Niech mi się przyśni dworek skryty w białych sadach,
Z drewnianym gankiem w młodych, gęstych winogradach;
W nim staroświecka izba tak spełzła i zbladła,
Że siebie nie poznaje już w głębiach zwierciadła;
Sprzęty w czystych pokrowców obleczone biele,
Bezczynne i poważne jak ludzie w niedzielę;
U progu pies patrzący z rozumnym spokojem,
Choć łagodny jak dziecko nazwany Rozbojem...
Gdy wyjdę wczesnym rankiem, niech mnie w ganku czeka
Na białym stole dobry, miły list z daleka
I dal wśród drzew, owianych słonecznym opyłem,
Niech mi się wyda krajem, gdzie nigdy nie byłem,
By mi było w tym miejscu, nie znanym nikomu,
Przedziwnie jak w obczyźnie i słodko jak w domu.
Z drewnianym gankiem w młodych, gęstych winogradach;
W nim staroświecka izba tak spełzła i zbladła,
Że siebie nie poznaje już w głębiach zwierciadła;
Sprzęty w czystych pokrowców obleczone biele,
Bezczynne i poważne jak ludzie w niedzielę;
U progu pies patrzący z rozumnym spokojem,
Choć łagodny jak dziecko nazwany Rozbojem...
Gdy wyjdę wczesnym rankiem, niech mnie w ganku czeka
Na białym stole dobry, miły list z daleka
I dal wśród drzew, owianych słonecznym opyłem,
Niech mi się wyda krajem, gdzie nigdy nie byłem,
By mi było w tym miejscu, nie znanym nikomu,
Przedziwnie jak w obczyźnie i słodko jak w domu.
Ciekawe ilu z Was, wiedząc skądinąd, że rozruchy chłopskich "czerniaw" w lutym 1846 roku to od lat poważny konik Taty i, że odwiedziliśmy byli miejsce, gdzie się to wszystko zaczęło czyli dwór Boguszów w Siedliskach Bogusz spodziewało się, że powstanie sążnisty historyczno-krajoznawczy referat? :D
My z Wami!
Niestety, aczkolwiek rzeczywiście, dla Taty była ta wycieczka swego rodzaju wzruszającą pielgrzymką , jednak i bolesnym przypomnieniem jego ograniczeń, jako "Fachowca od Rabacji",
(Za którego chętnie i przy byle okazji, bezprawnie się podaje. :D ) ,
(Otóż, zbyt obszerna wiedza jest niekiedy prawdziwą kulą u nogi,
bo nie pozwala się na serio angażować w doraźne przepychanki z ludźmi,
o publicystycznym zacięciu,
mającymi naturalną skłonność do oryginalnie i obrazoburczo brzmiących twierdzeń,
i którzy, co prawda przeczytali znacznie mniej materiałów źródłowych,
za to znacznie więcej "opracowań korzystających z opracowań"
oraz posiadającymi na dodatek
niekłamane poczucie własnej przewagi moralnej i zapał,
którego innym nie dostaje(i którego, my osobiście,
czyli każde z osobna,
zazdraszczamy.))
który nie potrafi sformułować radykalnych twierdzeń i wniosków,
czyli zająć stanowiska.
Bo, ZAWSZE jest to "Ale..."...
(Tata na ogół unika, jak ognia zdań wielokrotnie złożonych,
ale czasem, dla czystej satysfakcji z własnej umiejętności
płodzi takie kobyły . :D
Nie do pojęcia jest jednak fakt, że wykłada się w szkole
tak skomplikowane logicznie konstrukcje
ludziom, na poły niepiśmiennym,
którzy mają poważny problem ze skonstruowaniem zdania prostego.
Ofiar polskiej edukacji nie brakuje.)
(Tata na ogół unika, jak ognia zdań wielokrotnie złożonych,
ale czasem, dla czystej satysfakcji z własnej umiejętności
płodzi takie kobyły . :D
Nie do pojęcia jest jednak fakt, że wykłada się w szkole
tak skomplikowane logicznie konstrukcje
ludziom, na poły niepiśmiennym,
którzy mają poważny problem ze skonstruowaniem zdania prostego.
