środa, 9 maja 2012

Boso po ostrężynach, czyli "Parasolka" wyłącznie na zimę! :D






Za nami dwa przecudne tygodnie w UchoDyni!









 Dwa tygodnie kwitnienia jabłoni, tarnin, kwiatów, pączkowania drzew i krzewów, śpiewu ptaków, ciężkiej pracy...


...i porannej kawy parzonej w wielkich blaszanych kubkach...

(Kawy wyjątkowej - doprawionej sadem i nie czarnej. Nasza poranna kawa pod jabłonią jest w kolorze nieba pociętego plątaniną gałęziowych cieni.
Najlepsza kawa świata!)


... oraz naturalnie, niedzielnego odpoczynku.


Nasamprzód, wybraliśmy się do dubieckiego Zamku, przywitać się z Jackiem, 
Jego psami, i pstryknąć tradycyjną już fotkę Prezesa na tle zamkowego muru.

Potem nad San!
Odetchnąć trochę.
 Niestety San "oblężony" był ludźmi, którym się wydawało, że skoro się smażą na słońcu, na kocu, przykrywszy skrawkami cieniutkiego płótna  sflaczałe sutki i genitalia, to i do sklepiku mogą iść kołysząc bezwstydnym,  błyszczącym tłuszczem.
Śmieszne i brzydkie!
(Dotyczy to zarówno Pań jak i Panów.)
Ale inna rzecz, że jak ktoś ma ładnie zbudowane ciało to bije jaskrawo po oczach!!! :D

Byłoby dziesięć razy ładniej, jakby szli zupełnie na golasa!!!
 Jeżeli komuś ten dziki tłum przeszkadza, a pięknem Sanu pozachwycać się potrzebuje, może chciałby przelecieć się nad Sanem motoparalotnią.
Wystarczy zadzwonić do dubieckiej firmy PARAGLIDING TEAM  pod nr

600 987 745.
Taki ci u  nas Wielki Świat.


Myśmy jeszcze nie lecieli, ale... nieźle nam w głowie taki pomysł siedzi! :D


 To widok na prawdziwy naszej cel wyprawy - 
wzgórze "Parasol", vel "Parasolka"!
 To widok od prawidłowej, czyli północnej strony! :D 
          Od Chodorówki.

 Jest to wzgórze, które (nad szosą między Bachórcem a Bachórzem)
 na ogromnej długości kontroluje szmat nadsańskiej drogi Przemyśl - Dynów!

 Ten Krzyż upamiętnia czas, kiedy po drugiej Wojnie Światowej, na "Parasolce" siedziała Banda rabusiów i morderców, którzy ograbili i zamordowali masę ludzi.

(Oczywiście i AK i UPA rozstrzelało by bandytów bez sądu i bez badania!)

Zwłaszcza tych wracających "z niemieckich robót".
Z zegarkami na rękach i w porządnych butach czy płaszczach.
Ponoć do dziś na "Parasolce" można znaleźć płytko pogrzebane  ludzkie kości.

Teraz
średniowieczne bandziory - raubritterzy,
 czy inne, późniejsze zwyrodniałe oprawce
Janosiki, Ondraszki, czy Dowbosze
rzucające zrabowanym złotem po śliniących się bidokach
za nieśmiertelną Pieśń,
obrośli romantyczną legendą.
 A tu bezwinna śmierć ludzka skrzeczy!!!

 Cały czas nam się wydawało, że "Parasolka" to dawne Grodzisko!
 


Zwłaszcza, że na terenie Chodorówki Profesor Michał Parczewski odkopał jedne z najstarszych naczyń słowiańskich znalezionych na terenie Polski i tam przed blisko półtora tysiąca lat temu istniało spore i prężne Osiedle!


Wczesną wiosną i zimą wyraźnie widać zarys zewnętrznych "wałów". 


Zaparkowaliśmy więc pod górą Zegarkowych Męczenników 
i poszliśmy.


Faktycznie wzgórze wita podwójnymi usypanymi wałami tu i ówdzie przerwanymi na szerokość wozu konnego.


Misternie obsadzone krzaczastymi zasiekami. Nie do przejścia!

