czwartek, 22 listopada 2012

Nimfy w łobertasie. O "folklorystach", "folkloryźmie" i "folkloryzowaniu." :D Cz. I I




Czyli nadrabiamy pokrótce zaległości! :D
Być może pamiętacie, że w czasach, kiedy Świat był jeszcze baaardzo młody i nieśmiały, 
(czyli jakieś dwie pory roku temu)
popełniliśmy byli wpis p.t.
Rozzuchwaleni całkowitą bezkarnością 
w karygodnym obłędzie odgrażaliśmy się naonczas, że popełnimy jeszcze część II 
(a może i III :D).


Bo co nam to! My z tych, co to, jak siry orzeł w "Ukrainkach"
opowiadaniach jednego z najoryginalniejszych prozaików polskich w historii,
kozaka z wyboru, długi czas nieprzejednanego wroga Rosji,
żołnierza w służbie tureckiej,
przez swoich ukochanych kozaków zwanego Atamanem Czajką,
a przez Turków Sadykiem Paszą
- Michała Czajkowskiego,
póki mu starość dzioba w dół nie zakrzywi, że ani go otworzyć,
krzyczą w górnym pędzie na wiatr:
"Póki skrzydeł, póki pazurów starczy, póty co zechcę, będzie moje!"

(Powyższe zdjęcie to widok z okna 
Muzeum Etnograficznego im. Franciszka Kotuli w Rzeszowie, Rynek 6, :D
gdzie, jak czytaliście ostatnio obejrzeliśmy trzy fantastyczne wystawy czasowe. )


Ale zanim jeszcze będziemy się cofać w mroki czasu, potrzeba nam się wrócić raz jeszcze do Stobiernej, którą ostatnio z niekłamanym upodobaniem prezentujemy, i która jest dla nas odkryciem dekady!
Otóż, wspominany przez nas stobiernicki Park Owadów powstał na ziemi pozostawionej przez swoich Gospodarzy na wieczność, w pobliżu Ich ponad stuletniej drewnianej chaty
z takim oto Piecem w środku!
Normalnie można się zachłysnąć ! :D
(Co niniejszym, po raz kolejny czynimy! :D 

Yyyyyychch! :D)


Nasamprzód trzeba nam załatwić sprawy najbardziej aktualne i bolesne.
Zatem dzięki za troskę wszystkim, którzy, 
choć to dla nas niezmiennie wręcz niewiarygodne, 
najwyraźniej się za nami stęsknili! Widać nie starcza niektórym, że choć wciąż
"pod tym samym niebem" żyjemy,
to daleko i aż nas obrzucają przez góry, paryje i wisłoki wyróżnieniami!
Bardzo to dla nas cenne i wzruszające. Też Was kochamy, ale zabawa musi niestety poczekać!

Po wtóre wybaczcie nam wszyscy, którzy nie możecie się doczekać odpowiedzi na swoje listy!

Po trzecie wreszcie wybaczcie nam również Wy,
którzyście mieli największe prawo oczekiwać od nas,
 że czas zgwałcimy i nagniemy.

Zabrakło nam trochę siły, ale spoko spoko!

"Jeszcze żyję Chlebnikow - powiedział, obejmując Kozaczkę - jeszcze nogi moje łażą, jeszcze konie moje cwałują, jeszcze ręce moje dosięgną ciebie i armata moja grzeje się koło mojego ciała..."

(I. Babel "Historia jednego konia")*

 Pomału przywykamy do myśli, że w tak szalonym tempie mielące czas "młyny", stały się już, 
w naszym wypadku naturalną częścią życia. 
Czas na lekturę musimy kraść cichaczem i po jednej garści.
Jak głodny ziarno na przednówku.

(Naturalnie w rzeszowskim Muzeum Etnograficznym, które pod względem zbiorów jest jednym z największych w kraju, a pod względem powierzchni wystawienniczej jednym z mniejszych, jest cała masa prawdziwych arcydzieł snycerki i rzeźby ludowej, jednak nie tylko na nas, za każdym razem największe wrażenie robi ten właśnie Chrystus...
To Muzeum jest w ogóle jednym z bardziej magicznych dla Taty miejsc.)

Mieliśmy, jak się zdaje opowiedzieć Wam o tych trzech, zaprawdę niesamowitych wystawach czasowych, ale to trochę tak, jakby próbować słowami opowiedzieć muzykę.
Trzeba to poczuć samemu!

(Próbował tego już kiedyś w genialnej"Podróży do źródeł czasu"
 uzbrojony w fachową nomenklaturę 
i zaiste niesamowitą artystyczną wrażliwość 
Alejo Carpentier, 
ale skoro Jemu się nie udało 
to jak moglibyśmy się łudzić, że uda się akurat nam? :D)

Zobaczcie sami.Ot tak ciut, na smak i zachętę.


Pierwsza z nich to:

 Pokazany na wystawie prawdziwy "Biały Kruk" i jak na nasz mało wyrafinowany gust,
absolutny Rarytas i Hicior!

"Ledwo żywa" ulotka z ostrzeżeniem przed "nieuczciwymi pośrednikami" 
(handlarzami Żywym Towarem). 
Wstrząsające!


"Caro polaco" -
określenie typu wozu przywiezionego z Galicji, stosowane dla odróżnienia od tradycyjnego dwukołowego.

Druga wystawa, "uzupełniająca" poniekąd pierwszą, to wystawa fotografii
Tedeu Vilani urodził się w 1965 r. w Brazylii, gdzie mieszka i od 12 lat niestrudzenie pracuje nad 
dokumentowaniem wieloetnicznego i wielokulturowego bogactwa społeczeństwa Rio Grande do Sul.
Jedno ze zdjęć Pana Vilaniego Wam już pokazaliśmy.
Ten rolnik z liśćmi tytoniu.

Trzecia natomiast to bardziej multimedialne słuchowisko niż co innego.
Można łazić w kółko i zagubić się bez reszty w dźwiękach i czasoprzestrzeni.


A właśnie a'propos czasu, przestrzeni i ludowej muzyki z Podkarpacia.
To owa wystawa sprowokowała w nas cały łańcuch dziwacznych skojarzeń i egzegez, który z kolei zaciągnął nas tam, gdzieśmy Was onegdaj zostawili. 
Na ludową potańcówkę do Gnojnicy Dolnej ! :D
I do kapitalnego koncertu ponad 90-letniego Dziadzia, Pana Jana Marka z Kamionki.


W Gnojnicy dowiedzieliśmy się, że, wyobraźcie sobie,
w Warszawie są ludzie, skądinąd "znajęcy się" i poniekąd zasłużeni,
którzy bez cienia zażenowania publicznie głoszą,
jakoby to oni "odkryli" w połowie lat 80-tych ludową muzykę i muzykantów z Podkarpacia! Ha!

Znaczy to tyle, że psu na budę te tysiące godzin zarejestrowanych od 1956 roku
przez Rozgłośnię Polskiego Radio w Rzeszowie materiałów dźwiękowych,
czy zbiory audio Muzeum Etnograficznego! :D

Normalnie, kabaret!


Pomijamy tutaj celowo kilka rzeczowych szczególików, 
w których Warszawscy Panowie kreujący się na Znawców zwyczajnie się mylili. 

(Widać nie każdy Znawca musi się koniecznie, aż tak szczegółowo znać,
jak mogłoby się nam - laikom i kompletnym amatorom, tyle, że miejscowym,
wydawać,
ale wrażenie irytacji i pewnego szczególnego niesmaku pozostało.)

 Daj im Boże zdrowie!


Grunt, że zabawa była przednia!

Nawet mimo nieco przechodzonych, ewidentnie miastowych
podchmielonych nimf  w zwiewnych sukienkach 
pląsających artystycznie, lirycznie, eklektycznie, eterycznie i boso,
czerpiących energię z Kosmosu,
do krwistych, rubasznych melodii 
z głośnym przytupem! :D 

(Nimfy, naturalnie, w znaczeniu łacińskim, nie greckim,  czyli 
"dziewczyny w porze godowej". :D) 

Nigdy wcześniej nie wpadlibyśmy na to, że snobowanie się na fascynację folklorem
(w której zresztą nie ma nic złego, wręcz przeciwnie)
może owocować niekiedy tak absurdalną,
pseudointelektualną pretensjonalnością
rodem z najsłabszych osiemnastowiecznych sielanek. 



