickami.
I jak tu nie wierzyć w cuda?

5. Przy ognisku, w luźnej atmosferze Autorzy grali utwory,
 na których Tata przed laty uczył się grać na gitarze.  
Wszyscy, którzy Wam przyjdą do głowy. Nawet Twórcę Ballady o krzyżowcu udało się Radkowi namówić na autorskie wykonanie.
I jak tu nie wierzyć w cuda?


Tak to zostaliśmy Brygadą Pracy Niesocjalistycznej, a dobre duchy namnażają nam wzruszeń.

Po powrocie biegałam po domu w okularach przeciwsłonecznych, bo mnie blask Gwiazdy oślepiał!
Polecam - kurzu i pajęczyn się nie zauważa, nawet nieumyte gary można przeoczyć!
Niestety, Tato w tej sytuacji zabrał się za porządki i przybrudził się do stanu normalnego...
Okulary czas było zdjąć i wrócić do spokojnej powszedniości.
UchoDynia woła o właściwą pozycję w naszej hierarchii wartości :D
 

Lepsze zdjęcia, mniej zaabsorbowanych aurą Giełdy lub lepiej zorganizowanych
można zobaczyć TU.

Veni, vidi, vici -
czego i Wam najserdeczniej życzymy.
Bywajcie w zdrowiu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...