Ofiar polskiej edukacji nie brakuje.)
Może być, że pod koniec życia Tato odważy się kiedyś przedstawić obraz Rabacji,
który wyłania mu się z archiwalnych kwerend, wspomnień,
oraz innych legend, bajek, pamiętników, wiedzy etnograficznej
i ich badań porównawczych,
na razie jednak, dwukrotnie (sic!)
sformułował dwie zupełnie przeciwstawne, radykalne, ogólne tezy,
po czym,
pracowicie, własnoręcznie i uczenie,
je obalił.
je obalił.
(Cóż ważniejszego dla właściwego poziomu dyskusji, jak "po uczciwości", czyli wzdłuż moralnego kręgosłupa i zgodnie ze Źródłami sprawdzić tezy przeciwne? :D
Zwłaszcza, jeżeli ktoś na równi traktuje historię wykresów, map i teorii,
nie między prochowymi, a najlepszymi kubańskimi dymami cygar
z zapałem,
elokwencją i erudycją
w zaciszu gabinetów,
udowadnianych,
nie między prochowymi, a najlepszymi kubańskimi dymami cygar
z zapałem,
elokwencją i erudycją
w zaciszu gabinetów,
udowadnianych,
z historią zagubionej rusińskiej, czy pogórzańskiej wioski,
gdzie wojsko ostatnią krowę-żywicielkę zabrało.)
gdzie wojsko ostatnią krowę-żywicielkę zabrało.)
Niech ich Bóg sądzi!
Żeby jednak nie minąć tak bez słowa Tematu,
(zaiste dla Taty ważnego)
i abyście "poczuli coś",
o czym w encyklopedii żadnej nie ma mowy
to wiedzcie, że naonczas były mroźne Zapusty.
Nestorka Rodu Boguszów h. Półkozic
(zasłużonych pod Wiedniem i przy Konstytucji 3 Maja)
ponad 90 letnia Apolonia Boguszowa
obchodziła imieniny.
Byli wszyscy!
(O Boguszach można napisać wszystko,
oprócz tego że "byle jaka" Rodzina.)
(O Boguszach można napisać wszystko,
oprócz tego że "byle jaka" Rodzina.)
Zarządcy, okoliczna szlachta,
masa szlacheckiej służby "na baczność"
no i masa Boguszów.
(Wszyscy dyskutowali po kątach, bo czasy były niespokojne,
"gorące szlacheckie pałki" wzywały do powstania,
- Bogusze byli przeciw! -
- Bogusze byli przeciw! -
po wsiach kręcili się nie wiadomo skąd wzięci agitatorzy,
z austriackiej armii wracali, często z jakąś bronią, tzw "urlopnicy" - czyt.
krnąbrni, zdeprawowani do szczętu chłopi, których przy poborach dziedzice oddawali
na 12 lat do wojska.
na 12 lat do wojska.
Wszyscy milkli, gdy Dziedzic wchodził do karczmy i próbował się "bratać" i tłumaczyć,
("Ferdydurke" się kłania!!)
("Ferdydurke" się kłania!!)
ulotki jakieś podsuwać! Jak czytać potrafił mało kto!
Żydzi po karczmach byli nerwowi.
Było o czym przy cygarze dyskutować.)
Z głównych postaci, tego akurat
(dawno niewidzianego na tych terenach.
już chyba od czasów kozaczyzny i Tatarów!),
dramatu, tylko
JakÓba Szeli
brakowało,
(jak "chochoła" w "Weselu")
ale on się tylko deko spóźnił.
Heh! "Wesele:"
"OJCIEC
Co tam po kim szukać stanu,
Ot, spodobała się panu.
Jednakowo wszyscy ludzie.
Ot, pany się nudzą sami,
to się pieknie zabawiom z nami.
DZIAD
Bawiom, bawiom, moiściewy,
a toć były dawniej gniewy!
Nawet była krew, rzezańce
i splamiła krew sukmany
OJCIEC
Cyli ta tacy pohańce.
Jo nic nie wiem, jestem czysty.
To tam pewnie swoje robi
Czart i ogień wiekuisty.
