Bywa, że ludziom nie smakuje.
Bo za dużo śniegu lub za mało.
Za zimno bądź też za gorąco.
Za sucho lub zbyt mokro.
Za wesoło lub smutno.
Zbyt samotnie lub zbyt tłocznie,
A przecież, jeśli życie smakuje, to... zupa nigdy nie jest za słona! :D
U nas i śniegu z mrozem
po suczy zad
(pewnie, żeby nam przypomnieć o "orlej
lotów potędze" . tudzież "wywinięciu orła" )
Potem była odwilż, i śnieg się zrobił wreszcie plastyczny, na co długo wyczekiwał Prezes z powodu
niezaspokojonych zimowych marzeń twórczych
o BAŁWANKU.
Tata jest, oczywiście, jedynie pomocnikiem Majstra i Głównego Architekta.
(Jak widać, także Głównego Stylisty.)
Nie, nie! To nie Tata! (On ma brodę i dłuższy język!)
Obok Bałwana MUSIAŁ, jak co roku, przycupnąć PIESEK
(drzewiej gadano, że takie Rzeczypospolite, jak młodzieży chowanie...).
Bałwan z harcerską duszą na przedświąteczne porządki?
JEDYNY!
Jak Mister Pro...coś tam -ze starodawnej reklamy.
Szczególnie tam, gdzie:
- wielkie, stare, wypolerowane lustro staje się świetną tablicą do artystycznych dzieł
w technice kredka woskowa;
- czi psy (3) smarują okna nosami w celu podziwiania krajobrazu;
-wyżej oskarżone, będąc jednocześnie w tzw. drugiej fazie linienia czyli od lipca do grudnia (pierwsza trwa od stycznia do czerwca), sprawiają, że odkurzanie ma wymiar wyłącznie moralny;
- prysznicowy brodzik w niemym acz skutecznym, proteście przeciwko nadmiernemu (jego zdaniem) zużyciu wody wypluwa tąż z niekłamanym entuzjazmem, zmuszając podłogę do ciągłych ablucji;
- itp. itd. etc. ...
IGRA... - oto sprawczyni wyłomu w świątecznej rutynie. To dzięki Niej, (a raczej jej brakom w wychowaniu i nieokrzesanej naturze sprawiającej, że na tym etapie nie nadaje się do wizyt "na salonach"), opuściliśmy domowe pielesze jedynie na Wigilię...
Nie zostajemy na Święta w gronie Rodzin ( w sensie globalnym) !!!! Wracamy na wieś nocą, byczyć się i zajadać pysznościami (z cynicznym uśmiechem nad trupem konwenansu, wow).
Przez prawie pół drogi do Rzeszowa towarzyszyła nam TĘCZA!!!!
Czy można sobie wyobrazić lepszą wróżbę???
(Nawet Mama, w TAKICH okolicznościach, przestała roztrząsać, co zwiastować miał fakt, iż w wigilijny poranek - z premedytacją przez Mamę aranżowany -kawa- książka - muza - zaliczyła klasyczną premię ornitologiczną w ciemnym przedpokoju na szczenięcej kupie...)
Na straży dobytku został pies w towarzystwie bałwana lub na odwrót, a my udaliśmy się ku Miastu, zaliczyć kolacji wigilijnych sztuk dwie.
Na Wielkie Nasze Szczęście, Mikołaj okazał się....
I pomiędzy wielorakie, wspaniałe prezenty wsunął też NOWY APARAT FOTOGRAFICZNY !!!! Nie. W żadnym wypadku sobie na niego nie zasłużyliśmy. ( Mamy baaaardzo mocne podejrzenie, że to super grzeczny DZIADZIO W. , poprosił Mikołaja, żeby udało mu się odzyskać swój... dawno pożyczony... aparat...
Na psie spacery wychodzi więc teraz Tato z większym niż dotąd zaangażowaniem i animuszem...
