czwartek, 2 sierpnia 2012

"Nikt nie szuka inicjałów cieśli, gdy cieśle dom postawią."




Bezpośrednim pochopem do dania w tytule cytaty z prześlicznego wiersza 
"W lesie listopadowym"
 nieśmiertelnego Mistrza  
Jerzego  Harasymowicza 
stał się taki oto fragment modrzewiowego tragarza z wyrytym krzyżem i datą 1904.



Fragment ów Tata, wyszedłszy przedwczoraj na wieczorne, odświętne i dobrze, 
uczciwie zasłużone piwo w jedynym kosztowskim sklepie, 
przytargał był na plecach przez całą wieś,
wymieniwszy u jednego sympatycznego współbiesiadnika
na inną modrzewiową belkę, 
którą mniejszy żal zrąbać i spalić.

(Oczywiście wymiana odbyła się najpierw "na gębę".
 Wszak Tata, idąc na piwo, z rzadka tylko ma przy sobie odpowiednich gabarytów belkę na wymianę.)



Ale nie tylko to.
 Oczywiście, jeszcze o wiele za wcześnie na jakieś uchoDyńskie podsumowania, ale ostatnio bardzo mocno popracowaliśmy nad naszym Domem i z pewnym niekłamanym wzruszeniem uświadomiliśmy sobie, że przecież, kiedy kto mówi, że "buduje dom", sporadycznie tylko oznacza to, że własnoręcznie dźwiga materiał i ciosa czy muruje. 
Najczęściej tylko wykłada pieniądze i daje instrukcje.

Tymczasem w naszej UchoDyni, choć Ją tylko remontujemy,
KAŻDA belka i deska będzie nosiła ślady pracy naszych rąk.

Wydaje się nam, że tworzy to niezwykłą, nieporównywalną z niczym więź.

Nie tylko pomiędzy nami i naszym Domem, ale i pomiędzy nami, a tym bezimiennym Majstrem, który w 1904 roku wyrył na belce Krzyż i tysiącami Jego anonimowych Poprzedników i Następców, po których zostały cudowne drewniane konstrukcje i ryty na tragarzach. :D


 Sporo przemyśleń i spraw do opisania, fajnych i niefajnych, a między innemi nienajostatniejszą jest tradycyjna niedzielna wycieczka. Tym razem ruszyliśmy lewem brzegiem Sanu.

Cóż, ani "szybkość" internetowego łącza, ani litość nad Czytelnikami nie pozwalają nam opisać wszystkiego, co widzieliśmy, 
(a odwiedziliśmy doprawdy niezwykłe, często obrosłe kapitalnymi historiami, 
niemal na równi z nieprzebytą gęstwą krzaczorów, miejsca), 
więc pewne rzeczy tylko zasygnalizujemy.
Na wypadek, gdyby się ktoś tu dziwnym (i oby szczęśliwym) trafunkiem zabłąkał.

Skoncentrujemy się zatem niemal wyłącznie na takich "pierdółkach", jak ta belka.
Drobiazgach, które  akurat sprawiły, że serca nam się ścisnęły nagłym wzruszeniem.

Na zdjęciu powyżej - Temeszów.


 Ruiny dworu Dwernickich. 
Katowaliśmy Was ostatnio dworami, więc ten poczeka pewnie na lepsze dla się czasy.
 (Znaczy wpis, bo "dwór" długo nie postoi.)

A o dworze w Temeszowie można bajdurzyć długo, bo długą i burzliwą historię ma za sobą. Założenia gospodarskie i parkowe, budynki gospodarcze i kilka stawów, tego niewielkiego, ale doprawdy urokliwie, niemal nad samym brzegiem Sanu położonego majątku wciąż są doskonale czytelne.
Niech Wam wystarczy dla zaciekawienia Temeszowem jeden fakcik. 

Do 1929 roku stał na sztucznej wyspie na samym środku stawu obronny, modrzewiowy dwór-wieża (później używany w charakterze spichlerza) zaprojektowany w 1702 r. przez Stanisława Fredrę, prapradziadka 
ułana, hrabiego, świntucha, humorysty, birbanta i znakomitego poety Aleksandra.

W każdym razie, w rzeczonym dwudziestym dziewiątym roku dwudziestego stulecia po narodzeniu Chrystusa kupił dwór łyk z Dynowa i z pozyskanego modrzewia postawił sobie w Dynowie chałupę, która stoi do dziś.


