wtorek, 22 lutego 2011

Rzecz wyobraźni czyli PIÓRKIEM i... mrozem






- Dzień body Pani Doktor! U nas w domu ZARAZA! - wrzasnął Prezes od progu gabinetu. I nie kłamał. Grenada się chowa. Mama spacyfikowana anginą, Tata zbiera oskrzela z podłogi, to i Bąbel zaniemógł. Na szczęście, bezantybiotykowo.
Jak Tata dorwie tego Almanzora, któren cmoknął zdradziecko (taką ma Tata nadzieję!) Mamę, to mu ... (jak tylko siły odzyska, oczywiście)
Mimo więc tego, że kroi się w dzisiejszym wpisie rozgorączkowana pulpa, trzeba sobie poszukać jasnych stron tej sytuacji. Tematów do zdjęć pod domem -masa. Ładnych słów w książkach równie dużo. :D

Przecież, jak ogłosił był swego czasu Kazimierz Wyka, wszystko RZECZ WYOBRAŹNI.

I na co nam telewizja? Wszyscy, którzy oglądali Amadeusza wiedzą:

Że nie zbrodnia reklamy
że reklama zbrodni warta
przekonał się Salieri
mordując Mozarta
(Joanna Kulmowa)

Lepiej czytać. Choćby nawet tę, większości do niczego niepotrzebną, poezję. :D A jeszcze, kiedy się Człowiek nieco tylko uważniej rozejrzy dokoła, nietrudno uwierzyć Miłoszowi, kiedy mówi:

Na ziarnku maku stoi mały dom
pieski szczekają na księżyc makowy

i nigdy jeszcze tym makowym psom
że świat jest większy nie przyszło do głowy


:D


Luty, dotkliwy mróz przyłapał krótkotrwałą odwilż na pobliskiej łące, a że śniegiem u nas dopiero od niedzieli sypie, podglądaliśmy tę zakutą w lodowe okowy odwilż.


W tej powszedniości, o! jakże tu wiele
Mistycznych rzeczy i nieodgadnionych
Maleńkich jako światełka w kościele
Na dzień za dusze święcon pogrzebionych
-
Czerwoną iskrą drżących chwilkę jedną,
P r z e z t o, ż e z a d n i a ś w i e c i , nad-powszedną!...


Jak widać, zaczynamy więc z najgrubszej możliwej Rury! :D Norwidem

Nad olbrzymimi księżycami
Wieczność
ustawiła się na dwunastce.
A Czas usnął na zawsze
w swej wieży

oszukują nas
wszystkie zegary.

Federico García Lorca
(tłum. Zofia Szleyen)


Skoro mamy piórko.... (które, pisząc nawiasem, :D dało nam asumpt do wspomnienia w tytule niezapomnianych programów Świętej Pamięci prof. Wiktora Zina) to... Czechowicz:

Spokojnie miękko świeci chwila bez godziny
ostrzą się na kamieniu zórz lotki jaskółkom




Obraz, jako muzyka? A czemu nie? Tytus Czyżewski chyba miał rację, kiedy napisał, że

Malarstwo jest muzyczną rozkoszą
Tonów najrzadszych, najprostszych

Czyżby to ...były strzały, które z błękitu spadły?... (Federico Garcia Lorca tłum j.w. )


Zaprawdę godnym i sprawiedliwym
Słusznym i zbawiennym jest

Być uważnym

Pełnym pasji

Dobra wasza

Gwiżdżą ptaki
I tego trzymać się trzeba
(Sted)

...tak właśnie nad bryłą szorstką
słowo ciałem się stało
bezruch - gałązką...

(Joanna Kulmowa)


Jak się dobrze przyjrzeliśmy to zauważyliśmy tu to samo tchnienie subtelnego, przedwiecznego Piękna, co..
...w surowych do przesady, monochromatycznych, ...
...wyłaniających się z nicości bieli liniach na obrazach japońskich mistrzów Zen.

Liniach kreślonych spontanicznie. ..

...nieomylnymi pociągnięciami...


...umoczoną w tuszu, ułamaną obok gałązką

czy wiechciem ryżowej słomy.

Asceza tych ruchów-muśnięć musi być pozorna, skoro piękno, zaklęte w ich obrazach, jest skończone...
Zupełnie jak piękno zaklęte w muśnięciach mrozu.

Często tamtym dziełom też towarzyszyła kaligraficzna poezja. :D
(Per analogiam do poezji wracam(y))

Wiośnie udało się uciec z duszą na listek (Mickiewicz).
No i zaczęło sypać. Troszkę. Za to nie śnieżkiem, a wielkimi kłębkami puchu.

