niedziela, 31 maja 2009

O Matko! Ile tego !!!!! Dwa tygodnie zaległości!!!!

Dobra! Więc na początek 3 zdjęcia ze zwykłego Tatusiowego spacerku z psami i jedziemy z relacją dalej.

Chwaliłem się poziomkami i co? I jeszcze nie dojrzały. Teraz poziomki to temat TABU. Mamy smaka.




Czemu mi się wydaje, że Bąbel robi za przewodnika wycieczki klasowej? Może dlatego, że poszedł na wycieczką z klasą Mamy! (Jak On to robi, że Go wszyscy słuchają?)
To już następny dzień. I szczególne miejsce. Kałużówka. W czasie II Wojny Światowej podczas Akcji "Burza" oddziały AK obwodu Dębickiego stoczyły tutaj największą, dwudniową bitwę partyzancką w Polsce południowo-wschodniej. Dowodził mjr Adam Lazarowicz. ("Klamra"). Po wojnie za działalność w WiN został skazany na śmierć ai rozstrzelany 1 marca 1951. Bitwa zakończyła się wycofaniem obu stron. Od siebie dodam, że Kałużówka to wyjątkowo urokliwe miejsce.
"Niech Wam ziemia będzie lekka, jak jaskółeczka, żołnierze."
Prezes przeprowadza dziewczyny przez szczególnie niebezpieczne miejsca.
Pogórze.
No to co że duży?! Z Kałużówki Wycieczka udała się do Głobikowej, gdzie ma powstać Park Jurajskich Gadów i gdzie postawiono wieżę widokową. BRAWO !
Na wszystko w życiu należy patrzeć z odpowiedniej perspektywy.

W POSZUKIWANIU ZAGINIONYCH KONI, czyli PRZYSZŁOŚĆ RASY OGAR POLSKI, czyli W STADNINIE CISOWIEC.
Wybraliśmy się bez zapowiedzi do PP. Kuśnierzów. Kazali nam się gościć, po czym wsiedli w auto i... pojechali. Zeżarłem Im za to co tylko mi się zmieściło. :) Później dopiero wpadłem na to, że mogliśmy wyładować żarciem auto. :)
Powitanie psów odbyło się zgodnie z etykietą Ogarów..
Tymczasem widząc gości Przyszłość Rasy dokonała desantu przez siatkę. Czemu Przyszłość Rasy? A dlatego, że jest to celowy dolew krwi Black And Tan Coonhounda do Ogara. Można tylko trzymać kciuki.
Jedna się wzięła i rozkraczyła.
Dorosłe Ogary wywęszyły atrakcję w postaci Prezesa, który z miejsca popędził do koników i zameldowały się.

Koniki!!!! Nadchodzę!!!! (Rzeczywiście nadchodził!!!!)

Prezes miał tym razem taką obstawę, że gęsi Mu mogły co najwyżej nasyczeć. Z daleka.

NIE MA?! Jasny gwint !!!
Gdzie, do licha, mogło wyparować 100 koni? I dlaczego ?
Tymczasem Przyszłość Rasy plątała się pod nogami.
Szef przyglądał się z pobłażaniem.
Te, bociek! Nie wiesz gdzie konie?
W domu ich nie ma

Muszą gdzieś być!!!

Bąbel pognał na poszukiwanie zaginionych koni, a reszta towarzystwa za Nim.

Może się schowały w rowie?
Kurcze!
JANTAR
Gdzieś te konie muszą być!
O! Szukajcie a znajdziecie!
No i fajnie. Może nie od razu 100, ale zawsze konie.
Ech, cuda-cudeńka.
GAMA z Ojcem.
Czas do auta.
Przyszłość Rasy się zmęczyła i poszła spać.

CHRZEST SEBASTIANA PIOTRA.
Mszy nie widzieliśmy bo Prezes chciał pomagać księdzu przy ołtarzu. Nie pozwoliłem, więc trzeba było awanturnika za barchety i na zewnątrz. (Znaczy Prezesa a nie księdza) Tam zauważył przedszkolny plac zabaw i wszelkie negocjacje co do ewentualnego powrotu do kościoła straciły sens.
Za to na przyjęciu cały czas się grzecznie bawił.
BABA !!!!!!!!!!!!
Kuzyni.
Niech się Maluchowi i Jego Rodzinie darzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...