sobota, 30 czerwca 2012

O ściganiu marzeń. (Epitafium dla Anny Liszcz.)








Ostrzegaliśmy Was w ostatnim wpisie, na przykładzie krótkiej relacji z pojedynku   
Go vs. Święty Mikołaj
żebyście byli ostrożni, marząc? 


(Widzieliście już gdzieś takie dziwactwo?)

Go przegrała w drugiej rundzie przez ciężkie K.O. i nawet bez podziału na kategorie wagowe widać, że z marzeniami nie jest łatwo!



Genialny Stanisław Jerzy Lec napisał był kiedyś:

"Pod­rzuć włas­ne marze­nia swoim wro­gom, może zginą przy ich realizacji. "  

:DDDDD

 
 Nie wiemy jak Wy, 
ale my kochamy Makuszyńskiego.
WSZYSTKO!
I sięgając po np. "Wyprawę pod Psem", czy choćby "Szatana z siódmej klasy"
ZAWSZE,



ale to ZAWSZE,
kiedy czytaliśmy o tych niezwykle gościnnych, 
pełnych Dziwaków - Fixatów dworach, plebaniach
obwieszonych portretami, o meblach dziwacznych i pamiątkach po wojowniczych Przodkach składowanych po "lamusach"
(nie tylko u Św. Kornela),
serce nam się krajało, że ten świat zniknął.

Tyle, że, jak się okazało, jednak "nie wszystek umarł" !

(Tym wpisem kończymy na razie serię wpisów o pogórzańskich dworkach i pałacach,
więc wybaczcie nieco okrężną drogę prostej opowieści.)


Już się tłumaczymy.
Pisząc o pamiątkach ziemiańskich, korzystamy bardzo często z  książki
P. Marty Michałowicz-Kubal
"Zamki, dwory i pałace województwa podkarpackiego".
- określimy tę publikację jako
(mimo kilku szczegółowych zastrzeżeń.)
   znakomitą!
(Choć, jak się zaraz okaże, czasem już nieaktualną.)

Dlatego właśnie, boć to w Kobylu skierowano nas do niedalekiej Przybówki,
odwiedzimy najpierw  dziedzictwo Pana Narbuttowicza na dworze tamże,

co jest kolejnością zupełnie niechronologiczną
i podyktowaną  jedynie
naszą wygodą w prowadzeniu narracji
i dydaktyczną wymową wpisu.



Ciekawa rzecz.
W leksykonie pisze:  

" Przybówka  -
Wieś leżąca w lewo od głównej trasy Krosno- Strzyżów. 
Kryje w swym wnętrzu dworek, wciąż dzierżawiony przez prawowitych właścicieli.(...)


Jakeśmy zaszli, Pan Narbuttowicz właśnie schodził z drabiny.

Przewodnik mówi dalej:

 " Jako jeden z nielicznych zachował swoje dawne wnętrza."


Guzik! Jedne dębowe drzwi zostały! Za to ciosane, co można poznać po odrzwiach !

Pan Narbuttowicz, młody chłop, sympatyczny i gościnny,
walczy w sądach, żeby pamiątki po czterech pokoleniach, wpadłe w niepowołane ręce, wróciły na miejsce, czyli do dworu w Przybówce.
Sądy nierychliwe, ale dobrze choć, że Pan na Dworze wie, gdzie ich szukać
i chce mu się użerać z polskim "wymiarem".
Trzymamy mocno kciuki!
Zrozumiałe zresztą, że jeśli w dzieciństwie zarejestrował meble i obrazy, które go, jako "od zawsze" w rodzinie, otaczały, to siłę do takiej walki musi mieć.



Musi, nie musi...
Naprawdę, przy realizacji marzeń Pana Narbuttowicza skończyłby się każdy Jego wróg.

z serca płynące

PZDR.

 :DDD
dla Marzycieli, którzy swoje marzenia mają odwagę realizować!




Nie ma nic żałośniejszego niż marzenia bez czynu!