I nigdy bez aparatu :-).
I kiedy już psi zadowolone,
a Igra z samozaparciem godnym lepszej sprawy usiłuje je dogonić,
Tata próbuje się dogadać z nowym sprzętem.
"Nasz" (bo przydomowy) park.
Prawie Richelieu na naszej ciurkawce.
I koronki
na naszej rzece.
Mamy nadzieję, że nasze posty zyskają na jakości, kiedy aparat da się oswoić.
Ma razie zostawiamy Was z jednym z naszych ulubieńców
(obraz kompletnie niezsynchronizowany z muzyką, ale to nie jest wina naszego aparatu.)
bałwany urocze:)a twórca i główny architekt niezwykle utalentowany, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj! Dzięki OlQa! Twój dystans, stoicyzm i poczucie humoru są tak bardzo na "naszej fali", że strasznie czujemy się zaszczyceni Twoimi komplementami
OdpowiedzUsuńPozdro
i za daleko bądź za blisko, a to muchy, a to komary ;)..jeszcze tylko Igloo brakuje :)..a co to za tajemny krąg z gałęzi?
OdpowiedzUsuńKarmicie bałwany końmi?
OdpowiedzUsuńCo za ludzie! Nie dość, ze zboczeni optymiści, to jeszcze coś takiego... ;)
Moc serdeczności!
Ha, ha, czy premia ornitologiczna była z machaniem skrzydełek? Przyjemnie jest po świątecznych wyjściach wrócić do swojego domu, przyodziać "miętkie" ciuchy i robić, co się chce. Psy przytulone do boków, kota na kolana - sielanka. Komu ucięliście włosy na brodę dla bałwanka?
OdpowiedzUsuńByliśmy wczoraj na turystycznym opłatku, na początku troszkę oficjalnie z władzami różnistymi, a potem zacnie było, oj zacnie, krew kapała z palców niewprawnych do strun, zastałych. Chyba się przeziębiłam, leczę się syropkiem z sosny na destylacie, smarkam, ale trzeba jechać na Pogórze , na Sylwestra w chatce. Mili moi, pozdrawiam cieplutko całą rodzinkę, zwierzyniec też Maria z Pogórza Przemyskiego
Wilku. Ja osobiście podejrzewam, że zalęgli się nam w krzaczorach zdziczali druidzi. (Zresztą, cóż wart byłby krąg bez tajemnicy???)
OdpowiedzUsuńZiŁ. Jest to sprawa wstydliwa i, że tak powiem, rozwojowa. ;) Okazało się bowiem, że bałwan dysponuje za dużym zasięgiem jęzora (8.5 m) (chyba zrobiłem błąd w obliczeniach. Albo się bałwan skubany przemieszcza!)i sięga nim aż na drogę gminną. Wóz i sąsiada udało się uratować. Bałwana pokarał poczciwy Celsjusz.
Maria. Premia była ze wszystkimi szykanami. (Normalne rokokoko! Wokaliza i liście akantu.) :D Pochodzenie włosia rozpoznał ZiŁ.
Goooooo wygwizdałaś na kupie aahahaha...chciałabym to zobaczyć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco, życząc udanego Sylwestra i wszystkiego Dobrego w Nowym Roku
ależ tu radości!
OdpowiedzUsuńja już w październiku wypatrywałam tego białego puchu...tak kocham zimę..
OdpowiedzUsuńtakiego bałwana jak żyje nie widziałam...brodę ma boską i cały boski...
i śmichu z Wami co nie miara
Pozdrawiam serdecznie i Szczęśliwego Nowego Roku życzę hej!
Pozdrawiam - Kasia
Ojjj, pięknie tam u Was!! Widzę, że zabawa na śniegu była bardzo owocna:)dla psiaków również.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko z Tomaszowej Chaty i życzę pomyślnego 2011 roku!
Do zobaczenia w sieci:D
TCH