Ostała się, oprócz budynków gospodarczych, w zakątku starego parku dworska kaplica
p.w. Matki Bożej Ostrobramskiej , czyli też od 1968 r kościół filialny parafii dydyńskiej 
(w Temeszowie właśnie w czasie napadu UPA spłonęły starodawne księgi parafialne z kościoła w Dydni, które pożyczył celem przestudiowania i uzupełnienia emerytowany ksiądz,
zamordowany zresztą "przy okazji" tegoż napadu) 
Prosta budowla i niewydumana.

I pewnie dlatego niesamowita. 
Aż chce się Człowiekowi siąść na ławeczce pod lipami i podumać 
przy ogłuszającym wtórze gniazdujących mrowiem w starodrzewiu ptaków.

Prosta budowla? 
A popatrzcie na te neogotyckie drzwi!


I na tę, zachlapaną brzydką olejną farbą, nieprawdopodobną kowalską robotę z wykutą datą 1893 !

Toż nie tylko wyjątkowo paskudnym niechlujem, ale i ostatnim sukinkotem trzeba być, żeby takie coś popaćkać farbą ! A jeżeli już, to z jęzorem na brodzie starannie nie wyczyścić! 

Aż się boimy zastanawiać, jakie drzewo może być ukryte pod farbą na drzwiach!


Ech! Jadziem dalej, choć serce boli! Nerwy nam się jeszcze przydadzą. Więc tylko mimojazdem zarejestrujmy zupełnie niewidoczną z drogi dawną cerkiew grekokatolicką pw. św. Michała Archanioła z 1812 roku w Witryłowie. Dziś kościół filialny parafii w Końskiem.

Najładniejsze w tym kościółku jest niestety tylko położenie i "grota Matki Bożej". Ikonostas uległ zniszczeniu, a samą cerkiewkę uratowano przed zupełnym zniszczeniem dopiero w 1981. 

Należy się witryłowskiej świątyńce miejsce w naszym wpisie, jak psu kość, choćby i z tego tylko powodu, że Go wzięła spod cerkwi zaszczepkę zielonej hortensji i floksa.
 Przyjęły się. :DDD


Prezes miał okazję zapoznać się z sympatyczną witryłowską kozą, która, na nieszczęście, okazała się być, podobnie jak On, miłośniczką Scoobiego.
I to miłośniczką o nienasyconym apetycie!

Prezes nie był jednak skłonny nakarmić kozę
(nawet sympatyczną skądinąd)
swoją nową gazetą! 
Wyraził to na tyle dobitnie, że ani koza, ani my, ani Scooby nie mieliśmy najmniejszych w tym względzie wątpliwości!

Mogło by się zatem wydawać, że skoro "oficjalny zabytek" niespecjalnie ciekawy, to nie ma w Witryłowie do zobaczenia nic, oprócz takich oto banalnych, napółziemnych piwniczek (:DDD)
i kilku fajnie wykończonych starych drewnianych chałup, gdyby nie kazało nam dać po hamulcach...


Takie coś!

No, nie wiemy jak Wy, ale myśmy kilka niezwykłych rzeczy na Pogórzu widzieli, natomiast takiej, przydrożnej, z łamanego kamienia kapliczki jeszcze nie!

 Ktoś się ad maiorem Dei narobił!

W środku ludowa Pogórzańska Pani i stareńkie, drzewniane tabernakulum.
A kapliczka w ogóle nie zamknięta!
Ech, szczęśliwi ci witryłowianie, że się złodziejstwa nie boją!


Na zewnątrz w jednej wnęce święty "Reprobus", (czyli "Odrażający").
Wyjątkowo ponoć paskudny olbrzym, przedstawiany niekiedy w ikonografii jako mający na karku głowę psa, zamiast ludzkiej.
Biedak, który był tak brzydki, że myślał, iż nie ma duszy
i męczeńską śmiercią chciał ubłagać Boga aby Mu ją dał!
A który znany jest bardziej z przydomka Christo-phoros,
"Niosący Chrystusa".
Krzysztof.
Jeden z Czternastu Wspomożycieli. Zamęczony za Trajana Decjusza ok 250 rok.