Widzicie marmurowy blat? 
Jest to smętna reszta wystroju wnętrz, ale na jej podstawie możecie sobie wyobrazić, o co walczy 
Dziedzic Dworu.
Ok. Jedziemy zatem wstecz w czasie i za Wisłok w dodatku!
Miasto, które po tamtej stronie rzeki widzicie, to przepięknie, obronnie położony Frysztak. 
(Doczeka się osobnego wpisu!)


My jesteśmy tymczasem w Kobylu. 
We dworze, z którego przywieźliśmy fotel bujany.

I tu wracamy do Makuszyńskiego!

 Zajechaliśmy tutaj naście lat temu.
Zupełnym przypadkiem.
Ot, zwiedzając Frysztak zobaczyliśmy, że niedaleko jest Kobyle,
a w Kobylu Dworek ze starymi lipami.
No to, sruu! - niewiele nam trzeba!

Pojechaliśmy i niespodziewanie, wylądowaliśmy kilka epok wcześniej! :D



Drzwi dworku się otworzyły i wyszła stara Pani Liszczowa we włóczkowych kapciach, szlafroku
i z dwoma chartami przy nodze!
Normalnie nam szczeny opadły 
do Ziemi!

I zrozumieliśmy nagle, co znaczy być Panem na Dworze 
czyli nosić na sobie odpowiedzialność za kulturę we wsi!

Pani Anna Liszcz zaprosiła na kawę i herbatę tutaj, do saloniku, 

(Zdjęcia mebli z kobylskiego dworu mieliście również przyjemność oglądać
 na początkowych zdjęciach wpisu.
Ogromnie żałujemy, że nie możecie na zdjęciu zobaczyć leżącego na sofie charta!)


Chcieliśmy Młodego przedstawić Ziemiance z niezwykłym i bolesnym doświadczeniem życiowym,
(Męża katowano na rzeszowskim zamku za WiN, 8 lat odsiedział, w tym 6 we Wronkach.
Wyszedł z kompletnie zrujnowanym zdrowiem.)
przedwojenną Dużą Maturą,
 o bystrym, dowcipnym rozumie!

Niestety! 

Pani Anna Liszczowa zmarła dwa lata temu.
Cudowne jest, że wnętrza wyglądają tak, jakby Pani Anna miała właśnie wejść z kuchni.
Zaklęty tu czas.


Edmund Bohaczka

Ten Pan, architekt, kupił miejsce po spalonym doszczętnie drewnianym dworze Bielińskich 
i zbudował na części fundamentów, wedle swojego projektu w "stylu włoskim", willę dla Rodziny.

(Ponoć równie piękny dworek zaprojektował w Warzycach!
Pojedziemy - zobaczymy :D)

Namawiamy przemiłą i sympatyczną Rodzinę, 
skoro
(zupełnie słusznie  i patriotycznie)
nie chcą wymienić na dziesiątki antykwarycznych tysięcy
 mebli i pamiątek,

 do 
utworzenia  w tym miejscu ...

Muzeum Ziemiańskiego Wnętrza

Kilka zdjęć widzieliście! Patrzcie dalej, Ale, ale...
Przewodnik, który wspomnieliśy a'propos Przybówki, 

mówi o Dworze w Kobylu : 
...Przetrwał tu pozbawiony cech stylowych, niewielki dworek z okresu międzywojennego."
Daj Boże być tak pozbawionym stylu! Trudno o większą niewrażliwość !
Pozwólcie zdjęcia kilku mebli, (również ze strychu!)
















Człowiek z portretu - architekt Edmund Bohaczka!







Po prostu opad szczeny i poczucie jakby czas się cofnął!



 Też marmur!


Ściany obite kilimami! Nadal.

 I pełno też ręcznie robionych na ramie siatkowych firan. Tu nikt ich nie wymienia na tiule z second-handów!











Jak przystało na Prawdziwy Dom - strych też jest pełen skarbów :D.


