środa, 27 sierpnia 2008

Ćwierć spaceru i domowa sielanka

A spacer miał być piękny tej niedzieli... Aż do Stobiernej i w stronę Łupin (czyli wedle nieśmiertelnej nomenklatury Mojej Żony - ŁOBIEREK ) i niedźwiedzkiego Zamczyska.






No i był piękny. Sielsko i janielsko. Ale górą chmury szły i szły i przestać nie chciały. Zachwycone psy udawały, że nie widzą, co się święci. A może i nie widziały naprawdę. A może i widziały, ale je to także cieszyło.
Zębaty dostał, co mu się należało
i patrzył na świat, bo na nim mnóstwo do zobaczenia. Tymczasem chmury, poczuwszy się ignorowane, poczęły kapać. Najpierw nawet nieśmiało, wręcz zalotnie. Ponieważ jednak były rodzaju żeńskiego po chwili rozpętało się piekło ! :)Bohaterski Bąbel wystawiał głowę na deszcz i pierwszy raz w życiu wrócił do domu w zupełnie mokrych portkach. Prawdziwy macho.
Pan Bóg lubi dowcipy. I ma poczucie humoru. Ledwo zmieniliśmy ubrania na suche, a tu piękne słońce. No ale słońce nie słońce - jeść się chce. A jak Prezesowi się chce to Gamie też. Więc domagali się solidarnie. To nie był anielski dwugłos...
(Gama ma kontuzjowaną bardzo kufę. Obtartą. Choć i tak wygląda już ślicznie - ergo - było dużo gorzej.Z powodu miłości do Państwa. )
Chciałem, to mam.
Nie martw się Gama, też Ci dadzą jeść. Poczekaj. Na razie poczytam ci baję.

Mam Plan!!!!

Skoro ujeżdżałem już kuca, to z Gamą powinno pójść łatwo!

Tylko, że też się rusza...

Tak czy inaczej dobrana z nas para kumpli. Na dobre i na złe.


2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...