Nie wódź nas na pokuszenie,
Panie Jezusie najsłodzy...
Wyście znali...
DZIAD
Byłeś młodszy,
a ja bywał blisko, bywał,
widziałem, patrzyły oczy,
jak topniał śnieg i krew spłukiwał....
Wyglądało to pewnie jak wszystkie w historii napady na spokojny dom.
Poleciały szyby. Kobiety zaczęły piszczeć.
Pewnie chwilę
napastnicy i napadnięci
stali naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy
( bo jest relacja, że 86 letni Stanisław Bogusz próbował "kupić" za złoto życie bliskich.
Nie udało się. )
Ratuj się kto może!
Są wstrząsające relacje o tym, jak się ludzie próbowali chować, jak ich wydawano, jak męczono i jak poniewierano kobietami, których nie zabijano.
(tzn. sporadycznie zabijano, ale jak mawiają statystycy, "wyjątek usprawiedliwia regułę".)
Jak trupy w białych koszulach i bez spodni, za to z podkręconymi, uczernionymi wąsami i rozbitymi głowami leżały po rowach.
Jakób Szela (któren wcześniej zakatował cztery żony)
chciał wyswatać synowi za żonę dziesięcioletnią ZOSIĘ Boguszową.
Pasja ze Smarzowy
Jakób Szela, jak wiadomo, skończył życie na rumuńskiej Bukowinie.
Jakób Szela, jak wiadomo, skończył życie na rumuńskiej Bukowinie.
Jak podaje Franciszek Ziejka,
odwiedzający go tam Syn zawoził mu zawsze bochenek czarnego,
wypieczonego w Smarzowej chleba.
A ten ze łzami oczach podnosił ucałowany chleb w stronę północy i tak stał.
Póki łzy nie obeschły.
Póki łzy nie obeschły.
Żeby nie było!
Wiemy, że bajki mają swoją wewnętrzną dyscyplinę i pasuje dać morał.
Otóż morał brzmi:
"Historia NIE jest nauczycielką życia."
Dwór Boguszów zniszczył "dopiro" PRL,
(i to w koszmarny sposób,
wyciągając kamienie z fundamentów)
wyciągając kamienie z fundamentów)
a jakiś pociotek Szeli żywie potąd w Głobikówce
(między Głobikową, a Smarzową,
co podajemy na wypadek, gdyby ktoś chciał sprawdzić "u źródła" czy dziesiątki badaczy o czymś nie zapomniały.)
Jesteśmy teraz w Januszkowicach. Zaraz za Brzostkiem w kierunku na Frysztak.
Starodawne gniazdo Trojanowskich herbu Troja.
"... Pamiętam polną drogę pomiędzy dojrzewającymi łanami pszenicy. Na horyzoncie odcinała się od bezchmurnego nieba ciemna, prawie granatowa kępa drzew z dwoma olbrzymami w środku. Były to wiekowe topole postrzelane przez pioruny, a mimo to potężne jak pylony egipskiej świątyni, tyle, że żywe i szumiące."
Wszystko było tu inne niż w naszym ogrodzie, jakieś większe, bardziej masywne, a przez to piękniejsze. Poza tym czuć było niemal namacalnie lata, które przeszły, zanim drzewa te zdążyły aż tak wyrosnąć. (...) Panował tu zielony mrok, chłód i niespotykana gdzie indziej cisza.
"Patrzyłem na ten stary, bielony dom, jak na relikwię. To był dwór prawdziwy, jakby żywcem wyjęty z kart przeczytanych książek. Miał dach kryty starymi gontami, które tu i tam przetkano wiechciami słomy. Na dachu piętrzyły się owe wielkie kominy i jakieś tajemnicze półokrągłe okienka."
"Pamiętam też główne drzwi. Pochodziły zapewne z innego, może starszego budynku. Były masywne, nabijane żelaznymi gwoździami, których łepki układały się w wielką literę "M". Prawie cały ganek zasłaniały nawisy dzikiego wina, które oplatały okna i kolumny."
"... Chwytliwe witki rośliny dosięgały nawet szczytu ganku, gdzie znajdowała się żelazna chorągiewka z wyciętą datą. Niestety, cyfry- poza jedną- były już nieczytelne."
