Wszystko gra. Pieski jedzą i rosną w o czach (o czym dokładniejszą relację dajemy TUTAJ) Burze szkód nie narobiły. Zdrowie dopisuje. Świat, jak zawsze piękny, tajemniczy i fascynujący. :D
No i wreszcie, po tym całym "młynie" porodowym możemy się trochę znowu rozejrzeć. Dlatego nie spodziewajcie się fajerwerków! :D
(Ani, wyjątkowo, psów! :D)
Znowu zdumiało nas i zachwyciło, że coś, co się widzi od lat, codziennie,
w promieniu 30 metrów od domu,
potrafi się nagle pokazać zupełnie inne niż zwykle.
Zwłaszcza, kiedy obok biegnie Prezes!
Puszczyki, i zagrożone w Polsce wymarciem, (a tu jeszcze powszechne) Pójdźki, których głosy wypełniają gęsto łopuszańską noc, śpią na gałęziach starych drzew przed oknami naszego domu. Z jednym okiem otwartym .
Nietrudno je wypatrzeć, a kiedy Cyprian wreszcie im się przyjrzał, odgłosy sowonocy przestały Go niepokoić.
(Acz lepiej, żeby się trzymały z daleka, bo "mogą mnie udziubać". :D )
Sowy, sowami, a Prezes wciąż z upodobaniem testuje wytrzymałość dinozaurzych żołądków na zieleninę.
(Pół biedy, kiedy wypycha chwastami roślinożercę, ale tu ofiarą eksperymentatorskich zapędów Prezesa pada Tyranozaurus Rex :D
Hodowca stwierdził, że "to jest jego mięsko!")
Prezes (z tyranozaurem :D ) zresztą będzie w tym wpisie motywem przewodnim. :D
To prawda, że uczy się od nas oswajania rzeczywistości przy pomocy słów.
Ale prawdą jest również, że my, dzięki Niemu, na nowo odkrywamy rzeczywistość poza słowami.
Chyba każdy Rodzic próbował popatrzeć na świat z perspektywy własnego dziecka.
I chyba każdy Rodzic przyzna, że ta perspektywa jest dla dorosłych niezwykła i pociągająca. :D
Trochę to tak, jakby, ni z gruchy, ni z pietruchy trafić znowu w świat krasnoludków, które w nosie mają bajki, sztuczne brody i czerwone szlafmyce!
Nie interesuje Ich zakwaszanie mleka, znoszenie złota, zaplatanie koniom grzyw po nocach
i (na razie przynajmniej :D) sierotki Marysie !
To są niepoważne rzeczy, gdy na Nich czeka cały świat do odkrycia i zdobycia !
Wszystko!
Smoki, Piraci, Indianie, dinozaury, traktory, rycerze, roboty, wyścigówki i gadające zwierzaki w ubrankach! :D
W zasięgu wzroku, ręki i wyobraźni.
Tu chodzenie wcale nie musi być tak naprawdę chodzeniem...
...a stanie-staniem. Czas i przestrzeń też nie mają większego znaczenia.
A lądowe dinozaury mogą fruwać! :D
Teraz, kiedy Cyprian zupełnie przyzwoicie potrafi się wysłowić, czasem pytamy Go, co pamięta z "dawnych czasów".
Pamięta na przykład, że kiedy był bardzo malutki i nie umiał chodzić, to bardzo się cieszył, gdy przychodziła Mamusia albo Tatuś i się śmiali,
i On się też śmiał.
I pamięta, że płakał, bo był głodny, bo leżał i nie mógł się bawić. :D
Trochę nie mamy odwagi wypytywać Go, czy pamięta, co było wcześniej. Pewnie coś pamięta.
Kiedyś już Tata zapytał, ale Synkowi wyraźnie zabrakło właściwych określeń,
a nie chcemy Mu ich narzucać i sugerować czegokolwiek.
To musi być Jego własne, żeby było prawdziwe!
Być może tak właśnie ma być, że człowiek wciąż zapomina
i wciąż na nowo odkrywa to samo!
Pozdrawiamy serdecznie
No nie wiem, nie wiem, ja bym tyranozaura ze szczeniętami pod jednym dachem nie trzymała. W końcu wpadnie na to, że Prezes mu ściemnia i nie karmi go prawdziwym mięskiem :-)))
OdpowiedzUsuńTaka niezmienna miłość do dinozaurów u Was! U nas do pingwinów.
OdpowiedzUsuńPerspektywa dziecka nieustannie potrafi zadziwiać!!! Uwielbiam dyskusje z Krzysiem, zarówno te poważne, jak i dowcipne; zawsze ma swoją oryginalną wizję (na temat jego życia przed życiem oczywiście też ).
Łopiany piękne! Szkoda, że nie da się siecią przesłać wilgotnego zapachu... Bawiliśmy się w takich w chowanego;jeszcze to wróci! Pozdrowienia!
Czytając Wasz wpis na chwilę sentymentalnie powędrowaliśmy w głąb naszej pamięci.Czas gdy Miłosz i Michał byli w wieku Cypriana. Pierwszy nasz dom ,drewniany kryty strzechą ukryty w leśnej dolinie nad rzeczką.Poranne gonitwy dzieci po łące wśród żurawi, większych od nich (po jakimś czasie tak się żurawie przyzwyczajły że pozwalały dzieciom biegać wśród nich)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis piękne zdjęcia,cudowne dzieciństwo dajecie Cyprianowi.
Pozdrawiamy.
Trochę już zapomniałam, jak moi synkowie byli mali, czasami przypominają się śmieszne sytuacje, przekręcone słowa. Zawsze wydawało mi się, że jestem złą matką, bo chodziłam do pracy, nie miałam czasu, często byli sami, lub w świetlicy czy przedszkolu, ale niedziele były nasze, nad wodą, w górach. Już od dawna nie chcą z nami jeździć, miło wspominają wspólne wyjazdy i okazuje się, że niepotrzebnie zarzucałam sobie niedoskonałość macierzyńską. Miło popatrzeć na szczęśliwą buzię dziecka, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPewnie tak właśnie jest, jak w ostatnim zdaniu Waszego wpisu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że są przy nas dzieci, żeby nam przypomnieć! I obudzić i przyhołubić te nasze wewnętrzne, pokryte pajęczynami.
Podpatrzony puszczyk kapitalny!
Bardzo mi się podoba zielone "ubaśniowienie" zdjęć. Pięknie wyszło!
Sierotki Marysie, Kopciuszki i siostry 12 braci - drżyjcie!
Riannon. Uczymy Młodego, że hodować - znaczy brać odpowiedzialność. A poza tym dinozaury mają malutkie możdżki! :D
OdpowiedzUsuńFantazjana. Cieszy nas ogromnie, że Młody już ma jakąś pasję! Wydaje nam się, że na dobrą sprawę, jedyne i najlepsze, co możemy zrobić dla własnych dzieci, to dbać, żeby Ich ciekawość świata nie zwiędła, jak zaniedbany kwiat. Łopuch wygląda jak roślina z tropikalnej dżungli!
Los alpaqueros. Jeżeli nasz wpis sprowokował Was do sentymentalnej i miłej podróży w przeszłość to jest to największy komplement jaki mogliśmy sobie wyobrazić! Dzięki!
Maria z P.P. To musiało być ciężkie! Współczujemy! Ale jesteśmy przekonani, że nawet jeżeli coś tak osobistego, jak jakość macierzyństwa i ojcostwa można w jakikolwiek sposób zmierzyć, (w co mocno wątpimy), to z całą pewnością miernikiem nie będą godziny i liczba zer na koncie. Cium serdeczne!
M. Jeżeli sierotki Marysie, Kopciuszek i siostry 12 braci drżą, to chyba z ekscytacji?! :D
Efekt "zielonkowatości" (:D Polszczyzna jest kochana !) uzyskaliśmy ustawiając w aparacie "światło żarówkowe" do zdjęć w zwykłym, dziennym świetle.
Pozdrawiamy Was serdecznie!
Oj, potrafią te nasze dzieci, prosto, jasno i bez zbędnych ceregieli, na nowo poukładać nam świat.
