Ostrzegaliśmy Was w ostatnim wpisie, na przykładzie krótkiej relacji z pojedynku
Go vs. Święty Mikołaj,
żebyście byli ostrożni, marząc?
(Widzieliście już gdzieś takie dziwactwo?)
Go przegrała w drugiej rundzie przez ciężkie K.O. i nawet bez podziału na kategorie wagowe widać, że z marzeniami nie jest łatwo!
Genialny Stanisław Jerzy Lec napisał był kiedyś:
"Podrzuć własne marzenia swoim wrogom, może zginą przy ich realizacji. "
:DDDDD
Nie wiemy jak Wy,
ale my kochamy Makuszyńskiego.
WSZYSTKO!
I sięgając po np. "Wyprawę pod Psem", czy choćby "Szatana z siódmej klasy"
ZAWSZE,
ale to ZAWSZE,
kiedy czytaliśmy o tych niezwykle gościnnych,
kiedy czytaliśmy o tych niezwykle gościnnych,
pełnych Dziwaków - Fixatów dworach, plebaniach
obwieszonych portretami, o meblach dziwacznych i pamiątkach po wojowniczych Przodkach składowanych po "lamusach"
(nie tylko u Św. Kornela),
serce nam się krajało, że ten świat zniknął.
Tyle, że, jak się okazało, jednak "nie wszystek umarł" !
Tyle, że, jak się okazało, jednak "nie wszystek umarł" !
(Tym wpisem kończymy na razie serię wpisów o pogórzańskich dworkach i pałacach,
więc wybaczcie nieco okrężną drogę prostej opowieści.)
więc wybaczcie nieco okrężną drogę prostej opowieści.)
Już się tłumaczymy.
Pisząc o pamiątkach ziemiańskich, korzystamy bardzo często z książki
P. Marty Michałowicz-Kubal
"Zamki, dwory i pałace województwa podkarpackiego".
P. Marty Michałowicz-Kubal
"Zamki, dwory i pałace województwa podkarpackiego".
- określimy tę publikację jako
(mimo kilku szczegółowych zastrzeżeń.)
(mimo kilku szczegółowych zastrzeżeń.)
znakomitą!
(Choć, jak się zaraz okaże, czasem już nieaktualną.)
Dlatego właśnie, boć to w Kobylu skierowano nas do niedalekiej Przybówki,
(Choć, jak się zaraz okaże, czasem już nieaktualną.)
Dlatego właśnie, boć to w Kobylu skierowano nas do niedalekiej Przybówki,
odwiedzimy najpierw dziedzictwo Pana Narbuttowicza na dworze tamże,
co jest kolejnością zupełnie niechronologiczną
i podyktowaną jedynie
naszą wygodą w prowadzeniu narracji
i dydaktyczną wymową wpisu.
Ciekawa rzecz.
W leksykonie pisze:
" Przybówka -
Wieś leżąca w lewo od głównej trasy Krosno- Strzyżów.
Kryje w swym wnętrzu dworek, wciąż dzierżawiony przez prawowitych właścicieli.(...)
Jakeśmy zaszli, Pan Narbuttowicz właśnie schodził z drabiny.
Przewodnik mówi dalej:
" Jako jeden z nielicznych zachował swoje dawne wnętrza."
Guzik! Jedne dębowe drzwi zostały! Za to ciosane, co można poznać po odrzwiach !
Pan Narbuttowicz, młody chłop, sympatyczny i gościnny,
walczy w sądach, żeby pamiątki po czterech pokoleniach, wpadłe w niepowołane ręce, wróciły na miejsce, czyli do dworu w Przybówce.
Sądy nierychliwe, ale dobrze choć, że Pan na Dworze wie, gdzie ich szukać
i chce mu się użerać z polskim "wymiarem".
Trzymamy mocno kciuki!
Sądy nierychliwe, ale dobrze choć, że Pan na Dworze wie, gdzie ich szukać
i chce mu się użerać z polskim "wymiarem".
Trzymamy mocno kciuki!
Zrozumiałe zresztą, że jeśli w dzieciństwie zarejestrował meble i obrazy, które go, jako "od zawsze" w rodzinie, otaczały, to siłę do takiej walki musi mieć.
Musi, nie musi...
Naprawdę, przy realizacji marzeń Pana Narbuttowicza skończyłby się każdy Jego wróg.
Naprawdę, przy realizacji marzeń Pana Narbuttowicza skończyłby się każdy Jego wróg.
z serca płynące
PZDR.
:DDD
dla Marzycieli, którzy swoje marzenia mają odwagę realizować!
PZDR.
:DDD
dla Marzycieli, którzy swoje marzenia mają odwagę realizować!
Nie ma nic żałośniejszego niż marzenia bez czynu!
Widzicie marmurowy blat?
Jest to smętna reszta wystroju wnętrz, ale na jej podstawie możecie sobie wyobrazić, o co walczy
Dziedzic Dworu.
Ok. Jedziemy zatem wstecz w czasie i za Wisłok w dodatku!
Miasto, które po tamtej stronie rzeki widzicie, to przepięknie, obronnie położony Frysztak.
(Doczeka się osobnego wpisu!)
My jesteśmy tymczasem w Kobylu.
We dworze, z którego przywieźliśmy fotel bujany.
I tu wracamy do Makuszyńskiego!
Zajechaliśmy tutaj naście lat temu.
Zupełnym przypadkiem.
Ot, zwiedzając Frysztak zobaczyliśmy, że niedaleko jest Kobyle,
a w Kobylu Dworek ze starymi lipami.
No to, sruu! - niewiele nam trzeba!
Pojechaliśmy i niespodziewanie, wylądowaliśmy kilka epok wcześniej! :D
Zupełnym przypadkiem.
Ot, zwiedzając Frysztak zobaczyliśmy, że niedaleko jest Kobyle,
a w Kobylu Dworek ze starymi lipami.
No to, sruu! - niewiele nam trzeba!
Pojechaliśmy i niespodziewanie, wylądowaliśmy kilka epok wcześniej! :D
Drzwi dworku się otworzyły i wyszła stara Pani Liszczowa we włóczkowych kapciach, szlafroku
i z dwoma chartami przy nodze!
Normalnie nam szczeny opadły
do Ziemi!
I zrozumieliśmy nagle, co znaczy być Panem na Dworze
czyli nosić na sobie odpowiedzialność za kulturę we wsi!
Pani Anna Liszcz zaprosiła na kawę i herbatę tutaj, do saloniku,
(Zdjęcia mebli z kobylskiego dworu mieliście również przyjemność oglądać
na początkowych zdjęciach wpisu.
Ogromnie żałujemy, że nie możecie na zdjęciu zobaczyć leżącego na sofie charta!)
Ogromnie żałujemy, że nie możecie na zdjęciu zobaczyć leżącego na sofie charta!)
Chcieliśmy Młodego przedstawić Ziemiance z niezwykłym i bolesnym doświadczeniem życiowym,
(Męża katowano na rzeszowskim zamku za WiN, 8 lat odsiedział, w tym 6 we Wronkach.
Wyszedł z kompletnie zrujnowanym zdrowiem.)
Wyszedł z kompletnie zrujnowanym zdrowiem.)
przedwojenną Dużą Maturą,
o bystrym, dowcipnym rozumie!
Niestety!
Pani Anna Liszczowa zmarła dwa lata temu.
Cudowne jest, że wnętrza wyglądają tak, jakby Pani Anna miała właśnie wejść z kuchni.
Zaklęty tu czas.
Cudowne jest, że wnętrza wyglądają tak, jakby Pani Anna miała właśnie wejść z kuchni.
Zaklęty tu czas.
Edmund Bohaczka
Ten Pan, architekt, kupił miejsce po spalonym doszczętnie drewnianym dworze Bielińskich
i zbudował na części fundamentów, wedle swojego projektu w "stylu włoskim", willę dla Rodziny.
(Ponoć równie piękny dworek zaprojektował w Warzycach!
Pojedziemy - zobaczymy :D)
Pojedziemy - zobaczymy :D)
Namawiamy przemiłą i sympatyczną Rodzinę,
skoro
(zupełnie słusznie i patriotycznie)
(zupełnie słusznie i patriotycznie)
nie chcą wymienić na dziesiątki antykwarycznych tysięcy
mebli i pamiątek,
do
utworzenia w tym miejscu ...
Muzeum Ziemiańskiego Wnętrza
Kilka zdjęć widzieliście! Patrzcie dalej, Ale, ale...
Przewodnik, który wspomnieliśy a'propos Przybówki,
mówi o Dworze w Kobylu :
...Przetrwał tu pozbawiony cech stylowych, niewielki dworek z okresu międzywojennego."
Daj Boże być tak pozbawionym stylu! Trudno o większą niewrażliwość !
Pozwólcie zdjęcia kilku mebli, (również ze strychu!)
Człowiek z portretu - architekt Edmund Bohaczka!
Po prostu opad szczeny i poczucie jakby czas się cofnął!
Też marmur!
Ściany obite kilimami! Nadal.
I pełno też ręcznie robionych na ramie siatkowych firan. Tu nikt ich nie wymienia na tiule z second-handów!
"-Kto wie, mówił, ile jest okaleczonych, fragmentarycznych postaci życia, jak sztucznie sklecone, gwoździami na gwałt zbite życie szaf i stołów,
ukrzyżowanego drzewa,
cichych męczenników okrutnej pomysłowości ludzkiej
Straszliwe transplantacje obcych i nienawidzących się ras drzewa,
skucie ich w jedną nieszczęśliwą osobowość."
Straszliwe transplantacje obcych i nienawidzących się ras drzewa,
skucie ich w jedną nieszczęśliwą osobowość."
To trzeci, cichutki i bonusowy minikonkurs Ogarzego Pogórza
Wśród dworów ograbionych, bądź z woli właścicieli przekształconych w "nowoczesne" meblościankowe wnętrza, Kobyle wyrasta na Perełkę.
Dla wielu przeszkodą nie do pokonania jest to, że z głównej drogi trzeba skręcić 2km, aby doń dojechać ...
Kochajmy zboczenia!!!
Pzdr.
PS. Dodatkowa atrakcja Kobyla to:
Dla wielu przeszkodą nie do pokonania jest to, że z głównej drogi trzeba skręcić 2km, aby doń dojechać ...
Kochajmy zboczenia!!!
Pzdr.
PS. Dodatkowa atrakcja Kobyla to:
budynek starej szkoły :D
(1903r.)
(1903r.)
Znowu perełki pokazaliście :))cudne meble,pewnie pachną tamtymi czasami ..zazdroszczę Wam,ze możecie przekraczać takie progi ! Dotykac tych mebli..Tak..a żeczasami na antyku worki z gipsem leżą..a co Polak często ma ,,fantazję ":)
OdpowiedzUsuńA co do miniKOnkursu to Nasz Teatr Wierszalin chyba te słowa wypowiadał:) tu link http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110112/TEATR/480672116
Pozdrawiam z upalnego Białego Stoku :))
Cholerka jasna! Znowu przekroczyliśmy limit przesyłu substancji netowych i nie mogę otworzyć ani jednego zdjęcia! Wrrrrr
OdpowiedzUsuńDopiero za 10 dni mogę przyjść tu pooglądać.
Niesamowita sprawa - połączenie nienawidzących się gatunków drewna ... Poczułam to mocno.
Czekam z niecierpliwością na rozwiązanie.
Uściskowuję!
Rzeczywiście, czas jakby się zatrzymał dla tych miejsc... Ileż z odchodzących w przeszłość detali można odnaleźć z Waszych zdjęć! Brakuje mi w tych miejscach jedynie kobiecej ręki, ot choćby bukietu łąkowych kwiatów, miseczki czereśni... Zatrzymujcie je nadal!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z nadzieją pewnego w 100% spotkania w tym roku;))
Mona
OdpowiedzUsuńOczywiście masz rację! To fragment: Traktatu o manekinach. Dokończenia. Brunona Schulza!
Nie spodziewaliśmy się tak szybkiej odpowiedzi!
Wygrałaś! Prosimy o adres na gobart(małpa)poczta(kropka)fm !
Spektakl musiał być niesamowity, skoro zapamiętałaś tę frazę! :D Zazdraszczamy!
Teraz to dopiero Podlasie u nas zapunktowało! Naprawdę będziemy musieli się kiedyś po tych Waszych bagnach poszwendać!
Co do marmurowego stolika Pana Narbuttowicza - to nie fantazja,czy brak szacunku do antyków, a konieczność i brak miejsca sprawiły, że na cudzie snycersko-kamieniarskim leżą ciężkie, brudne wory.
Można by rzec, że taki to już stoliczy los. :D
Znoszony zresztą z dużą godnością. :D
Każdą wolną chwilę Dziedzic
spędza w ubraniu roboczym i remontuje, remontuje, remontuje...
A ileż można mieć wolnych chwil mając zrujnowany dwór po Przodkach, marzenia i trzech Synków? :D
Madzia
My też czujemy Bruno Schulza bardzo mocno! :DDD
Do zobaczenia zdjęć serdecznie zachęcamy, choć są tylko bladym odbiciem kobylańskiej rzeczywistości. My wymiękliśmy!
Fantazjano
Jeśli tylko bukietu kwiatów czy talerza czereśni Ci brakuje w tych wnętrzach, to świadczy tylko na korzyść spadkobierców Pani Liszczowej. W końcu od dwóch lat w tym dworku nikt nie mieszka, a nie widać tego.
Wiadomość, że wreszcie szykujecie Zajazd, niezmiernie nas ucieszyła.
Do zobaczenia zatem!
Pozdrawiamy Was serdecznie!
Pieknie!
OdpowiedzUsuńI z pewnoscia pachnialo tam ... cynamonem
?
Pozdrawiam
Ta matka od butelki
Juz sobie śpiewam..,,Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje..":))
OdpowiedzUsuńZ nagrodą nie wygłupiajcie się..zabawa i tak pyszna ! Moze kiedyś rękę uściśniemy ,co będzie dla mnie zaszczytem ..może będziemy ,,przyszywanymi sąsiadami" ,bo moja córka starsza wiąże nadzieję z mężczyzną z Sanoka, na razie w Londynie poznają życie.
Sztuki nie widziałam:( ale czytałam ostatnio dużo oWierszalinie tytułem mego postu o Proroku Ilii...i tak oto skojarzyłam i sprawdziłam...przypadki kierują naszym losem nieustannie:)) CIUM!
Pięknie jest mieszkać w takich wnętrzach, gdzie każda rzecz ma swoją historię i co tu dużo mówić klasę. Jakoś jeden antyk nie razi w nowoczesnym wnętrzu, tu tiulowe firany byłyby profanacją. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki Panu Bogu że zachował jeszcze ,,ostatnich Mohikanów "
OdpowiedzUsuńJak zawsze super udokumentowana fotograficznie i przednio zrelacjonowana wycieczka .
Pozdrawiamy Was :)
Złapałam się na tym, że tak Was czytam zajadle, że fotkom się niewystarczająco przyglądam i muszę wracać. Piękna historia.
OdpowiedzUsuńA "Skrzydlatego Chłopca" Kornela eM czytali? To jest dopiero opowieść o marzeń spełnianiu... :-)
Na każdym zdjęciu "zatrzymuję" wzrok na długie chwile. Chłonę każdy szczegół, najdrobniejszy detal.
OdpowiedzUsuńDzięki wam mogę odkryć miejsca, których nigdy wcześniej nie znałam
Pozdrawiam niedzielnie
Dokupiłam sobie jednego gigusia i napasłam się zdjęciami.
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
Serdeczne pozdrowienia!
Matko od Butelki
OdpowiedzUsuńOj, tak!!!
Cynamonem i zaginionym światem :DDD
Mona
Po pierwsze dawanie prezentów jest jeszcze lepsze niż ich otrzymywanie. Chcesz nas brutalnie pozbawić przyjemności???
Po drugie, zgodnie z autokratycznie przyjętym przez nas zwyczajem, Ogarze Pogórze rozdaje wyłącznie NIEATRAKCYJNE nagrody rzeczowe, więc nie krępuj się :DDD
Anula,
Zaiste, niesamowicie siedzi się w takim saloniku... Niektórzy umieją zaklinać czas.
Zosiu i Januszu,
jaka to szkoda, że to Ostatni Mohikanie... Z drugiej strony to i 200 lat temu Wieszczowi w "Panu Tadeuszu" słowo "ostatni" gęsto skapywało z pióra. Poczucie, że kiedyś było piękniej i lepiej, że umknęło i nie wróci, jest być może zatem cechą odwieczną ludzi?
Nasza Polano
Skrzydlaty chłopiec oczywiście też stoi na półce :DDD
Do książek Mistrza Makuszyńskiego o marzeniach doliczyć trzeba też koniecznie Przyjaciela wesołego diabła !!!
