Wpis niniejszy miał być wpisem "ogrodowym". Taką lekką, wakacyjną impresyjką "na temat".
Jest
tu u nas w UchoDyni kilka roślin, którymi koniecznie chcielibyśmy się
Wam pochwalić. No i miało być o Sanie, a także o kilku odkryciach,
których dokonaliśmy przypadkiem w Domu.
Cóż,
Woody Allen powiedział był kiedyś:
If you want to make God laugh, tell him about your plans.
"Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz Mu o swoich planach na przyszłość."
I jest to święta Prawda,
Pan
Bóg akurat w swoich planach miał na ten czas iście listopadową szarugę i
nolens volens zdjęcia roślin ogrodowych muszą poczekać na słońce i
swoją kolej.
Heh,
to,że palimy w piecu, chodzimy ciepło ubrani i niemrawo kończymy naszą
werandę, a Prezes całymi dniami ustawia drewniane klocki , wcale nie
oznacza, że nie mamy o czym napisać! :DDDD
(Ciekawe, ilu naszym Czytelnikom opadły teraz bezradnie ramiona! :D )
:Czy to, co widać na zdjęciu, nie nazywa się przypadkiem nielegalnym wykorzystywaniem pracy dzieci w gospodarstwie?
(Ale, ale!
Tak a'propos prezesiego "ustawiania klocków" -
wpadliście kiedyś na pomysł, żeby z klocków zbudować LAS ???!!!
Drzewa z liściami, krzewy, trawę i rzeki, między którymi przechadzają się dinozaury?
Samokrytycznie musimy przyznać, że nam - nawet w dziecięctwie - nigdy to nie wpadło do głowy!
A Prezesowi wpadło!
Ciekawe czemu? :D
No
dobra, jedną, zaprzeszłą niedzielę przebąblowaliśmy, jak widzicie, nad
Sanem. Znaleźliśmy takie miejsce, że w suchy czas można przejść rzekę
nie mocząc tyłka! Raj dla Prezesów!
Cud prawdziwy, że Mu płetwy nie wyrosły! :D
Za to następną, jako, że buro było, poświęciliśmy na tradycyjną wycieczkę.
Tu drewniana, zrębowa cerkiew p.w. św. Paraskewy w Lipie.
Zbudowana w latach 1830-1843.
Przypomina nieco cerkwie łemkowskie, prawda?
Po wojnie użytkował cerkiew kościół rzymskokatolicki, kiedy jednak w 2000 roku zbudowano nowy kościół, cerkiew stoi opuszczona.
Zupełnie niezwykły szalunek!
Okienka straszą powypadanymi szybkami.
Mamy nadzieję, że fakt, iż cerkiew "między ludźmi" stoi, sprawi, że nie zniszczeje do końca.
Niestety, smutne doświadczenie i liczne przykłady pokazują, że niekiedy w niczym to nie pomaga..
Pozostaje mieć nadzieję.
Ponoć jest matką Głupich, ale która Matka nie kocha Dzieci? :D
Żeliwność I.
Żeliwność II.
Niedaleko Lipy leży Brzeżawa, a w
niej stoi od 1843 r. drewniana cerkiew grekokatolicka p.w. Michała
Archanioła.. Dziś kościół rzymskokatolicki.
Warto
wiedzieć, że na cmentarzu w Brzeżawie spoczywa Mykoła Mazuryk
(1908-2008) Wybitny ludowy rzeźbiarz. (Na tyle wybitny, że ma nawet
swoją biografię). Więzień obozu w Jaworznie, wysiedlony z rodziną w
okolice Koszalina, skąd po kilkunastu latach powrócił w rodzinne strony.
Ot, zwykłe tu ludzkie losy.
Żeliwność III
Żeliwność IV (ażurowa)
W
dalszej podróży mijamy murowaną cerkiew p.w. św. Teodozego
Pieczerskiego, o być może XVIII w metryce, alibo też od 1947 r. skład
nawozów sztucznych miejscowego PGR z wybitym w ścianie babińca
wjazdem dla ciągników. Zachował się Ikonostas z XIX w..
Też, można by rzec, typowe losy...
Ponoć najtrudniejszą rzeczą w remoncie było pozbycie się wydobywającego się ze ścian i podłogi, potwornego smrodu.
Miejscowość nazywa się Malawa.
Miejscowość nazywa się Malawa.
A oto następny przystanek na naszej drodze - drewniana cerkiewka p.w. św. Sawy w Rudawce.
Prześlicznie położona.
Powstała w 1736, lub w 1796-7,
Dziś kościół rzymski.
Nie przywykliśmy do takich brył w naszych cerkwiach,
Sygnaturka, jak na nasz gust - mistrzostwo świata.
Dzwonnica w Rudawce! :D
I sam rudawski Dzwonnik!
(No, jak On tutaj dzwoni, to KTO nabożeństwa odprawia?!)
A poza tym
żeliwność V (na desce rozpięta)
i żeliwnośćVI
(okaleczała i dlatego trawami misternie związana.)
A teraz tam!
Dobrze, pojedziemy Tam, gdzie główny cel naszej wycieczki, ale przedtem kilka słów, ponieważ na miejscu będziemy milczeć choć niezwykłą i bogatą historię ma ono za sobą.
.
Nasamprzód wybaczcie Kochani, że
mimo drastycznych, krwawiących serce cięć,
wpis znowu nam się rozrósł do monstrualnych rozmiarów!
My chyba tak już mamy. :(
Po wtóre, co jakiś czas wpada nam do głowy dodaćdo bloga jakąś nową etykietę. A to "Zabytki drewniane", a to "dwory", a to "cerkwie". Zawsze rezygnujemy, bo zdaje się nam, że etykieciarstwo to w ogóle dość niebezpieczny proceder!
Przy tej okazji jednak musimy dodać nową. Taką, która faktycznie definiuje specjalny rodzaj zabytków.
To są te
SKAZANE NA ZAGŁADĘ.
Ech, za dużo już tego widzieliśmy!
(Nie skończymy tego wpisu anegdotką.)
Jest taka pieśń Krzysztofa Kleszcza pt.
W Bielicznej,.
której tekst ciśnie nam się teraz na klawiaturę.
Nad Bieliczną trawa aż po pas, