Przyroda ma poczucie humoru. Zawsze nam się wydawało, że w lutym na ogół ten humor jest kiepskawy, a jednak nie w tym roku najwyraźniej. Co prawda, starodawne przysłowie ostrzega, że kiedy kot w lutym na słonku się grzeje, musi w marcu iść na przypiecek, ale póki co, ani koty, ani my się nie przejmujemy na zapas, tylko korzystamy ze sprzyjającej Aury i łazimy po naszym Pogórzu, ile wlezie.
Kiedy jeszcze była porządna zima, męczyło nas trochę to, że musimy sobie wychować młodego psa - Igrę, a jesteśmy przekonani, że z psami o dużym temperamencie można się uczciwie "dogadać" tylko, gdy są porządnie zmęczone i nie mają już ochoty na "głupoty".
Tyle, że wiedzieć o tym, to mało. Ktoś jeszcze musi ubrać na mróz tę czapkę uszankę, ocieplaną panterkę, śniegołazy, rękawice dwupalcowe, wziąć nóż, toporek, fajkę, tytoń, rakiety śnieżne, plecaczek, kompas, latarkę, zapałki w folii, nasmarować twarz kremem, ucałować żonę, syna, zostawić komórę i, zanurzywszy się w urokach zimy po pachy, ...
pójść z kolegą na piwo pod wiejski sklep. :D A Tacie się w tej zimy (jak nigdy jeszcze) nie chciało. W przeciwieństwie do psów, oczywiście.
Aż tu proszę! Pewnego dnia śnieg po prostu wziął i zniknął się był
jak (podobno!) plusquamperfectum z polszczyzny! :D
Najwyraźniej sam święty Doktor John Dolittle z Puddleby nad rzeką Marsh w trosce o nudzące się i zaniedbane wychowawczo Ogary zainterweniował u Najwyższej Instancji, dając nam jednocześnie lekkiego prztyczka w nos pod postacią wypychania autka spod domu.
Teraźniejszy luty sprzyja więc wyjątkowo spacerom i chwała Bogu za to.
No jak tu można siedzieć w domu? Skoro niebo piękne, to w błoto patrzeć nie ma po co!
A na świecie takie cuda jak pierwsze bazie tego roku.
Cuda cudami, ale tak w ogóle to starodawna mądrość źle wróży z ciepłego lutego na resztę roku.
Np. : "Gdy ci jeszcze nie dokuczył luty, to pal dobrze w kominie i miej kożuch suty".
No nic. Prezes to się tutaj "szczerzy jak żaba", albowiem znalazł był tzw. "jęzor lodowca" ,
na który naturalnie zaczął się był wspinać,
co bez raków wcale nie jest łatwe,
ale za to zabawne!
W górzystym terenie najfajniejsze jest to, że czasem wystarczy pół godziny marszu, a już wszystko jest inne. Ot, po zimie ani śladu, a Mama mniejsza i mniejsza...
Psy "się wychowują"
baaaardzo pilnie
i intensywnie. :D Rozkosz patrzeć!
Prezes uchachany, bo jeszcze tej lekcji nie odrobił: Kiedy luty pofolguje, marzec zimę zreperuje.
Zimę można jednak jeszcze znaleźć.
Np. kokietuje klejnotami w trawie
i ciurkawkach.
Przemijanie dodaje jej nostalgicznej nutki, którą bardzo kochamy.
Z tymi trawami mamy kłopot. Rosną te pióropusze na bardzo długich trzymetrowych łodygach i od lat nie potrafimy wymyślić jak pstryknąć te cuda tak, żeby pokazać jakie są piękne, kołysząc się na takiej wysokości.
Luty, gdy wiatrów i mrozów nie daje, prowadzi rok słotny i nieurodzaje. Na szczęście, na tym spacerze mimo, że słońce mamiło, wiało ostro i mroźno. Uczciwie. jak na luty przystało.
Niezmiennie cieszy nas niekłamana przyjemność, jaką Cyprian znajduje w rodzinnych spacerach.
Czasem tylko jakoś delikatnie smutno się nam robi, kiedy sobie pomyślimy, że przyjdzie czas, gdy zabawa z Rodzicami nie będzie dla Niego już taka fajna, jak teraz. I znowu: Nic to!