Z drugiej za to, wygląda na Boży świat
od niedobrego króla Czech i Niemiec
Wacława IV Luksemburczyka,
 Roku Pańskiego 1393,
 męczon okrutnie i wreszcie utopion w Wełtawie za Wiarę i zasady,
niezwykle popularny u nas, biskup praski Jan Nepomucen

W trzeciej, niezidentyfikowana płaskorzeźba, w której domyślamy się "Matki płaczącej".
Acz głów pewnie na to nie odważylibyśmy się postawić.

(W każdym razie swoich! :D)

Po czymś takim, co zobaczyliśmy w Witryłowie,
nie możecie się chyba dziwić, że przy następnej, stojącej w szczerym polu już w Końskiem
kaplicy również nadepnęliśmy hamulec.

 I słusznie!
Jest to wystawiona w 1938 r., a dziś już nieużywana dworska kaplica mszalna p.w. św. Andrzeja Boboli, który to święty w jakiś tam legendarny sposób związany jest z Końskiem.
Cóż, niby, oprócz tego, że to rzadka u nas konstrukcja przysłupowa, nie ma w tej kaplicy nic ciekawego,...

Ale popatrzcież znowu na drzwi! :D 
Niezłe, co?


Sam XVIII w. dwór Korczyńskich w Końskiem zostawiamy sobie na kiedy indziej.
Zwłaszcza, że dziś to własność prywatna, a Właściciele chyba nie przepadają za intruzami, o czym świadczą tabliczki.
Może się jeszcze sami nie zdążyli nacieszyć posiadaniem?
Oby następne pokolenia nabrały z tego przepięknego miejsca nawyku szczeropolskiej gościnnej serdeczności i świadomości, że to, czym mają szczęście się zajmować i szczycić, jest również dziedzictwem całego, wyjątkowo niesprawiedliwie doświadczonego przez Historię Narodu.


Podobnie zostawiamy z boku na później (z żalem zresztą)
naprawdę duuużej urody drewnianą dawną cerkiew w Końskiem pw. Przemienienia Pańskiego.


 Cerkiew zbudowano w tzw. "narodowym stylu ukraińskim", czyli takim "post-huculskim", 

(coś jak nasz "zakopiański",
który też się zresztą jeszcze tutaj pojawi w bardzo niefajnym kontekście), 


Acz z pewnością nie jest to nasz ulubiony styl jeżeli idzie o architekturę cerkiewną,
to z całą pewnością nie możemy odmówić mu monumentalnego piękna.

Hmmm, gdyby nas kto jednak zapytał o ulubiony styl architektury cerkiewnej, to chyba właśnie najbardziej nas ruszają takie maluteńkie, nienachalnie piękne, kościółkowe świątyńki z XVIII w jak ta w Krzywem.

Jeżeli idzie o pogórzańską architekturę cerkiewną, to nie wiem czy pamiętacie nasz wpis, w którym pokazywaliśmy cerkiewki w Obarzymie i Łodzinie,  

(Zwróćcie uwagę na charakterystyczne podobieństwa.)

Zbudowane z potężnych modrzewiowych bali.
 Ze zdekompletowanymi rozkradzionymi, poniszczonymi ikonostasami.i wyposażeniem

(Że też nigdy, od średniowiecza, ręce Gnojom-Świętokradcom nie usychają!)
 Ciekawe czy ktoś opracował już charakterystykę tej zaprawdę specyficznej pogórzańskiej architektury?
(Jeżeli nie, to chyba trzeba to będzie zrobić samemu. :
(Ciekawe kiedy. :/)
Belka inskrypcyjna z datą 1759.

.I ciekawostka!
Widział kto kiedy komin na kościele, cerkwi, bożnicy, czy meczecie? :D 
My nie! :D

Dobra jeszcze tylko klamka. :D

...i pomyślimy, komu bije dzwon

Dzwon, i to ostatni zupełnie, bije otóż czemuś takiemu!

A jest to, nasi Kochani, cała pokryta gontem stara plebanija w Dydni!


 Pamiętacie, jak pokazywaliśmy zupełnie niezwykły i przepiękny, niszczejący bezpowrotnie, drewniany  Parafialny Dom Ludowy w Hyżnem?
Bolało serce jak fix.! 
A tutaj...

Pogadaliśmy chwilę z Proboszczem
 i rozumiemy doskonale, że dźwignięcie remontu idącego w miliony jest ponad siły Parafii


Ale ten budynek
wzniesiony w 1917 roku według planów Bogdana Tretera w stylu "zakopiańskim"jest jedną z chyba piękniejszych drewnianych budowli w naszej części Polski


I pozwolić mu, ot tak, zgnić, to tak na nasze prostackie sumienia, grzech trudny do wybaczenia!
Grzech wobec Boga i Polski!

A ewidentnie celowe zasłonięcie tego Cuda ciesiołki paskudnym klockiem ogromnej, nowej plebanii wskazuje niestety
na PREMEDYTACJĘ!

Niech Bóg wybaczy winnym, bo my chyba w tym wypadku nie umiemy!

(Zwłaszcza, że (he,he!) Stara Plebania w Dydni znajduje się na 
Podkarpackim Szlaku Architektury Drewnianej!
Ciekawe, jak długo jeszcze? :/)



Żeby nieco rozluźnić atmosferę, żegnamy się z Wami zdjęciem
Taty, Prezesa i cerkiewnego okienka w Krzywem, oraz pewną anegdotką.

Otóż Prezes kucając, zaobserwował był niedawno łażącego po desce "robaka" i w związku z nim wywiązał się taki oto dialog:

-Tatusiu, patrz jaki robak!
- To jest Syneczku szczypawka.

Prezes po chwili przyglądania się uciekającej w panice szczypawce:

- Oj, Tatusiu! Ona chyba nie wie, że jest szczypawką!

:DDDD

Bywajcie w zdrowiu!






22 komentarze:

  1. Dzięki za ciekawą opowieść na piątkowe "Dzień dobry" :-)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle ciekawie i inspirująco a spostrzeżenia Prezesa-bezcenne!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwnym (i dla mnie szczęśliwym) 'trafunkiem' zabłąkałam się i ja i czekam, żebyście zanudzali ;-)
    Czekam na ten zachwyt w waszych wpisach.
    Bowiem, dziwna rzecz: tutaj (za morzem) nie zachłystują się liczbami (często z drugą cyfrą mniejszą nawet od 8) widocznymi na domach. Ja też już pomału przestaję (może człowiekowi wszystko po pewnym czasie spowszednieje, przecież nie można codziennie przeżywać faktu, że budzimy się i zasypiamy w dwustuletnim domu)
    Piszcie więc jak często się da, dzielcie się tym zachwytem, Ad Maiorem Dei et Poloniae Gloriam!
    Pozdrawiam
    matka od butelki
    PS
    mam polskie ogonki! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze !!! kolejny raz tyle tematów w jednym że nie wiadomo jak się odnieść :/
    Więc może tak ,czytanie Waszych wykładów (wpisów :) z piękną dokumentacją fotograficzną to dla nas zawsze oczekiwana z przebieraniem nóżkami LEKCJA .
    Zachwycamy się Waszą wspaniałą wiedzą i CUDOWNYM językiem ,jakim przekazujecie tą pierwszą .
    Jesteśmy Wam straaasznie wdzięczni i prosimy o więcej :)
    Nisko się kłaniając przesyłamy Wam pozdrowienia :)
    Zosia i Janusz

    OdpowiedzUsuń
  5. MarioPar

    Dzień dobry! Miło, że do nas zajrzałaś! :D

    OLQA

    No tak. Prezes jest Wartością sam z się! :D

    Fajnie, że udało nam się Ciebie zainteresować i zainspirować. :DDD Oczekujemy zatem niecierpliwie wysypu nowych "torbiszonów"! :D

    Matko od Butelki

    Do twarzy Ci z polskimi ogonkami. :D Jest nam niezwykle miło, że dobrze Ci z nami.

    Co do naszej egzaltacji stuletnią belką i braku takowej wśród ludów łażących do góry nogami, cóż, nie nam się wymądrzać na temat zamorskich obyczajów i mentalności, ale tak sobie nieśmiało myślimy, że gdyby przez te 300 ostatnich lat swojej historii owe "zamorki" straciły promil tego, co my straciliśmy przez ostatnich 100, być może niektórych "Onych" nasz entuzjazm szokowałby nieco mniej. :D

    Cium!