Naprawdę, zachwyt nas przejmował dopiero, kiedy co jakiś czas podtatusiali nieco na zewnątrz, łysiejący, z brzuszkami, w koszulkach OSP Gnojnica Dolna, lub LKS INTER Gnojnica Panowie Chłopi,  wyciągali swoje nobliwe, nieco zawstydzone Panie Gospodynie z fryzurami "na trwało" "na parkiet" 
i wystawiając na bok łokieć
(aby inny rozhulany tanecznik w parę nie uderzył)
w półprzysiadzie kręcili nimi "bez nogę"
aż pot zalewał im twarze.


I tak nam się to wszystko plecie i zaplata. :D
Samo!
Z woli Boskiej.

Nie wierzycie?
No właśnie.
Sami zobaczcie.
O ile nam się również przypomina,
to byliśmy z Wami w tamtym wpisie też w Małej i w Głobikowej
(znanej Wam dobrze z innego wpisu o  
"Parku Jurajskim" w świetle "Katechizmu"
 jako miejscu paskudnego rabacyjnego morderstwa na
Konstantym Leliwa Słotwińskim.}

Otóż czytając niedawno po raz kolejny
"Trzy po trzy" Aleksandra hrabiego Fredry Tato znalazł był fragment,
gdzie Fredro wspomina:

"...byłem jeszcze dziecięciem, kiedy do mojej ciotki Ruckiej, mieszkającej w Mały,
przyjechał pan Bogusz, gwardzista galicyjski, będący na urlopie w sąsiedztwie. Przyjechał
konno w stosowanym kapeluszu z kitką i w kolistym płaszczu. Od tego czasu kapelusz z kitką
i płaszcz kolisty uczepiły się mojej głowy i stały się celem gorących życzeń."

Mój Boże! Toż to TA Mała, a Boguszowie siedzieli raptem górę dalej, 
za Głobikową i Głobikówką Słotwińskich kawałek, 
na Smarzowej* i w Siedliskach Bogusz!

(Uwaga! "Rz" w nazwie wsi należy czytać rozdzielnie! Smar-zowa. 
Od 1999 r. wieś nazywa się Smarżowa.)


"Niech się dzieje wola Nieba, 
z Nią się zawsze zgadzać trzeba!"

Amen.
Na zdjęciu powyżej
niedawno odwiedzone przez nas 
ruiny dworu Boguszów w Siedliskach Bogusz, 
gdzie Jakub Szela ze Smarzowej rozpoczął Rzeź Galicyjską
mordując 19 mężczyzn.

Cóż chcecie, też folklor

Ale o tym kiedy indziej.

__________________________________________________
* Wszystkim, którzy nie rozumieją, jakim czołem 
można w jednym tekście cytować Atamana Czajkę i 
sowieckiego, czerwonego Żyda z Odessy, inteligenta służącego w konarmii Budionnego 
(choćby był On nawet genialnym pisarzem 
i jedynym chyba w Historii żydem między kozaki) 
tłumaczymy słowami Izaaka Babla :

"Targały nami jednakowe namiętności. Obaj patrzyliśmy na świat jak na łąkę w maju, łąkę, po której chodzą kobiety i konie."

I Tego sobie, a równo i Wam, życzymy.

22 komentarze:

  1. Musi mój dziadek rodzony, Adam, czytywał takie instrukcje, bo trzy razy jeździł za wielką wodę, za czwartym razem babka go nie puściła, bo przeczuwała "inną babę", i od tego dziadka nazywają nas "Adamy", mimo, że nosimy zupełnie inne nazwisko; a mama na taki pleciony wóz mówiła, że jechali gdzieś w półkoszku, i na Waszym zdjęciu wisi na ścianie cudny, huculski gobelinek, i dziadziuś z dymiącym skrętem w ustach trzyma chyba wysuszony tytoń; hej! pamiętam takie zabawy w świetlicy wiejskiej, tylko kurz unosił się do góry, a my, dzieciarnia, na zsuniętych pod ściany stolikach, z zapartym tchem patrzyliśmy, jak tancerze dają czadu; wiejska kapela samouków, m.in. mój ojciec na harmonii, wujek na skrzypcach ... jak popatrzę na zdjęcie ... nikogo już nie ma ... ależ trąciliście czułe struny, i podróż w czasie ... pozdrawiam serdecznie Sąsiedztwo zza Sanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario! Wiesz Ty, Kochana Sąsiadko, co? Coraz bardziej nas korci, żeby przeprowadzić z Tobą, normalny, zgodny z regułami sztuki, etnograficzny wywiad! Wiesz, widziałaś i pamiętasz takie rzeczy, które nie tylko nas mogłyby wiele nauczyć! Bez żartu.

      Gobelinek jakoś umknął obiektywowi! :D

      Ciumy serdeczne ślemy!

      Usuń
  2. No to dobrneliśmy, już pisaliśmy że u Was ostatnimi czasy to rzadko ale sążniście a o ilości wiedzy którą należy sobie przyswoić to już nie wspomnimy.
    Dobrze że się odnaleźliście, po ostatnim Waszym zniknięciu już się troszkę mniej obawialiśmy, ale...
    Ściskamy mocno z radością że jesteście, i to jak jesteście :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu, Januszu. Co do "ilości Wiedzy, którą należy sobie przyswoić", to zabawna rzecz, ale my zaglądając do Was, z pełną podziwu zazdrością konstatujemy zawsze, że musielibyśmy chyba żyć dwa razy, żeby nauczyć się o wielu ważnych sprawach tego choćby tylko, co Wyście zdążyli zapomnieć! :D

      Zawsze nam się buźki cieszą kiedy możemy Was u nas znowu powitać. :D

      Usuń
  3. Co za post! dziękuję!!!!:) a kamienny krzyż- przywłaszczam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To my dziękujemy. Bez Ciebie nasz świat byłby znacznie uboższy!
      Ciumy.

      Usuń
  4. Cierpliwość została nagrodzona :) A ja (już prawie) tradycyjnie zostawię link u Was. Dla wszystkich, którzy czytają Was z daleka - wirtualna wycieczka po Muzeum Etnograficznym www.wmp.podkarpackie.pl (i po innych podkarpackich muzeach). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateuszu, jesteś niezastąpiony z tymi linkami! Kapitalne sprawa z tym powyższym i zaraz dołączamy go do "menu" strony.
      Dzięki i pozdrawiamy również.

      Usuń
  5. Eteryczne pląsy do polki bez nogę - trudno to sobie wyobrazić. Chociaż może nie koniecznie - singielka polki nie zatańczy bo polka to przecież czyste "pojednanie w sprzycności" siła odśrodkowa utrzymuje wirującą parę w pionie. Strasznie lubię polkę, ale moja lepsza połowa nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzychu, na to nie wpadłby nawet sam Mistrz Wyspiański mający skądinąd znakomite wyczucie absurdu! :D
      Oberki też tańczysz? Qrcze, chcielibyśmy Cię kiedy zobaczyć, jak z wyskoku bijesz ręką o podłogę i po przyśpiewce drzazgi z podłogi, a iskry z podkutych butów krzeszesz! :D Ukłony dla "lepszej połowy"! :D

      Usuń
    2. Ejże, przeceniacie mnie. Do wyskoków to raczej moi synowie się nadają ;-) Ja to raczej "Chłopa" (znacie?)
      "Nie bede sie żyniół,som sie bede żywiół
      Dosyć żem garbaty, jescze bym sie skrzywiół

      Nie bede sie żyniół, nie trza mi niewiasty
      Som se bede chodziół jak ciołek krasiasty"

