poniedziałek, 5 maja 2008

Wiosenne polowania Mamy i Bąbla

Jestem. Już jestem i witam Was wszystkich. Z blogiem jak z psami... Najpierw czekam aż Radek się z nimi dogada, nauczy, czego trzeba, a ja tylko potem pilnuję, by i przy mnie reagowały na nauki Pana. No i doczekałam się, że Radek oswoił tego bloga tak, że i ja mogę korzystać z tego świetnie wytresowanego wynalazku. Będę tu teraz częściej. Pozdrowionka dla wszystkich, którzy jesteście.

ech! Wiosna! już najprawdziwsza z prawdziwych. Z korcipki się sypie, a zapach dalej odurza. I można wreszcie od rana do wieczora fikać w ogrodzie. rózne tu mamy atrakcje, ale czas na książkę też się znajduje, bo jak inaczej. A lekturę TRZEBA SMAKOWAć! Tylko gdy zna się już ją Śpiewająco, trzeba zanleźć coś nowego do roboty. Tata zapracowany. Dziś wyprawa tylko z mamą. Ale żeby nie było zbyt niemęsko, urządzimy polowanie. Zatem wyruszamy
"Na ten czas Wojski chwycił na taśmie przypięty swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty jak wąż boa. Oburącz do ust go przycisnął, wzdął policzki jak banie, w oczach krwią zabłysnął i zagrał"


Cyprian bohatersko upolowawszy pierwszą potworną kukurydzianą chrupkę pastwił się nad nią jak umiał. A umie! A pamiętacie "dzieci kukurydzy"? Brrr


A Mama polowała na bociany, które baaardzo zapracowane karmieniem małych nienażartych dziobków bezustannie krążyły nad okolicą. Bardzo dostojnie wyglądają w locie. Niestety, kiedy aparat był gotowy zrobić "klik", dziwnym trafem wzbijały się wysoko niczym orły... albo kruki(?) Pozostało mi nakryć je w ich domu.
myśliwy z aparatem fotograficznym nie wzbudził respektu u Gospodarzy Pogórza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...