Czasem luty ostro kuty, czasem w luty same pluty. I ze wszystkim raz na, raz pod wozem, więc puszczając oczko Horacemu, oddajemy się chwilowemu zadowoleniu. Ot, bezwstydni sybaryci z nas.
Qrcze! Nawet podobają się nam Ogary! :D
W lutym lepi widzieć wilka przy progu niż chłopa przy pługu. Cyprian ogląda drugą (trzecią?) młodość jesiennie uschłych chabazi. Jakaż z tego wróżba???
W lutym wody wiele, w lecie głodne i ciele.
A jak ktoś mądrze mówi, to i słuchać miło.
"Chyba już czas wracać do domu" :D (Jak śpiewał swego czasu Adam Drąg)
Więc wracamy, zostawiając Was z kilkoma zdjęciami, które bardzo ułomnie pokazują, co ostatnio sprawia, że stajemy się lepszymi, szczęśliwszymi ludźmi.
A Srebrny podgląda ukradkiem, chyba nam trochę zazdrości?
Oj tam zaraz "ułomnie" - nie święci garnki lepią :DDDDDDDDD Dużo fotografujecie, to i wprawa przyjdzie i umiejętności. Można sie np. zapisać tu: http://www.foto-przyroda.pl/ i od ludzi, co się też uczą, podpatrywać jak się to robi, bo chęci Wam nie brak i mieszkacie w pięknym miejscu:) I Wasze zdjęcia fajne strasznie są - serio :)
OdpowiedzUsuńA z trawami możesz spróbować pod słońce, najlepiej jak się ma ku zachodowi i jest nisko. Przepraszam, że tak tu wkleję linkę do siebie (usuń potem ten komentarz po prostu i już)http://mama3swinek.blogspot.com/2009/04/blog-post_15.html, ale sama kiedyś walczyłam z tematem trawek. Łatwe to nie jest - więc się nie łam tylko próbuj różnych możliwości "widzenia" :D
fajny spacer i superrelacja, nawet mnie ciepłoluba ( spcerek raczej gołą nóżką)zachęciła do wystawienia jutro nosa za próg:)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasia. Póki mamy siłę i chęć się uczyć mamy pewność że żyjemy. :D Choć ponoć i tak Panu Bogu głupiego tego ducha się oddaje. :D (O tyle mniej żal. :D ) Kiedyś nam się te chabazie uda pstryknąć tak, żeby było widać jakie są wysokie. DZIĘKI za drogowskaz! :D Chcemy je KONIECZNIE porządnie pstryknąć zanim się wyprowadzimy do Kosztowej. :D
OdpowiedzUsuńOLQA. Nie tylko Ty! Go też ciepłolubna. (Dlatego nie mam żadnego zdjęcia. :D Odmówiła zdjęcia rękawiczek. :D )
piękny spacer, zupełnie jakbym z Wami wędrowała...piękne i radosne dziecię, mama zadowolona, psy rozszalałe i zdjęcia super!!! Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńŚliczna fotorelacja, pięknie ujęte psie szaleństwo, Prezes uroczy i doprawdy bijące szczęście od rodzinki całej. pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJa tak jak Srebrny, trochę zazdroszczę tej radości życia :-)
OdpowiedzUsuńKsiężyc położył mnie na łopatki...
OdpowiedzUsuńA na trawy to chyba trzeba stołek lub drabinę, można też z księżycem na drzewie posiedzieć :))
Kochani! Dziękujemy strasznie za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńAneto! No masz charakterek! To drzewo przecież na 100% zajęte przez Rokitę... :DDDDDDD
Malinconia! Radości to się trzeba zwyczajnie nauczyć. Osobiście nie wierzymy, że jedni mają lepiej, a inni gorzej. PO prostu w którymś momencie zauważyliśmy, że życie jest jakie jest, albo znajdziemy w nim przyjemność, albo zmarnujemy ten czas. A DRUGIEJ SZANSY NIE BĘDZIE...