Ptaszyska ślepiami w które nieskończoność weszła patrzą nie widzą -
nigdy nie umrą na bezkształt
(Kulmowa)

W domciu fajnie, ale może gdzieś tam, jak pisał Ziemianin
W ciemnym lesie klęczy na jedno kolano na obrusie przymrozku - wilczyca


Rozchylił jej bluzkę na piersiach'
i ukazały się góry wiosenne

Jak to możliwe dziwił się
na dworze na białych łapkach
przeciąga się jeszcze śnieg


W jej włosach
gwiżdżą już szpaki!


Wypuścił pędy grzech

:D
(Harasymowicz. Złociście, po swojemu nieprzyzwoity. Podpisem miała byc tylko druga strofa, ale... nie mogliśmy się powstrzymać. :D )


Śnica i śniegowica :D (Czechowicz)


A we mnie tańczy menueta anioł we fraku (Tadeusz Nowak)

To naturalnie nie są barwione preparaty mikroskopowe tylko efekt naszej zabawy z fotkami, które wyżej pokazały zupełnie inną prawdę.Oto dowód na to, że faktycznie wszystko to Rzecz Wyobraźni. :D Mama na tym czerwonym wypatrzyła m.in. elfa, Tata upiera się, że to twórcze rozwinięcie tematu Strącenia grzeszników ze skrzydła tryptyku Sąd Ostateczny Hansa Memlinga...
Z pewnością ile oczu, tyle interpretacji, ba! może par interpretacji - po jednej na każde oko. :DDDDDDDDDDDDDD
Do tego, żeby z większą odwagą pstrykać to, co widzimy bardzo blisko, zachęciły nas ostatnio kapitalne zdjęcia Jerzego Dolaty na Biebrza Trophy. Polecamy.

Jak widać dziadziejemy z dnia na dzień!. I dobrze nam z tym! Czego i Wam życzymy.

26 komentarzy:

  1. Was nawet zaraza nie zmoże :DDDDDDDDDD Ciało może i zaatakowała, ale ducha nie złamała :DDDDDDDDDDDDDDDDDD Zaraz Mężowi nadam, że go pięknie pochwaliłeś :DDDDDDD I w jego imieniu serdecznie dziękuję :DDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia. Byle do lata! :DDDDDDDD Zważywszy ilość cytatów to widać, że i duch nasz musi się posiłkować innymi duchami. Pzdr. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowiejcie - lato już blisko :D No, wiosna w każdym razie: u nas zakwitły ranniki zimowe :DDDDDDDDD Trzymajcie się ciepło:D

    OdpowiedzUsuń
  4. W taki sposób to i dziadzieć można bez wyrzutów. Zdrówka:))

    OdpowiedzUsuń
  5. OLQA. Dobrze, że proza. :D Przelecieliśmy tych kilka tomików które przez ostatni okres uzbierały się na wierzchu i po dzisiejszym wpisie mamy na razie serdecznie dość. :D
    Zawrócony. :D Fajnie Cię widzieć. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowiejcie więc, bo śnieg ma nam podobno rosnąć i rosnąć... Krzyś marzy o jeździe na swoich plastikowych nartkach, mam nadzieję, że się jej doczeka. Ostatnio odświeżyłam swój zachwyt nad "Doliną Issy"- polecam, gdy jesteście uziemieni chorobą. Czy czytaliście Cyprianowi serię o Petsonie i Findusie? Zachwycamy się nią od dłuższego czasu... Zdrowia jeszcze raz i ogromu radości z przymusowej dawki bycia razem!
    Anka, Mariusz, Krzyś

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Kochani. Zima w zimie jest jak najbardziej na swoim miejscu. Pettsona i findusa nie znamy nawet. :( Ale nadrobimy. Przerabiamy aktualnie z Młodym Muminki, a zwłaszcza (ku niekłamanemu zachwytowi Taty) przygody Taty Muminka, sceny z życia smoków -Krupskiej i Pompona u Fisiów - Olechowej. :D (Plus własne produkcje :D )Z literatury POWAŻNEJ czytamy ostatnio Pilipiuka :D :D :D :D Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. jesteście tacy fajni i normalni, dzisiejsi i niedzisiejsi...
    spontaniczni i liryczni...
    Trzymajta się mocno i nie dawajcie się Mroźnemu lutasowi!
    ja piję imbir....świeży imbir zalewany wrzątkiem...na gardziło bardzo pomaga...