Starodawne SOSNY dość rzadkie u nas i powykręcane robią klimat.

Wydawało nam się, że jeszcze "spoko"!
A tu, okazuje się, że już DŻUNGLA 
- masa czepiających się wszystkiego pnączy.

 Normalnie, maczeta jest niezbędna!
Dziwny to las.
 Jakoś nie sposób się tu uwolnić...
...od strachu!
 Ale wierzymy, że Miłość wszystko zwycięży!

 Każdy strach!
I każdego Potwora!
 A tu, na "Parasolce", żartu nie ma !
Się idzie! I już! 

 Choć wiją się nad nami strachy-wije, jak gałęzie!
 I bronią przejścia. Jak w bajce.

I nie dostaniesz się do Nieba, choćbyś chciał!

 Wciąż po górę?

Bywa i tak w życiu...




... że trzeba się deko umartwić, po kolcach podeptać, 


żeby popatrzeć na wszystko 
z odpowiedniej perspektywy.

Z Jej Wysokości - "Parasolki".

 Ze Zrozumieniem.
Z Siłą wynikającą ze zrozumienia!
I z Miłością.

Niedawno dopiero dowiedzieliśmy się, że "Parasolka" to jest fałszerstwo na miarę "Pieśni Osjana" Jamesa Macphersona!


Ot, jeszcze na początku XIX wieku jeden ze Skrzyńskich umyślił sobie, że upodobni Górę do olbrzymiego Parasola.
I zrobił to!
 

Otoczył górę wałem i do środka poprowadził "pręty" ze specjalnie nasadzonych krzewów.
(Nie zauważyliśmy)


Na środku podobno było miejsce do imprezowania i imprezowano tam jeszcze w czasie pierwszej Wojny Światowej! :D 


Hmmm...
Żeby jednak nie było, że wszystko "średniowieczne" u nas,  to fałszywka, zapraszamy Was do Domaradza.

 Jest to jeden z najstarszych, zachowanych drewnianych kościołów w Polsce!



Koniec XV wieku i pod wezwaniem Świętego Mikołaja!

Trzeba się chyba rozejrzeć za ikoną Świętego Biskupa, bo u nas to jeden z najukochańszych świętych!

Broni od wilków,
prawie jak Gromniczna-Wilcza-Lutowa 
PANI
i jeszcze pomaga kiedy w bród się rzekę przechodzi!

Kto nie przechodził przez nagle wezbraną rzekę, na golasa, 
z ciężkim plecakiem na głowie, 
z deka się topiąc - 
nie wie, jak ważne jest to wsparcie.


Choćby tylko duchowe!


Tata był baardzo dawno temu w Domaradzu na swoich pierwszych w życiu rekolekcjach.

Bywajcie!

17 komentarzy:

  1. Zachwyciła mnie ta Parasolka i wielce zaintrygowała! Faktycznie jest albo niesamowita, albo tak umiejętnie zmanipulowaliście tekstem i zdjęciami, że ma się ochotę na wycieczkę, by zobaczyć to własnoocznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj - dobrze,że już jesteście z powrotem :) Chociaż przyznaję, że do twarzy Wam w maju :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać że piękne były te dwa tygodnie. Czas podjąć chyba decyzję (bardzo męską) aby trwało to ,,na zawsze" :))) Wiemy jak trudno się powraca po takich wyprawach do tej dzisiejszej codzienności.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. U Was jak zwykle tyle ciepła i miłości, że nawet strachy spod Parasola nie są straszne.
    Cieszę się, że trochę tego ciepła również do mnie przywędrowało.
    Widoki niesamowite... Nastrój grozy i tajemniczości normalnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Parasolka piękna, ale siada w porównaniu z bosonogą w czerwonej sukni!
    Fajny nastrój leśnej grozy, super kolory!
    I najpiękniejsza kawa na świecie!
    Wciąż nie mogę uwierzyć w chodzenie boso przez te gęstwiny. To naprawdę było?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie radośni i wypoczęci, chociaż "pod górkę"
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  7. Gooocha,
    na wycieczkę wyłącznie zimą, bo teraz to naprawdę przedzieranie się przez gąszcz. Ale warto :D