"penetrowałem wzrokiem ściany tej bajecznej izby chcąc odnaleźć husarskie pancerze, sokoła uwiązanego na drążku, albo bodaj starożytne portrety
(...)
Są tacy, którzy intuicyjnie wyuczuwają, gdzie kończy się szara przeciętność, a zaczyna dzieło sztuki."
Więc jedziemy januszkowiczowską 700 letnią, nieobrobioną dębiną
1. "Dworek" Leopolda Staffa
2. "Wesele" Wyspiańskiego
3. "Polonez starej pozytywki" Wiktora Zina
Minęliśmy, z przystankiem, naturalnie również Gogołów, ale o tym kiedy indziej.
Bywajcie z Bogiem
Świetne to drzewo przebite promieniem słonecznym. Piękne.
OdpowiedzUsuńA ja czasami się zastanawiam co by to było gdybym urodził się dwa wieki wcześniej i musiał odrabiać pańszczyznę. Pewnie bym nie pociągnął za długo ;-)
Dzięki. Ten dąb w Januszkowicach jest absolutnie zjawiskowy. Zupełnie pusty w środku.
UsuńCo do czasów minionych. Z wiekiem i wiedzą nabieramy coraz większego szacunku do sposobów jakie mieli na życie nasi Przodkowie.
Dlatego tak strasznie nas bolą te próchniejące po strychach sprzęty, co do których przeznaczenia, nawet stareńkie chłopy czasem nie mają pomysłu. Jeżeli kiedy dobry Pan Bóg pozwoli nam mieć Muzeum, najważniejszym jego zadaniem, będzie pokazywanie wiejskim dzieciakom, jak genialnie radzili sobie Ich Pradziadowie.
Wesołych Świąt.
Jakie straszne tajemnice, jakie bolesne historie skrywa nasza ziemia, każdy strzęp ziemi, po której chodzimy i którą bezmyslnie każdego dnia depczemy!
OdpowiedzUsuńHistoria Boguszów wstrząsająca... A wydawać by się mogło, że to dopiero wiek dwudziesty pokazał cały wachlarz swych okrucieństw!
Lecz po dworku Boguszów zostały chociaż ruiny, które ciekawych, mogą jakoś naprowadzic na trop, dać asumpt do zagłębiania się w tajniki historii. Są przecież księgi parafialne, archiwa, kroniki.Samo imię szlacheckie zostawia ślad w historii kraju.
A tymczasem mnóstwo jest takich miejsc, miejsc nasiąkłych krwią i krzywdą ludzką, miejsc gdzie nie zachował się zaden ślad po dawnych czasach i prostych, cierpiących tamże ludziach, a jeśli sie nawet zachował , to zarósł tak gęstymi chaszczami, że nie ma już nikogo, kto by je chciał przetrzebić i dotrzeć do drzemiącej tam prawdy...
Mam tu na mysli naszą Kosztową. Zapewne wiecie, że przebiegała przez nią i szła aż do Laskówki i dalej tzw. "linija" - droga budowana przez Niemców w czasie II w.św. Budowana lecz nie dokończona, bo weszli "Ruscy" i trzeba było porzucić ten projekt a poświęcić się budowie okopów. Chodzimy często liniją, widzimy owe okopy, w których czasem trafiaja sie jeszcze stare łuski od nabojów, czy inne, wojenne skarby. Mijamy opuszczone, drewniane chatki, tak bardzo zarosłe drzewami i trawami, że w ogóle ich nie widać. Ludzie uciekali stąd kiedyś w wielkiej panice. Były mordy, gwałty, pożogi. Najpierw przetoczyli się Niemcy, potem Rosjanie, za nimi Ukraińcy a na końcu swoi - partyzanci, nie lepsi w niczym od swych poprzedników...
A te wszystkie miejsca bitew i mąk pokryły się pięknym lasem, łąkami, polami...Ludzie czasami coś jeszcze szepczą, ale robią to coraz ciszej, coraz mniej dokładnie. I coraz mniej jest takich, którzy chceliby tych opowieści posłuchać...