      Usuń
  6. Łoo mamciu! Od ilości informacji, nazwisk i cytatów zawartych w Waszym tekście aż mi w głowie wiruje i trudno jakąś jasną, a tym bardziej mądrą myśl w tej mojej oszołomionej łepetynie złapać!Ino wiem żeście sporo widzieli, w wielu ciekawych miejscach bywali, na tańcujących popatrywali i się troszkę podśmiechiwali z wiejskich, ondulowanych nimf oraz brzuchatych tancerzy. Uff!
    I w ogóle, to cieszę się, żeście głos nareszcie dali i na moment swoim młynom zawłaszczającym sprytnie zwiali.
    A Kosztowa tęskni, czeka i poczeka, ile trzeba będzie aby mogła Was o dowolnej porze roku serdecznie przywitać!
    Czuj duch, kochani!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana!
      Gdybyś tylko wiedziała, jak strasznie tęsknimy za spotkaniem z Tym Czasem, który tak lubi sobie przysiąść nad Kosztową i chwilę podumać wpatrzony w zasańskie niebieskie wzgórza, to pewnie byś nas pożałowała!

      W Gnojnicy podśmiechiwaliśmy się, i to wcale nie trochę, z Nimf miejskich! :D Brzuchaci wiejscy Tancerze i Ich ondulowane Panie dawali właśnie czadu! :D

      A tak w ogóle to czasem wzdychamy z ulgą i wdzięcznością, że sami siebie nie musimy czytać! :DDD

      Kłaniamy się Sąsiadom nisko w pas!

      :D

      Usuń
  7. A dyć wybaczcie nimfom! Takie też potrzebne, dla różnorodności.
    Piec fantastyczny! My mamy taki baaardzo zwyczajny.
    Piękny ten stary człowiek ze skrzypcami. Można się nie bać starości, patrząc na niego ...
    Kobiety i konie, w wiecznym maju ... hmmmm
    Uściskowywuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ my na nimfy, (nawet nieco przechodzone i podchmielone), z żadną kłonicą byśmy nie poszli!!!! Niech se żyją i niech nas cieszą!
      I niech żyje różnorodność!

      Szkoda tylko, że zazwyczaj noszą one przy sobie swój własny, składany piedestalik, na który przy lada okazji wdrapują się, by na lud ciemny patrzeć z góry. Bo to one się na folklorze znają a nie ci brzuchaci Strażacy Ochotnicy, wywijający zapamiętale "na podłodze".

      Myśmy tylko kozikiem taką drobną ryskę wydrapali. Nie martw się, nie zaszkodzi im :DDD

      Starość jest nieodzownym dopełnieniem, chyba warto się uprzeć, żeby i w niej znaleźć swoiste spełnienie.
      A starzy ludzie ( w odróżnieniu od botoksowych) PIĘKNI są!

      (Piece też :DDDD)

      My tez uściskowujemy

      Usuń
  8. Mamciu, jakie cudowności !
    Uściski ślę

    OdpowiedzUsuń
  9. Znów naczytałam się wielu ciekawostek, powinniście pisać felietony i je wydawać! Piec cudowny, chciałabym mieć taki w domu! Zapraszam Was do mnie po wyróżnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisać to pół biedy, ale wydać? Tej sztuki nie umiemy...

      A piec faktycznie - doskonałość. Fajnie, że uratowany i ma się dobrze.

      Dzięki ogromne za wyróżnienie.

      Pzdr.

      Usuń
  10. ubrałam się w com ta miała i z czołem schylonym - zawiścią poradlonym, serdeczne gratulacje składam i do nóg upadam!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki Kochana.
    Faktycznie, coś się zmieniło dopiero w ostatnich minutach głosowania, byliśmy przekonani, że przy Tobie polegniemy ( a z Tobą nie żal "przegrać").


    Zresztą cały ten werdykt jest dla nas zupełnie niepojęty. Twoje opowiadanie było świetne jak zwykle, pokładaliśmy się ze śmiechu, co mile kontrastowało z nastrojem większości prac. Powinnaś wygrać!

    Podobało nam się też np. opowiadanie o "cudzie zaliczeniowym", a niedocenione przez głosujących..

    A coby ci czoło "rozradlić" - opowiadanie Go miało tylko trzy głosy... :D

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  12. to mnie nie rozradla, bo życzyłabym Go wielu głosów- ale Z Wami przegrać to jak wygrać z innymi- radość sama:)A zeby juz nie było tak przytulaśnie to dodam,że i tak WAS WYKUPIĘ!:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...