Aż nas korci, jak patrzymy na te meble, żeby zapytać, kto i gdzie napisał:

"-Kto wie, mówił, ile jest okaleczonych, fragmentarycznych postaci życia, jak sztucznie sklecone, gwoździami na gwałt zbite życie szaf i stołów,
ukrzyżowanego drzewa,
cichych męczenników okrutnej pomysłowości ludzkiej
Straszliwe transplantacje obcych i nienawidzących się ras drzewa, 
skucie ich w jedną nieszczęśliwą osobowość."

To trzeci, cichutki i bonusowy minikonkurs Ogarzego Pogórza


Wśród dworów ograbionych, bądź z woli właścicieli przekształconych w "nowoczesne" meblościankowe wnętrza, Kobyle wyrasta na Perełkę.
Dla wielu przeszkodą nie do pokonania jest to, że z głównej drogi trzeba  skręcić 2km, aby doń dojechać ...

Kochajmy zboczenia!!!
Pzdr.

PS. Dodatkowa atrakcja Kobyla to:


budynek starej szkoły :D
(1903r.)

19 komentarzy:

  1. Znowu perełki pokazaliście :))cudne meble,pewnie pachną tamtymi czasami ..zazdroszczę Wam,ze możecie przekraczać takie progi ! Dotykac tych mebli..Tak..a żeczasami na antyku worki z gipsem leżą..a co Polak często ma ,,fantazję ":)

    A co do miniKOnkursu to Nasz Teatr Wierszalin chyba te słowa wypowiadał:) tu link http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110112/TEATR/480672116

    Pozdrawiam z upalnego Białego Stoku :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholerka jasna! Znowu przekroczyliśmy limit przesyłu substancji netowych i nie mogę otworzyć ani jednego zdjęcia! Wrrrrr
    Dopiero za 10 dni mogę przyjść tu pooglądać.
    Niesamowita sprawa - połączenie nienawidzących się gatunków drewna ... Poczułam to mocno.
    Czekam z niecierpliwością na rozwiązanie.
    Uściskowuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, czas jakby się zatrzymał dla tych miejsc... Ileż z odchodzących w przeszłość detali można odnaleźć z Waszych zdjęć! Brakuje mi w tych miejscach jedynie kobiecej ręki, ot choćby bukietu łąkowych kwiatów, miseczki czereśni... Zatrzymujcie je nadal!!!
    Pozdrawiam z nadzieją pewnego w 100% spotkania w tym roku;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mona

    Oczywiście masz rację! To fragment: Traktatu o manekinach. Dokończenia. Brunona Schulza!

    Nie spodziewaliśmy się tak szybkiej odpowiedzi!

    Wygrałaś! Prosimy o adres na gobart(małpa)poczta(kropka)fm !

    Spektakl musiał być niesamowity, skoro zapamiętałaś tę frazę! :D Zazdraszczamy!

    Teraz to dopiero Podlasie u nas zapunktowało! Naprawdę będziemy musieli się kiedyś po tych Waszych bagnach poszwendać!

    Co do marmurowego stolika Pana Narbuttowicza - to nie fantazja,czy brak szacunku do antyków, a konieczność i brak miejsca sprawiły, że na cudzie snycersko-kamieniarskim leżą ciężkie, brudne wory.
    Można by rzec, że taki to już stoliczy los. :D

    Znoszony zresztą z dużą godnością. :D

    Każdą wolną chwilę Dziedzic
    spędza w ubraniu roboczym i remontuje, remontuje, remontuje...

    A ileż można mieć wolnych chwil mając zrujnowany dwór po Przodkach, marzenia i trzech Synków? :D

    Madzia

    My też czujemy Bruno Schulza bardzo mocno! :DDD

    Do zobaczenia zdjęć serdecznie zachęcamy, choć są tylko bladym odbiciem kobylańskiej rzeczywistości. My wymiękliśmy!

    Fantazjano

    Jeśli tylko bukietu kwiatów czy talerza czereśni Ci brakuje w tych wnętrzach, to świadczy tylko na korzyść spadkobierców Pani Liszczowej. W końcu od dwóch lat w tym dworku nikt nie mieszka, a nie widać tego.

    Wiadomość, że wreszcie szykujecie Zajazd, niezmiernie nas ucieszyła.
    Do zobaczenia zatem!

    Pozdrawiamy Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieknie!
    I z pewnoscia pachnialo tam ... cynamonem
    ?
    Pozdrawiam
    Ta matka od butelki

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz sobie śpiewam..,,Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje..":))
    Z nagrodą nie wygłupiajcie się..zabawa i tak pyszna ! Moze kiedyś rękę uściśniemy ,co będzie dla mnie zaszczytem ..może będziemy ,,przyszywanymi sąsiadami" ,bo moja córka starsza wiąże nadzieję z mężczyzną z Sanoka, na razie w Londynie poznają życie.
    Sztuki nie widziałam:( ale czytałam ostatnio dużo oWierszalinie tytułem mego postu o Proroku Ilii...i tak oto skojarzyłam i sprawdziłam...przypadki kierują naszym losem nieustannie:)) CIUM!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie jest mieszkać w takich wnętrzach, gdzie każda rzecz ma swoją historię i co tu dużo mówić klasę. Jakoś jeden antyk nie razi w nowoczesnym wnętrzu, tu tiulowe firany byłyby profanacją. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Panu Bogu że zachował jeszcze ,,ostatnich Mohikanów "
    Jak zawsze super udokumentowana fotograficznie i przednio zrelacjonowana wycieczka .
    Pozdrawiamy Was :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Złapałam się na tym, że tak Was czytam zajadle, że fotkom się niewystarczająco przyglądam i muszę wracać. Piękna historia.
    A "Skrzydlatego Chłopca" Kornela eM czytali? To jest dopiero opowieść o marzeń spełnianiu... :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na każdym zdjęciu "zatrzymuję" wzrok na długie chwile. Chłonę każdy szczegół, najdrobniejszy detal.
    Dzięki wam mogę odkryć miejsca, których nigdy wcześniej nie znałam
    Pozdrawiam niedzielnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokupiłam sobie jednego gigusia i napasłam się zdjęciami.
    Dziękuję!!!
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko od Butelki

    Oj, tak!!!
    Cynamonem i zaginionym światem :DDD

    Mona

    Po pierwsze dawanie prezentów jest jeszcze lepsze niż ich otrzymywanie. Chcesz nas brutalnie pozbawić przyjemności???
    Po drugie, zgodnie z autokratycznie przyjętym przez nas zwyczajem, Ogarze Pogórze rozdaje wyłącznie NIEATRAKCYJNE nagrody rzeczowe, więc nie krępuj się :DDD

    Anula,

    Zaiste, niesamowicie siedzi się w takim saloniku... Niektórzy umieją zaklinać czas.

    Zosiu i Januszu,

    jaka to szkoda, że to Ostatni Mohikanie... Z drugiej strony to i 200 lat temu Wieszczowi w "Panu Tadeuszu" słowo "ostatni" gęsto skapywało z pióra. Poczucie, że kiedyś było piękniej i lepiej, że umknęło i nie wróci, jest być może zatem cechą odwieczną ludzi?

    Nasza Polano

    Skrzydlaty chłopiec oczywiście też stoi na półce :DDD
    Do książek Mistrza Makuszyńskiego o marzeniach doliczyć trzeba też koniecznie Przyjaciela wesołego diabła !!!

    MarioPar

    Po cichu liczyliśmy na to, że wpis z tyloma zdjęciami starych mebli sprawi Ci przyjemność :DDD

    Magdo,

    trochę nam głupio, że Cię naraziliśmy na koszty...
    Z drugiej strony, skoro "się napasłaś", :DDDD toś jak widać tańsza w utrzymaniu niż Twoje kozy, więc, w ostatecznym rachunku, może przyoszczędziłaś dzięki temu ruchowi :DDDDD

    Bardzo Wam dziękujemy za odwiedziny i ich cenny, bardzo ceniony przez nas ślad w postaci komentarza!

    Upalne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  13. :))Ok..poniałam:)) wieczorem skrobnę maila..bo teraz jestem,,zeszmacona "tzn.zawaliłam się szmatami do szycia...a duszno jak diabli ,bo burza wisi nad Białymstokiem ,nadyma się i pęknąć nie może ..nawet ptaki nie śpiewają z tej duchoty.. Pozdrawlaju..(tak po języku sąsiadów bliskich:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Z całego serca kibicujemy Panu Narbuttowiczowi! Lada moment będziemy w podobnej sytuacji w związku z rodzinnym dworem na Woli Zręczyckiej, ale chyba przerośnie nas wyszarpywanie w urzędów miast i gmin resztek pierwotnego wyposażenia dworu. Użeranie się i szarpanie o swoje jednak podkopuje nerwy.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaki piękny świat, jacy piękni ludzie, jakie piękne miejsce... Mało mam przymiotników, oddających urodę takich domów, mebli,ludzi. Inny świat, panie, inny świat... I jaki żal, że w większości miniony. Chuchajmy i dmuchajmy na te pozostałości, a panu Narbuttowiczowi siły i determinacji życzę!!! Dziękuję bardzo za podróż w ukochaną przeze mnie przeszłość.
    Pozdrawiam ciepło
    Mika
    P.S. A moja mama bywała na gorącej czekoladzie u Wedla w Zakopanem z panem Makuszyńskim...

    OdpowiedzUsuń
  16. Mona,

    dzięki stukrotne za emalię, odebraliśmy i szykujemy. Goście (uwielbiamy gości, ale czyt. totalne odkurzanie - trochę nas absorbują), ale szykujemy.... :DDDDD

    Riannon,

    my też kibicujemy, z całego serca, i Im i Wam.
    Oni sądzą się z osobą prywatną, czy to lepiej, czy gorzej niż z urzędami - nie wiemy. Jedno jest pewne, dla wszystkich sądy nierychliwe, i oby tylko tyle im można było zarzucić.

    Mika,

    najsamprzód dzięki, że do nas zawitałaś. Serdecznie witamy. Rozgość się.

    Co do przodków... nam też się wydaje, że mieli fart ( Tatuś Go np. pijał z Bursą czy Skrzyneckim, a szczyci się tym - parafrazując Waldorffa, że jest tak stary, że Ptaszyna Wróblewskiego pamięta bez brody :D). Może Ci, z którymi pijamy też kiedyś będą w Encyklopediach?

    Ale, że szansy na spotkanie z Makuszyńskim nie mamy, to też fakt...
    Musiał być niezwykle ciepłym Człowiekiem.

    Wszystkim upalnie dziękujemy za wizytę i Słowo, wszystkich upalnie pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzieki :)) ja tam kurz lubię (wszystkie zwierzaki to moje przyjaciele ):)..ale uprzedzę jakby co..na razie nie mam ochoty do życia !! UPAŁ !!

    OdpowiedzUsuń
  18. Macie talent do spotykania niezwykłych ludzi. Piękne te spotkania. Muszę pogrzebać w materiałach czy chłopaki z DAK nie zetknęli się we Wronkach albo na Zamku z panem Liszczem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mona<

    Nawet tak nie żartuj!!!

    Krzychu<

    Rzeczywiście tak jest i tak nam się podoba! :D Nie zastanawiamy się dlaczego tak się dzieje.
    Wiemy, że i Pan Liszcz i Pani Liszczowa zostawili spisane wspomnienia.

    Nas, z rozmowy z Panią Anną najbardziej ruszył opis dziesiątek kobiet z całej rzeszowszczyzny koczujących, jak ona pod Zamkiem w oczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość o mężach, ojcach i braciach... Brrr...

    Jak coś wygrzebiesz, daj znać.

    Pozdrawiamy ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...