    Zosiu, Januszu

    Aż sami nie wiemy, jak zareagować na tyle pięknych pochwał. Zwłaszcza, że z ust takich Ludzi, jak Wy, pochwały liczymy sobie podwójnie, (nawet jeżeli wydaje nam się, że nie są przez nas zasłużone)! :DDDD

    Heh! Skoro my Wam też nisko w pas się zawsze kłaniamy musimy wszyscy bardzo uważać, żeby sobie wzajem guzów nie ponabijać! :D

    Pozdrawiamy Was wzystkich serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak ,my to raczej ci od uszczypliwości i czepialscy więc pewnie macie rację z tym podwójnie liczonym :)))ale gdy chwalimy to nie można mieć wątpliwości że szczerze :P
    Co do guzów to nabić guza Guzowskim to nie lada gratka :)))
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie szczypawka tylko skorek ;-) Polecam Durella młodszego "Moja rodzina i inne zwierzęta"

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie takie detale doprawiają miejsca niepowtarzalnym smaczkiem! Szczęśliwi, którzy potrafią je dostrzec, a że jeszcze się dzielą z innymi... Życzę Wam niegasnącej radości odkrywania!

    OdpowiedzUsuń
  9. Belka bezcenna, zajmie wyjątkowe miejsce - to pewne jak 2 x 2. Ale pamiętajcie, że przez te Wasze wpisy rośnie prawdopodobieństwo, że przy najbliższej okazji odwiedzimy właśnie Wasze rejony. :-) My się cieszymy, a Wy? :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany..ludzie,proszę ograniczyć posty do połowy !! tyle cudnych domow,budowli, a drzwi..a klameczki..i to co już przemija i gnije..Ja jak widzę u siebie takie ,,marnotrawstwo " naszej historii to mówię sobie pod nosem , gdybym w totka wygrała parę milionów,to bym to uratowała:) tylko nie gram i do hazardu pociągu nie mam.

    Ja do pięknych drzwi i okien mam słabość jak do torebek .Zawsze jestem pełna podziwu dla mistrza stolarskiego, który je wykonał ,ozdobne zamki i klameczki to często cudenka starej sztuki..eh Prezes i jego dowcip idealnie się wpisuje na zakończenie..dla rozluźnienia po wpisach rodziców o historii naszej ziemi :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. zapomniałam dodać , że jestem pod wrażeniem waszego remontu ,oby Wam raczki długo służyły ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zosiu, Januszu

    Zdaje się, że każde z nas dorobiło się w swoim życiu, własnym, osobistym staraniem tylu guzów, że dodatkowe, nabite sumptem Przyjaciół i Znajomych, już tak nie cieszą, tylko najbanalniej w świecie, wulgarnie bolą i sinieją! :D

    To trochę tak, jakby rozpakowując ślubne prezenty, wyciągnąć siódmy z kolei robot kuchenny. Niby powinno cieszyć, ale jakoś tak średnio! :DDDD

    Krzychu

    My wiemy, że "szczypawka" to skorek, Ty wiesz, że "szczypawka" to skorek, mamy Znajomego, który też to wie na pewno i drugiego, który "chyba". Myślisz, że ktoś jeszcze? :DDDDD

    Za polecenie książki serdecznie dziękujemy! Jednym z ulubionych natenczas prezesich tytułów są: "Straszne robale" Susan Barraclough.

    Ania

    Ty nam się tu nie rozpływaj za bardzo, tylko przyjeżdżajcie, jakeście obiecali. Pozachwycamy się razem!

    Dzięki za życzenia.

    Kiedy przestaniemy się kiedyś zachwycać pierdółami, będzie to znak nieomylny, że pora już najwyższa zbierać się z tego świata.
    Na razie nam to jednak nie grozi!

    Natalio

    Nas też ta belka bardzo wzruszyła i z całą pewnością nie pozwolimy jej zniszczeć. Będzie to już fragment czwartej budowli, z których powstaje nasz Dom. Większość drewnianych chałup na Pogórzu ma w sobie elementy, znacznie od się starsze.