    niech Wam zdrówko wraca!
    Pozdrówka z wymrożonego Wybrzeża!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zachwycona tym strumieniem obrazów i słów, jaki tu popłynął!
    Budzi miejsca na co dzień uśpione i zmienia (przywraca właściwą?) perspektywę.
    Ach, gdyby można było tak zanurzyć się i zostać...
    Pozdrawiam, w sensie powrotu zdrowia i nie tylko! Magda

    OdpowiedzUsuń
  10. Balsam na moją duszę, bo reszta zmożoną wirusem ledwo zipie. Zdrowiejcie i zimie się nie dajcie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witajcie, czasami pochorować jest fajnie, tylko aby nie za mocno, mama Gosia musi odkazić gardełko, tato Radek popić syropku z sosnowych paluchów /wzmocnionego/, a Prezesowi miodku z mniszka lekarskiego zapodać. Ale poezyj wszelakich u Was napotkałam, ja podśpiewuję "Na ziarnku maku", mróz maluje przepiękne obrazy, ostatnio widziałam brodaty wodospadzik na potoku.
    Miło do Was zaglądać, zdrowiejcie
    pozdrawiam cieplutko Maria z Pogórza Przemyskiego
    P.S. Gosiu, skończyłam swetrzysko, a i przymierzam się do pisania, ale coś opornie to idzie, najgorzej zacząć, pa.
    Zapomniałam jeszcze pochwalić przeuroczy brzuszek, śliczny, takie oczekiwanie jest przyjemne, i dla Rodziców, i dla Dziadostwa.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ten brzuszek to czyj?????

    Zdrowiejcie kochani i piszcie...prozą też :) Specjalne ucałowania dla Prezesa za zarazę hihihihi

    OdpowiedzUsuń
  13. Co za tępa pała i mrok w umyśle!
    Patrzyłam i zastanawiałam się, co też Wy chcieliście powiedzieć...
    Gratuluję zdziadzienia! Świeżo upieczona babcia (nie babka) Magda

    OdpowiedzUsuń
  14. A ten brzuszek to MÓJ:)... no i MĘŻA. Dziadostwo też moje!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia. "Po wielkiemu Cichu" to się przyznamy, że mocno nas połachotałaś. Imbiru spróbuje Tata, bo Go za imbirem nie bardzo. Wybrzeże bez turystów musi być kapitalne nawet jeśli duje. Dzięki!
    Angel. Buziaki od Ciebie też rezerwuje sobie Tata. :D Również pozdrawiamy.
    Madzia. Babcia-Poetka to skarb! :D Dzięki za Dobre Słowo. Baliśmy się, że zakatujemy wszystkich tymi cytatami. Do dziadowania na pełen etat mamy jeszcze 5 tygodni, ale już trudno usiedzieć. :D
    Lipnioki. :D Asia i WOjtek. Wirusa za kark i w spirytus. Zdenaturować drania ! Potem można sobie już spokojnie chorować. Pod ciepłym pledem, z książeczką i dawać się rozpieszczać.
    Maria. Mamy podobne metody leczenia. Żaba pije miód z mniszka, a tato Radek wzmocnienie jako, że zapas sosny nam się wziął i skończył był. :D
    Sweter na ukończeniu i też się nie możem doczekać. Go na etapie rękawów. Brzuszkowi komplement przekażemy. Spokojnie, masz o czym pisać to słowa się znajdą. Trzymamy kciuki .
    Węszynosie. Radek chciałby móc powiedzieć, że brzuszek jego. Ale nie może. Bo brzuszek jest własnością Majeczki (wirtualne anomalia).

    Jeszcze raz dzięki wszystkim za życzenia zdrowia. Pomagają. :D

    P.S. O właśnie dźwięknęła Majeczka z komentarzem. Cześć Mamuśka. :D Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze mi tu u Was. Panuje tu taki stan rzeczy, którego i ja szukam i pewnie nie znajdę póki nie wyjadę z dużego miasta. Bo w duszy mam już pewną harmonię i ... miłość a to przecież najważniejsze. Przynajmniej dla mnie. Pozdrowienia.
    m