Pozdrawiamy Was serdecznie i cieszymy się, że znowu mogliśmy was poczytać i czegoś arcyciekawego dowiedzieć!:-))
Pięknie napisane! Zdaje się, że bardzo podobnie postrzegamy rzeczywistość! Nam też szkoda tych coraz cichszych i coraz mniej wyraźnych szeptów. Tyle, że w tak małych społecznościach jak kosztowska, pewnych rzeczy wciąż lepiej nie mówić na głos, skoro żyją dziś obok siebie, zgodnie, wnukowie oprawców i ofiar.
UsuńI jest w tym Mądrość, bo co winien wnuk, że Dziad był bandzior i oprawca?
Wesołych Świąt!
Och, to wszystko to temat na dłuższą opowieść i rozmowę...Spotykamy tu czasami staruszków, którzy opowiadają przeróżne rzeczy. Trochę sie te opowieści od siebie różnią, ale w sumie tworzą pewien spójny obraz tamtych czasów. Prosi się to wszystko o spisanie i opisanie, bez osądzania kogokolwiek i wytykania, kto jaką w tym wszystkim pełnił rolę. Historia się przetoczyła i jedyne, co jesteśmy jej winni to pamięć...
UsuńKochani Sąsiedzi! I Wam życzymy Wesołych, pełnych ciepłej, serdecznej atmosfery Świąt oraz tego byście nastepne mogli spędzać już tutaj, u siebie...:-))
Olga i Cezary
Oj działo się działo!I jak dobrze,że od Was mogłam się czegoś ciekawego dowiedzieć!
OdpowiedzUsuńZauważyłam na jednym ze zdjęć,że GO "już tam była" (chyba,że to fragment in memoriam stworzony przez wielbiciela:).Zdjęcia jak zwykle piękne!
Jesteś wymarzoną Towarzyszką podróży! Nic nie jest tak ważne w Wyprawie, jak zdrowe poczucie humoru.
UsuńWybacz Kochana, ale chyba nie do końca "kumamy". o które zdjęcie Ci chodzi.
Niemniej, Wesołych Świąt!
I znowu coś ciekawego...
OdpowiedzUsuńTak niewiele się mówi o powstaniach chłopskich, a to ważna część naszej spuścizny.
Ludzie wzdychają do życia na ziemi za oceanem, w różowych barwach postrzegają codzienność na zachodzie Europy, ciągle narzekają i krytykują w jakich to "czasach" przyszło im egzystować. A wystarczy trochę poszukać na własnym terenie, poczytać, zatrzymać się w tym wyścigu szczurów i posłuchać. A czasami, zwyczajnie pomyśleć.
Nasze dzieje są tak burzliwe, piękne, bywają nawet okrutne, ale ... szalenie pasjonujące.
Chętnie do Was zaglądam. Męczą mnie już te ludzkie przepychanki, z pasją i znikomym obiektywizmem serwowane przez media.
Ściskam Was serdecznie
Tomaszowa
Ba, w największe zdumienie Tatę wprowadził dopiero fakt, że po dziś dzień, nawet wśród zawodowych historyków trudno prowadzić merytoryczną dyskusję w sposób wolny od emocji. Zresztą jest to temat z pogranicza, koszmarnej, ale bajki. Trudno niekiedy nawet ocenić należycie wiarygodność podstawowych faktów, których setki muszą składać się na obraz sytuacji.
UsuńWesołych Świąt.
Zaglądnąć tutaj, to jak wejść do zacnego, staropolskiego domu.Bardzo lubię :) joasxa :)
OdpowiedzUsuńO! Jak dawno nie mieliśmy przyjemności Cię u siebie gościć i witać! Świetny prezent! Dzięki!
UsuńWesołych Świąt!
Smutna historia ze smutnym morałem. Ale promyk nadziei jest. Zatęskniłam za wspólnym z Wami siedzeniem przy stole. Chyba nostalgia zdjęć i poezji zadziałała.
OdpowiedzUsuńKochana, "promyk nadziei" to podstawa wszystkiego! :D Również tęsknimy za spotkaniem!
UsuńNa razie, Wesołych Świąt!
