niedziela, 5 kwietnia 2009

Raz, dwa, trzy. Urok Wiosny Działa. Ogarów w bród, a Prezes Zaklina Konie.

Uffff! Dużo tego, ale jak sami zobaczycie sporo się działo. A właśnie skoro o działach mi się zaczęło to zaczniemy od tytułowego numeru dwa.


Tytuł nr dwa: DZIAŁA
W piątek Tatuś miał sprawę do załatwienia w Dukli. Skoro więc pogoda dopisała i czas był po temu sposobny, a także skoro Dukla pięknym miasteczkiem jest, załadowaliśmy się całą rodzinką do naszego nissanka i wio!
A w Dukli wiosna działa. Oj, Działa.
(Nie jestem freudystą, ale patrząc na bociana i sterczącą lufę na zdjęciu powyżej, mam dziwną pewność, że dziadzio Freud czułby się w Dukli jak u siebie)

Bąblu w to graj! (Nie wiadomo czemu)

Przed zamkiem Mniszchów stoją arcyciekawe dla Bąbli pamiątki Bitwy Dukielskiej.

Np działko przeciwlotnicze.
Można być dowódcą baterii.
Albo czołgistą.

Tak! CZOŁGISTĄ!
Tatuś oderwał Bąbla od czołgu razem z fragmentem pancerza. Bez przemocy się nie dało.
Niewiele to jednak pomogło, gdyż Prezes momentalnie zaanektował katiuszę.
.Ale skoro nie można postrzelać nawet z głupiej niemieckiej pancerki, to idziemy w cholerę.

Na podbój Dukli.
Podbój rozpoczął się tradycyjnym Baaaam. Góra Cergowa zadrżała, a Dukla znieruchomiała w oczekiwaniu strasznego losu.
Prezes wstał i ruszył wokół ratusza.
Tocząc dokoła groźnym wzrokiem
Ponieważ jednak w gruncie rzeczy jest dobrym dzieckiem,
Postanowił Duklę oszczędzić. (Na zdjęciu stan po najeździe Prezesa)

Tytuł nr jeden. UROK WIOSNY

Ostatnia pasja Prezesa - wrzucanie kamyków do wody i patrzenie jak robią "bam" (przez jedno "a"). Wstyd się przyznać, ale rozebrałem trzy metry utwardzonej drogi gruntowej, żeby nastarczyć produktów, do "bam". Prezes jest perfekcjonistą.
Wynudzone psy szwendają się po krzaczorach zamiast mi pomóc szukać kamulców.
Czekając na dostawę Prezes wchodzi w krajobraz jak w bajkę.
Czy psy w swojej bajce czy w prezesowej? Kto to wie?
Kaczki się nie liczą, bo mają ptasie móżdżki.
A psy jak to psy. Tylko by latały po krzakach. Mentalnie wciąż najwyżej w XIX wieku. I tak minęła sobota.

Tytuł nr trzy: OGARÓW W BRÓD A PREZES ZAKLINA KONIE.

Wybraliśmy się takoż w odwiedziny do PP. Kuśnierzów do Stadniny Cisowiec. (W niedzielę czyli już wczoraj.)
Jak zwykle, na dzień dobry "oblazło" nas kilkanaście Ogarów w różnistym wieku. Cóś pięknego!!!
Prezes czuł się jak ryba w wodzie.
Biesiadował,

kombinował,

a ogary
naśladowały Bąbla świeeeetnie!
Wow! Krowa! w dodatku Polska Czerwona. W 100 procentach, czyli dosłowny RELIKT.
Choć to z trudem odtwarzana prymitywna rasa, patrzy mądrze i ze zrozumieniem. To dlatego, ze Prezes cały czas gada : "mmmmmm".
Ogar jaki jest, każdy widzi. Ogary w złai - dopiero oczy cieszą!


Nawet Prezes docenia przywilej tego widoku. A "w bród" ogarów wręcz niepoliczalny przed nim.

Mimo to, znalazł Cyprian trochę wolnego miejsca do tumptania. Spryciarz.

Małe ogarki są zdecydowanie fajniejsze. (Prezes ma silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy.)
Duma więc, jakim slalomem ominąć większe sztuki, żeby dojść do Taty.


Uff. Sukces blisko.
A Tato, jakby nie wystarczył tłum wieeelkich i nazbyt nawet przyjacielskich psów, przyszykował kolejną niespodziankę.
KOnie należy najpierw "obadać" z bezpiecznej pozycji, czyli z Taty.
"Obadawszy, należy przemyśleć i podjąć decyzję. Bać się czy nie?
Są większe od ogarów. Lepiej mieć je po swojej stronie. Co on im szeptał w ucho???
I po jakiemu przemawiał, że tak Go słuchały???
Jeden Bąbel wie. I konie.
Chyba ma na nich tzw. przemożny wpływ.
Istny z Niego Zaklinacz Koni.
A wygląda jak dziecko...

GAMA też się zastanawia, co w tym Bąblu drzemie.
Czas pożegnać konisie.
I resztę menażerii.
Bąbel pada z nóg. Czas do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...