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja również, w imieniu Klary- tak nasza córka będzie miała na imię, dziękuję za miłe słowa o brzuchu. Kopaczka pozdrawia kopniakiem właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Baki domowej produkcji są najpiękniejsze!!! Krzyś takie nieustannie by słuchał, zaczyna tworzyć swoje... "Muminki" też czytaliśmy. Seria o Petsonie i Findusie autorstwa Svena Nordqvista. Uwielbiamy wogóle mnóstwo szwedzkich książeczek, np. "Jabłonkę Eli", o Mamie Mu... Choróbska odganiamy czosnkową profilaktyką (oczywiście z naszej działki ) i ogromną porcją powietrza niedomowego- skutkuje! Pozdrawiamy baaardzo słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Aniu-Działkowiczko, Szwedzi nam potop, a Ty im lans? Zresztą, niech mają, jak zasłużyli. Faktycznie dużo w Skandynawii dobrej literatury dziecięcej, choć i Słowiańszczyźnie w tym względzie nic nie brakuje.
    My z czosnkiem i wietrzeniem za pan brat, ale wyjątkowo nas dopadło (np.Go nie pamięta, żeby w ostatnim dwudziestoleciu brała antybiotyk). Przy chorobie może więcej kurzu w domu, ale za to poczytać, popisać i podziergać można :D
    Całuski dla Waszej czwórki

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziecięca literatura szwedzka jest radosna, beztroska i ponadczasowa. Oczywiście nie tylko ona, ale ta porusza nas. Jest zatopiona w naturę, często jest nią oczarowana, czyni z niej przyjaciela, a nie kogoś, kogo trzeba się bać. Chcielibyśmy, by nasze dzieci tryskały radością, wrażliwością, miłością nie tylko do ludzi, ale i do drzew i rzek. Chyba więc w skrócie dlatego. Nie znaczy to, że nic innego nie czytamy, ale... Właśnie zaczęłam dziś pisać drugi, dla mnie jeszcze ciekawszy blog (możecie się przełączyć na niego z kulinarnego ) o czytaniu. Może wtedy więcej wytłumaczę się z wyboru... Dla siebie zaś wybieram najczęściej książki "przeklęte", które chodzą dniami po głowie, drążą mnie... I coś zmieniają, sieją.
    Spacer zaś mieliśmy dziś zalany złotem słońca, niezwykle radosny i pełen olśnień. Uwielbiam takie! Oby jak najszybciej takie były Waszym udziałem!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie gniewaj się, że tak nad tą informacją, że czytasz "Dolinę Issy" przeszedłem bezrefleksyjnie, ale czytałem to ostatnio jakieś trzy lata temu i doświadczenie cudzej śmierci o czym traktuje moim zdaniem ta książka nie jest dla mnie dziś zachwycające. Acz książka jest rzeczywiście warta czytania. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z książkami jest tak, że tyle odczytań ich i odkryć, ilu czytelników; każdy czyta je przecież sobą, swoim własnym doświadczeniem i wrażliwością. I żadne nie jest wyłącznie właściwym! Dla mnie "Dolina Issy" to powieść o dorastaniu, inicjacjach, zauroczeniach i rozczarowaniach. O tym, jak niewinny chłopiec odkrywa, że świat ma także swą ciemną stronę. To boli, ale jest prawdziwe. Od tego czasu czystość dziecka znika, nic nie jest tylko białe i czarne...
    Jadę dziś na prapremierę do teatru lalki. Pierwszy raz w życiu będę brać udział w takim wydarzeniu i w dyskusjach nad spektaklem. Cieszę się jak dziecko! Pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ha, ha... Pilipiuk to rzeczywiście literatura POWAŻNA :-)
    Dałam się porwać w Waszą szaloną poetycko-fotograficzną wędrówkę, aż przypaliły się ziemniaki na ruskie! I kto teraz będzie garnek skrobał?! :-)
    Uwielbiam Muminki i wisi mi to, że nie mam pretekstu, w postaci dzieciaczka, aby je sobie poczytywać. To chyba też jakaś pośrednia oznaka zdziadzienia, wszak na starość ponoć się dziecinnieje.
    Zdrowiejcie, bo wiosna już blisko :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nasza Polana. Obiecano, że kto szuka ten znajdzie! :D Z całego serca tego Wam życzymy, acz jeśli faktycznie macie w duszy ten spokój i harmonię o której myślimy, to cudowne miejsce Gniazdowania jest chyba tylko jego uzupełnieniem i konsekwencją. Nie celem.
    Fantazjana. Dobrej zabawy zatem! My też się wybieramy do teatru w przyszłym tygodniu. :D
    Riannon. Fajnie, że dałaś się ponieść, ale "ruskich", cholera, żal. pzdr.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...