    My też się cieszymy na Wasz przyjazd. Kochamy poznawać nowych, fajnych ludzi, którzy się nie boją! :DDDDD

    Mona

    Heh! Kochana! Wpis niniejszy jest, krótkim streszczeniem spisu treści gotowego materiału! :DDDD

    Poza tym nie ma czasu na dzielenie takich postów, bo robią nam się zatory chronologiczno informacyjne! :DDDDD

    Zdaje się, że Twoje Podlasie, jest pod kilkoma niezwykłymi względami dość podobne do naszego Pogórza. A może i nie? Trzeba będzie to kiedy zbadać własnoręczną swoją osobą! :DDDDD

    "Ściana Wschodnia", najwyraźniej rządzi, jeżeli idzie o chwytanie za serca! :D

    Dziękujemy Wam za odwiedziny i pozostawione komentarze!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaka piękna i ciekawa opowieść! Gratuluję trofeum w postaci belki. Rozpadająca się plebanija prześliczna, serce żal ściska, naprawdę. A tak sobie pomyślałam, że skoro parafia nie daje rady z remontem, to może by jakich sponsorów poszukać i choć najważniejsze elementy zabezpieczyć przed rozpadem.Wiem, że to trudne, ale chyba próbować trzeba? Zostaniemy w końcu z betonowymi klockami. Podziw dla dawnych rzemieślników , jakież piękne potrafiły być najzwyklejsze przedmioty codziennego użytku i jakie były trwałe! Nie to, co dzisiejsza tandeta. Pozdrawiam ciepło
    Mika

    OdpowiedzUsuń
  14. tak tak..Ściana Wschodnia piękna,drewniana- oby tylko nie przegniła do reszty i nam się nie zawaliła :( ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że warto znać właściwe nazwy roślinek i zwierzaków, gdyż wówczas można się o nich coś więcej dowiedzieć. A co do książki to na prawdę warto. Napady śmiechu nieuniknione. Na zachętę mały fragment: Ale chyba najbardziej podniecającym odkryciem, jakiego dokonałem wśród tych wielobarwnych liliputów, do których miałem dostęp, było gniazdo skorka. Już od dawna chciałem znaleźć takie gniazdo i szukałem go wszędzie, ale bez skutku, więc radość z przypadkowego odkrycia wprost mnie oszołomiła, jakbym nagle dostał cudowny prezent. Poruszyłem kawałek kory, a tam, pod nim, znajdował się pokój dziecinny, niewielkie wgłębienie w ziemi, które samica zapewne sama wydrążyła. Siedziała w nim osłaniając kilka białych jajek, przykucnięta na nich jak kwoka i nie ruszyła się, kiedy uderzyła ją smuga światła. Nie mogłem policzyć jajek, ale zdawało mi się, że nie ma ich wiele, uznałem więc, że nie złożyła jeszcze wszystkich. Delikatnie położyłem korę na poprzednim miejscu. Od tej chwili zazdrośnie strzegłem gniazda. Otoczyłem je murem obronnym z kamieni, a dodatkowo
    wypisałem czerwonym atramentem ostrzeżenie dla mojej rodziny i przymocowałem nie opodal do kija. Napis był następujący: „Ówaga - gniazdo skorka -zachowój spokuj". Godny uwagi jest fakt, że jedyne dwa słowa napisane ortograficznie należały do słownika biologii.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mika

    Nasamprzód witaj u nas i czuj się jak u siebie.

    Po wtóre, ze znalezieniem Sponsora, który wydałby kilka, czy kilkanaście milionów złotych na remont NIE SWOJEGO zabytku, może być chyba spory, niestety, problem. Był ponoć kiedyś facet z Pomorza, który się zakochał w budynku i chciał go kupić, wywieźć do siebie, naprawić i postawić na nowo, ale konserwator nie pozwolił.
    Mimo naszego lokalnego patriotyzmu, patrząc na to, co się dzieje z willą dzisiaj, jesteśmy zdania, że TRZEBA BYŁO POZWOLIĆ, póki był czas na ratunek.

    Po trzecie wreszcie, za to najważniejsze, TRZEBA CHCIEĆ RATOWAĆ!!! Tak, jak to było z drewnianym kościółkiem w Gogołowie i Proboszczem Midurą, (który to przypadek z pewnością kiedyś jeszcze opiszemy). W skrócie idzie tam o to, że Proboszcz Midura, bardzo energiczna osoba, prowadził Parafię w sposób nowoczesny, wystawił nowy kościół i plebanię, a w tym czasie stary, piękny, drewniany, powoli gnił i niszczał. Chciał wreszcie stary kościółek wziąć do siebie skansen w Kolbuszowej,ale naonczas Proboszcz Midura się zreflektował i huknął pięścią w stół! "Niedoczekanie, - powiada - żeby za mojego Proboszczowania zniknął z Gogołowa stary Kościół i żeby tak mnie ludzie zapamiętali!"