MarioPar
Po cichu liczyliśmy na to, że wpis z tyloma zdjęciami starych mebli sprawi Ci przyjemność :DDD
Magdo,
trochę nam głupio, że Cię naraziliśmy na koszty...
Z drugiej strony, skoro "się napasłaś", :DDDD toś jak widać tańsza w utrzymaniu niż Twoje kozy, więc, w ostatecznym rachunku, może przyoszczędziłaś dzięki temu ruchowi :DDDDD
Bardzo Wam dziękujemy za odwiedziny i ich cenny, bardzo ceniony przez nas ślad w postaci komentarza!
Upalne pozdrowienia
:))Ok..poniałam:)) wieczorem skrobnę maila..bo teraz jestem,,zeszmacona "tzn.zawaliłam się szmatami do szycia...a duszno jak diabli ,bo burza wisi nad Białymstokiem ,nadyma się i pęknąć nie może ..nawet ptaki nie śpiewają z tej duchoty.. Pozdrawlaju..(tak po języku sąsiadów bliskich:))
OdpowiedzUsuńZ całego serca kibicujemy Panu Narbuttowiczowi! Lada moment będziemy w podobnej sytuacji w związku z rodzinnym dworem na Woli Zręczyckiej, ale chyba przerośnie nas wyszarpywanie w urzędów miast i gmin resztek pierwotnego wyposażenia dworu. Użeranie się i szarpanie o swoje jednak podkopuje nerwy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Jaki piękny świat, jacy piękni ludzie, jakie piękne miejsce... Mało mam przymiotników, oddających urodę takich domów, mebli,ludzi. Inny świat, panie, inny świat... I jaki żal, że w większości miniony. Chuchajmy i dmuchajmy na te pozostałości, a panu Narbuttowiczowi siły i determinacji życzę!!! Dziękuję bardzo za podróż w ukochaną przeze mnie przeszłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Mika
P.S. A moja mama bywała na gorącej czekoladzie u Wedla w Zakopanem z panem Makuszyńskim...
Mona,
OdpowiedzUsuńdzięki stukrotne za emalię, odebraliśmy i szykujemy. Goście (uwielbiamy gości, ale czyt. totalne odkurzanie - trochę nas absorbują), ale szykujemy.... :DDDDD
Riannon,
my też kibicujemy, z całego serca, i Im i Wam.
Oni sądzą się z osobą prywatną, czy to lepiej, czy gorzej niż z urzędami - nie wiemy. Jedno jest pewne, dla wszystkich sądy nierychliwe, i oby tylko tyle im można było zarzucić.
Mika,
najsamprzód dzięki, że do nas zawitałaś. Serdecznie witamy. Rozgość się.
Co do przodków... nam też się wydaje, że mieli fart ( Tatuś Go np. pijał z Bursą czy Skrzyneckim, a szczyci się tym - parafrazując Waldorffa, że jest tak stary, że Ptaszyna Wróblewskiego pamięta bez brody :D). Może Ci, z którymi pijamy też kiedyś będą w Encyklopediach?
Ale, że szansy na spotkanie z Makuszyńskim nie mamy, to też fakt...
Musiał być niezwykle ciepłym Człowiekiem.
Wszystkim upalnie dziękujemy za wizytę i Słowo, wszystkich upalnie pozdrawiamy.
Dzieki :)) ja tam kurz lubię (wszystkie zwierzaki to moje przyjaciele ):)..ale uprzedzę jakby co..na razie nie mam ochoty do życia !! UPAŁ !!
OdpowiedzUsuńMacie talent do spotykania niezwykłych ludzi. Piękne te spotkania. Muszę pogrzebać w materiałach czy chłopaki z DAK nie zetknęli się we Wronkach albo na Zamku z panem Liszczem.
OdpowiedzUsuńMona<
OdpowiedzUsuńNawet tak nie żartuj!!!
Krzychu<
Rzeczywiście tak jest i tak nam się podoba! :D Nie zastanawiamy się dlaczego tak się dzieje.
Wiemy, że i Pan Liszcz i Pani Liszczowa zostawili spisane wspomnienia.
Nas, z rozmowy z Panią Anną najbardziej ruszył opis dziesiątek kobiet z całej rzeszowszczyzny koczujących, jak ona pod Zamkiem w oczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość o mężach, ojcach i braciach... Brrr...
Jak coś wygrzebiesz, daj znać.
Pozdrawiamy ciepło.