    Kasiu,
    maj po prostu jest twarzowy :DDDDDD

    Zosiu i Januszu,
    decyzja już podjęta, czekamy tylko, aby naszym obecnym domem ktoś się zachwycił poważnie, tzn., żeby chciał uczciwie za niego zapłacić... Na razie mamy chętnych, ale ... za przysłowiową czapkę gruszek :(

    Natalio,
    jeśli udało się nam taki nastrój wygenerować - fajnie!
    A w maju o ciepło i miłość jakoś łatwiej :DDD

    Magdo,
    lepszej kawy nie ma na świecie!!!
    Go całe lato pomyka boso, także po lasach, ale na kolce mocnych nie ma - przyznajemy, spowolniała tempo spaceru znacznie, a w jednym wybitnie kolczastym miejscu Rado nie wytrzymał i przeniósł ją kilka metrów :DDDD

    Zawrócony,
    dzięki!

    MarioPar,
    Uwielbiamy pod górkę! Od zawsze!

    A od dziś, zupełnie niespodziewanie (spodziewaliśmy się trzeciego czerwca), zupełnie niespodziewanie znów zdziadzieliśmy. Wincenty wyszedł na świat!!!


    Dzięki wszystkim za odwiedziny i komentarz.

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. o rany Jureczek...taka bosa wyprawa prawie by mnie ominęła
    dzięki Wam! za kolejny kawałek Pięknego Polskiego Krajobrazu...

    chce się żyć, oj chce!

    Pozdrawiam z suchego i wietrznego Wybrzeża...;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielkie gratulacje ! Witamy Wincentego :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wy to umiecie wyszukać fajne rzeczy. Tyle razy tamtędy przejeżdżałem i nie wypatrzyłem. Ale ten parasolkowy wzorek faktycznie z góry widać. Wrzućcie Geoportal albo zerknijcie tu http://3.bp.blogspot.com/-s6UvFxeXIZo/T67WvaxIKEI/AAAAAAAAA68/5qhbdZ7j_1M/s320/parasolka.jpg

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda, nie chce się wracać do domu po takim pobycie; ileż ciekawostek jeszcze kryją w sobie te bliskie nam tereny? bardzo gratuluję Wincentego; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kasiu,
    na bosaka to się dopiero chce żyć, co tam kolce!!!

    MarioPar,
    dzięki stukrotne!

    Krzyśku,
    najbardziej wpada w oko, gdy jedzie się Chodorówką (z Kosztowej na Laskówkę), a nie główną Dynów-Dubiecko, więc jesteś usprawiedliwiony :DDD

    Inna rzecz, że strasznie nas ciesz, że udało się nam coś wypatrzyć przed Tobą, bo Twoja wiedza o regionie jest imponująca.

    Maryjko,
    chyba życia jednego mało, żeby poznać wszystko, przedeptać wszystko, co by się chciało. Nawet na swojej ziemi. A tu jeszcze świat okiem mruga i zanęca...

    Gratulacje przyjmujemy i z dumy puchniemy, choć zasługi troszkę jakby nie nasze :DDD

    Dzięki Wam wszystkim za odwiedziny i dobre słowo

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  13. takie fajne miejsca - takie cudne zdjęcia. ale czy część z nich , tych z Prezesem moglibyście odłożyć do prywatnego archiwum?

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimie,
    na tym blogu na ogół ignoruje się anonimowe wypowiedzi, ale zrobimy wyjątek.
    Odpowiedź na Twoje pytanie zależy od tego, dlaczego uważasz, że tak powinniśmy zrobić...

    Innymi słowy, podaj powód, a może powody...

    OdpowiedzUsuń
  15. Popieram Go i Rado.
    Blog to forma, dość frywolna
    Swoje prawa ma
    Tu na miejscu Prezesowa mina
    na nic fochy Anonima
    Myślę, że dużo chętniej czytane są blogi bardziej osobiste, pamiętnikowe. Zawsze jest to decyzja autora jaki charakter ma mieć jego dzieło i należy to uszanować.
    Chcecie to czytajcie i oglądajcie...
    Przytulcie Prezesa ode mnie mam nadzieję, że już mu zazdrość przeszła.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...