    Cuda nawyczyniał, fundusze znalazł, wierni pomogli i dziś w Gogołowie miejscowi słusznie mogą się chlubić pięknym zabytkiem w pięknym, właściwym dla siebie miejscu, a Proboszcz spełnieniem swojego gospodarskiego obowiązku.

    Mona

    Fakt. Czasami to płakać się chce, jak się słyszy, czy widzi rzeczy zupełnie nie do uratowania. Dlatego zbieramy zabytkowe próchno, jak zwariowane chomiki ziarno przed zimą stulecia. :D

    Krzychu

    Faktycznie, cytata brzmi nader smakowicie! :DDD Kupujemy!
    Co do poprawnych nazw, niewątpliwie masz rację, ale chyba najpierw Młode powinno u siebie wykształcić potrzebę, potem nawyk i wreszcie nałóg szukania informacji w Pewnych źródłach.

    Na razie idzie chyba głównie o to, żeby Maluch umiał własćiwe Rzeczy dać Słowo, a szczypawka nadaje się do tego celu, chyba nawet lepiej niż skorek gdyż działa dodatkowo na dziecięcą wyobraźnię!
    Niemniej przy następnej okazji, dowie się Prawdy o szczypawce.

    Pozdrawiamy Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uprzejmie dziękuję za powitanie (już u was byłam, i tak mi zostało:)) No to jak to tak: konserwator zabrać nie pozwolił, a niszczeć pozwala?! To chore jakieś. Więcej proboszczów Midurów by się zdało, koniecznie! Dziękuję przy okazji za pięknie napisaną anegdotkę. Co do książek Durrella o zwierzakach, znam prawie że na pamięć, zaczytywałam się nimi w młodości (i nie tylko), zabawa przednia ,angielski dowcip takoż a i ciekawych rzeczy sporo. Anglicy nakręcili też film i serial tv na tym oparty. A Gerald Durrell został później oczywiście biologiem i czas jakiś był dyrektorem ZOO. A, i jeszcze mi się przypomniało, że jak pojechał z żoną w podróż poślubną chyba do Ameryki Południowej i przy okazji miał przywieźć jakieś zwierzęta do Zoo, to zasadził młodą małżonkę do przeżuwania lucerny, ponieważ znalazł jakiegoś osieroconego ptaka, który jadł tylko lucernę przeżutą przez mamusię...
    Pozdrowienia ciepłe
    Mika

    OdpowiedzUsuń
  18. Ta piwniczka będzie moim natchnieniem, chcę taką koło pogórzańskiej chatki, w skarpie; już zakasuję rękawy; pozdrowienia serdeczne ślę

    OdpowiedzUsuń
  19. Chciałabym bardzo zobaczyć jeszcze więcej zdjęć nie tylko z wycieczek Waszych cudnych, ale takze z Waszego domu i okolic.

    Prezes jest niesamowity!

    OdpowiedzUsuń
  20. Marysiu

    Go, naturalnie też chce taką piwniczkę! :DDDD Fajnie, że zwróciłaś na nią uwagę. Naszym zdaniem rzeczywiście jest niezwykła i piękna przy okazji!

    Natalio

    Dzięki w imieniu Prezesa!
    Zdjęcia samej UchoDyni są na razie objęte ścisłą reglamentacją i cenzurą. (Do czasu oczywiście.) Za to zdjęć okolicy nikomu nie żałujemy.

    Pozdrowienia serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witajcie:) z ogromna ciekawością podczytuję Was i miło mi, że są takie blogi jak Wasz!!! Mam wrażenie, że na tym zdjęciu jest Prezes, czy się mylę? Jak nie to przepraszam, że zawracałam głowę:))) Pozdrowienia ślę:) Maryla z Nowego Sącza.
    http://www.polskiekrajobrazy.pl/Galerie/182:Swieta_imprezy/110046:Nowy_Sacz_imprezy_plenerowe_w_skansenie.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Marylo z Nowego Sącza !

    Ogromnie nam miło Cię powitać. Fajnie, że znajdujesz tu ciekawe dla siebie rzeczy.

    Chłopczyk ze zdjęcia, być może też jest Prezesem, ale w innym Przedsiębiorstwie niż nasze! :D

    Ech, gdyby ludzie zawracali nam głowy, wyłącznie tak przemiłymi problemami bylibyśmy niezwykle szczęśliwi, tak, że nie przejmuj się zupełnie i zawracaj ile Ci się podoba.

    Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...