OdpowiedzUsuńŁadnie czarujecie zdjęciami,
pozdrawiam bardzo, bardzo, Łucja
A mnie Wasz wpis sprowokował do myśli, co będzie za kilka lat? Co będe robić ze swoimi dziećmi, jak będę uczyć je świata i co będą myśleć o mieszkaniu na wsi, daleko od rzeczywistości. Wciąż spotykamy ludzi, którzy mówią, że utrudnimy dziedziom start, bo wieś jest taka, a nie inna. Jednak mimo tych opini myślę, że kontakt z naturą i start z takim poznawaniem świata, czułością rodziców i wsparciem pod każdym względem, jakie ma Wasz synek, to najlepszy strart pod słońcem!
OdpowiedzUsuńPrezes ewidentnie pracuje nad przywróceniem do ekosystemu wymarłych gatunków. Bardzo się cieszymy, że próbuje przekonać mięsożerców do wegetarianizmu. Z troski o własne jestestwo się cieszymy.
OdpowiedzUsuńMiło jest cofnąć się myślami w czasie i przypomnieć sobie...małą Ewę. I niesamowitą wyobraźnię małego dziecka. A potem nagle - pstryk - i już jest dorosła...Dzięki za podróż w czasie:-)))
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkimi komentarzami :)
OdpowiedzUsuńAle prezes to sie nadaje do jakiegos serialu ! Buska cudna i fotogeniczna :) Na castingi tylko z nim jeździć :) Pozdrawiam :))))
Łucjo, dzieci mają jeszcze niezapaćkany cywilizacją system wartości, więc i nam moją moc wrócić poukładany świat... I chwała im za to :DD
OdpowiedzUsuńWonne Wzgórza, osobiście uważamy, że dzisiejsze "miasto" to dużo bardziej utrudniony start. Dostęp do wiedzy, uczestnictwo w kulturze, odbiór sztuki to sfery, które dzieciom zapewniają rodzice, nie miejsce. Zaś dostęp do brudu mają dzieci niezależnie od rodziców. I w mieście ten dostęp jest bezdyskusyjnie łatwiejszy.
Ził, obawiamy się, że Prezes pasie dinozaury zieleniną wyłącznie dlatego, że mięsko to on zjada sam. To prawdziwy fascynat mięśka. Ale nie ludożerca, jeśli Was to ma cokolwiek pocieszyć :DDD
Asiu i Wojtku, wiemy to wiemy. Pstryk - i staliśmy się dziadostwem... :DDDD To się dzieje zdecydowanie za szybko...
Mona, komplementy dla Prezesa OCENZUROWALIŚMY, żeby mu się w głowie nie przewróciło, ale dziękujemy :DDD
Pozdrawiamy i zapraszamy też na nasz blog hodowlany. Wciąż mamy jeszcze wolne szczeniaczki :DDDDD
Dzieci sa cudowne... wszystkie bez wyjatku... sa takie ciekawe swiata i tak pelne fantazji... tak zachwycajace w tej swojej dzeciecej fascynacji wszystkim, co je otacza?!
OdpowiedzUsuńMale dzieci w ogole bardzo mnie rozczulaja... ale dopiero teraz, gdy "doroslam" do tego, zeby je zrozumiec i gdy... moje wlasne "wyfruwaja juz z gniazda"
I jakze niezwykle wazne jest to, zeby wlasnie tej ich fascynacji swiatem nie zniszczyc... nie zaprzepascic...
Wy robicie to wybornie!!!
Duzo usciskow posylam:)
To fakt, świat z perspektywy dziecka jest prawdziwy. Szkoda, że my, dorośli zapoominamy jak to jest. Dobrze, że przy nas są PREZESI, którzy nieustannie ustawiają nam celowniki życia na to co najważniejsze. "Jeśli nie staniecie się jak dzieci..."
OdpowiedzUsuńAmelio, Faktycznie, dzieci, to te niewidoczne niteczki trzymające nas w pobliżu PRAWDY. Niestety, rosną. Wszystkie. Bez wyjątku... :(
OdpowiedzUsuńGosiu, "nie daj nam Boże, broń Boże, skosztować tak zwanej życiowej mądreości, dopóki życie trwaaaaaaaaa"
:DDD
Pozdrawiamy Was baaaaardzo serdeczniew