Jak zwykle piękny historyczny wpis. Dziękuję za nostalgiczną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
A my niezmiennie dziękujemy za życzliwość i odwiedziny!
UsuńWesołych Świąt!
Poruszające są historie ludzkich losów, do których piękną lecz smutną ilustracją są te ruiny. PRL to samo, co z naszymi zabytkami zrobił z ludźmi. To odarcie z wrażliwości na tradycję przenosi się niestety z pokolenia na pokolenie. Już wkrótce nie będzie i tych ruin -świadectw minionych dziejów.
OdpowiedzUsuńTyś (i Wasze Muzeum) nam najlepszym dowodem, że póki życia, póty Nadziei. Jesteście, niczym "światełko w tunelu"! :D Dzięki za to!
UsuńWesołych Świąt!
Szkoda, że w takiej formie, nie podawano mi historii w szkole. Poznawałam ją bez pasji, bez żadnego przeżycia i nie brałam za swoją.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam dużo siły do dalszych odkryć!
Wszystkiego dobrego!
Być może, że gdyby Ci w takiej formie zapodawano historię, zamknęłoby to Twój talent w jakichś dawnych treściach, a tak, zachwycasz nas bez najmniejszych skrupułów wszystkim! :D
UsuńWesołych Świąt!
Jak pięknie tekst przepleciony zdjęciami..Jaka Pasja :) cudna! jaka dębina !..ja muszę tekst jeszcze raz przeczytać aby historię tę piękną dobrze zrozumieć..ot z literaturą u mnie na bakier..:(..ale z przyjemnoaćia :))wrócę tu.,
OdpowiedzUsuńJak na razie życzę ..
Aby Święta Bożego Narodzenia
były Bliskością i Spokojem,
a Nowy Rok – Dobrym Czasem
Pozdrawiam całą rodzinkę
Pasja rzeczywiście piękna! Nas też złapała za serducha! :D
UsuńTo, że MUSISZ jeszcze raz tekst przeczytać, to z pewnością nie wina tego, jakoby "z literaturą u Ciebie na bakier", (bo w to absolutnie nie wierzymy, śledząc od dawna Twój blog), tylko bełkotliwego sposobu mówienia! :D
Ciumy i Wesołych Świąt!
Chcieliśmy Wam i Waszej całej rodzinie złożyć serdeczne życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńNiech Boże Dziecię z groty w Betlejem obdaruje Was wszelkimi łaskami, zdrowiem pomyślnością, mądrymi i życzliwymi ludźmi dookoła.
Nisko się kłaniamy śląc do Was dobre myśli.
Zosia i Janusz
Kochani, spóźnione, ale najszczersze życzenia dla Całej Waszej Rodziny. Wszystkiego Jeszcze Lepszego !
UsuńUściski
Radosnych Świąt, pogodnych i wesołych, rodzinnych i pełnych uśmiechu; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI Wam wszyskiego, co najlepsze, a przede wszystkim dróg urokliwych.
UsuńŚciskamy gorąco
Jakże ja jestem Wam wdzięczna za to Wasze pisanie i zdjęcia. Dziękuję po tysiąckroć.
OdpowiedzUsuńWszystko co dobre niech was spotyka teraz i zawsze. Serdecznie pozdrawiam
Owieczko, i Tobie wzajem życzymy, aby Ci się działo według marzeń Twoich.
UsuńNajszczersze pozdrowienia
pięknie piszecie, pomyślności w nadchodzącym roku życzy Klaudia z Irlandii
OdpowiedzUsuńwww.sielskieklimaty.blogspot.com
www.canvasandpebbles.blogspot.com
I my życzymy Ci wszystkiego, czego sobie życzysz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy cieplutko
A ja po prostu - nieco spóźnione - ale wszystkiego naj... naj... naj w Nowym Roku - i tak banalnie - zdrowia - dla Was i dla Prezesa.
OdpowiedzUsuńPiszcie nam tu jak najwięcej !!! :-))
Pozdr. Ania B.
Kochani,
OdpowiedzUsuńzdrowia i radości dla całej Waszej rodzinki oraz wielu sukcesów w przecieraniu historycznych ścieżek w tym 2013 roku:)
Tomaszowa