To, co boli, trzymamy na krótkiej smyczy :-)
bywają noce fioletowe ukojeniem
kiedy spokój wtula się
pod pachę
- perski kot zgody
na tę noc
wtedy
cisza łasi się do nóg
a bezmiar
szumi w fałdach powietrza
czasem
niekiedy
bez zapowiedzi
rodzi się czerń
i noce
wypełzają pustymi oczodołami czasu
bezsilność pokrywa pajęczyną
pustkę absolutów
pod oknem
wyje nostalgia ładu
wtedy już tylko wiersz
najwyższa forma
masturbacji
PZDR.
Ale spacerek, super! Wydaje się, że wiosna tuż, tuż, a zimka daje popalić. W sobotę byliśmy na Roztoczu Płd-Wsch, piliśmy jajeczną wodę w Horyńcu, w Bruśnie oglądaliśmy sanktuarium w środku lasu, cmentarz z przepiękną kamieniarką i cerkiew-perełkę w Radrużu, a szeroko rozłożone "chutory" przypominały scenerię z "Ogniem i mieczem", no i zimka dała nam w kość, wiało i rzucało śniegiem jak na Syberii, gęby ogorzałe do dzisiaj, ale piwo potem smakowało niebiańsko. I pstrykam te zdjęcia, i mam niedosyt, że chyba można byłoby ładniej i podglądam rady do Was, jak lepiej. Przysłowia mają w sobie wiekową mądrość i, zauważyłam, w większości sprawdzają się, psy Wasze są śliczne, wesołe, kochane, Prezes rośnie jak bułeczka na drożdżach i macie radość życia, którą przekazujecie innym, a ja jestem Wam serdecznie wdzięczna za pozytywne wibracje. Aj, coś tak nieskładnie piszę dzisiaj pozdrawiam ciepło Maria z Pogórza Przemyskiego
OdpowiedzUsuńP.S. Gosiu, pochwal się swoją robótką z wrabianymi wzorami, ciekawam mocno.
To prawda z tą radością życia, byłam na spotkaniu klasowym po długim czasie, i zauważyłam, że nadaję na innych falach, nasze światy nawet nie zazębiają się, ale szanuję różne podejścia do życia.
OdpowiedzUsuńA Rokita, oprócz tego, że opanował drzewo w 100%, to jeszcze baby psuje
pa Maria z Pogórza Przemyskiego
Witaj Mario! Trasę, o której piszesz pokonywaliśmy kiedyś latem (http://ogarzepogorze.blogspot.com/2008/08/zabytek-klasy-zero-i-wito-pieroga.html ), ale wrażenia zostały do dziś mocne. No i Żaba robił za Rokitę, ostatnią nadzieję bab....
OdpowiedzUsuńSweter, to jak skończę, żeby wrażenie od razu piorunujące zrobić hehe
Serdeczności
PS. WCIĄŻ BARDZO NAM BRAKUJE TWOJEGO BLOGU... podejrzeć Twoje wyprawy, chatę, chlebki i inne rękodzieła, Ech, marzenia. :(
Nie ma to jak porządny spacer z psami! Od razu człowiekowi energii przybywa ( nawet jak spacer jest tylko wirtualny ;-)))
OdpowiedzUsuńA Igra biega jak tyranozaurus rex a nie jak pies (ha ha ha ha). Ładne zdjęcia. Kilka - baardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
MB.
Tu Anka, Mariusz, Krzyś i ?- w lipcu zobaczymy, kto jeszcze!!! Uziemiło nas nasze nowe Dziecię, mam się oszczędzać. Tęsknotę za Beskidem koimy więc na nadodrzańskich spacerach. Też pięknych, ale przestrzeni do ogarnięcia znacznie mniej. Szkoda... W końcu mam więcej czasu, zaglądnęłam więc do Was. Też tęsknimy za prawdziwą śnieżną zimą, za mało z niej jeszcze wyciągnęliśmy!!! Życzymy jej i sobie, i Wam. Pozdrawiamy!!!
OdpowiedzUsuńCudnie było! Jak zawsze na Waszych spacerach.
OdpowiedzUsuńSiejcie zarazę radości życia jak najczęściej!
Pozdrawiam! Magda
ps. Internet mi nie hula, tylko macie jakieś wyjątkowe okno komentarzy. Też chcę takie!
Kochani! Plusquamperfectum nie umarł tak całkiem, lecz wyłania się przy specjalnych wielkich okazjach :-)
OdpowiedzUsuńJesteście skarbnicą mądrych przysłów. Mam jednak nadzieję, że sugestie o zimie w marcu nie sprawdzą się. Mam też nadzieję, że dziś nie marzniecie za bardzo (u nas wspaniale, bo tylko minus 4).
A poza tym, jak zwykle, pięknie tu u Was: kolorowo, pieskowo. Czy ja już pisałam, że lubię tu wpadać? :-)))
Rokita już dawno oswojony :DDDD
OdpowiedzUsuńZgadza się, jak nie teraz to już nigdy. TERAZ cieszmy się tym co mamy!
Moje serce jest rozdarte na cztery części. Jedna na Bieszczady, druga na Roztocze i trzecia na szeroko rozlane Podlasie, aż po pojezierza i czwarta na resztę świata. Ot, jest w czym wybierać. Zawsze mam dylemat.
O bruśnieńskich krzyżach jest cała nauka, o sposobie wykonania, o ludowych zwyczajach, o tym komu jaki. Kolega mnie niedawno uświadamiał. Chyba poproszę go o jeszcze jeden wykład, będę musiała go nagrać, bo za dużo tego do spamiętania :DDDD A ja tak zwyczajnie uważałam te krzyże za niezwykle interesujące. A tu taka wiedza szeroka...
Wszystkiego dobrego!
Asia i Wojtek, Wy się tu wirtualem nie wykręcajcie, opatulić się i w drogę, gdzie oczy pokażą, a nogi poniosą :DDD Czekamy na fotorelację :)
OdpowiedzUsuńMateusz, dzięki za komplement. Bardzo nas połaskotałeś!
Aniu i Mariuszu GRATULACJE!!!!! Krzyś chyba zachwycony? No i dzięki, że wreszcie zostawiłaś ślad...
Magdo, faaaaaajnie, że możesz u nas bywać bez żadnych utrudnień, (choć nie ma w tym naszej zasługi). Gorąco pozdrawiamy.
Riannon, u nas - 15 po zachodzie słońca, ale dni piękne i słoneczne a nocą niebo rozgwieżdżone, a Orion stoi na naszym dachu :-)
Jak chodzi o komplementa, powtarzaj się bez skrępowania ile razy Ci na to przyjdzie ochota :)
Anetko, zapisujemy się w kolejce po wykład. Jak przystało na sybarytów najlepiej w pdfie ;)
Pzdr.
Krzyś jeszcze nie wie, choć marzy o rodzeństwie- sama dopiero oswajam się z tą radosną myślą; życie Maleństwa było bardzo zagrożone... Na szczęście już dobrze. Krzyś jak i Wasz Cyprian uwielbia małe i duże rodzinne włóczęgi. Trzeba zarażać chłopaków tym, co dla nas ważne- autentycznością, prostotą, pięknem Natury! Dobrze, że wiemy, iż warto do niej wyjść. Pozdrawiamy!!!
OdpowiedzUsuńBaardzo mnie się widzą te fotki, wpis też. I czekam na te zdjątka obiecane. Tzn. że Wy je zrobiliście i Wy je opublikujecie ladnie :) To z ręką Daniela jest super. :)
OdpowiedzUsuńAniu, Trzymamy kciuki za Waszego Bąbla!!!
OdpowiedzUsuńWirtualio, te zdjęcia masz w prezencie i je sobie opublikuj! My mamy już pomysł na super wpis, ale gdy ORZEŁ JUŻ WYLĄDUJE!!!!
:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Serdeczności Wszystkim
Dziś dopiero zobaczyłam na 6-tym zdjęciu od dołu, że uszy wyprzedzają psa, i śnieżek dosypuje pa Maria z Pogórza Przemyskiego
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałam się z Wami na spacer po okolicy. Było super! Muszę tylko kupić nowe kalosze, bo moje są już dziurawe i przemakają. Wpraszam się na nastepną wyprawę po Pogórzu.
OdpowiedzUsuńPA!! Pozdrawiam!!
Tomaszowa:)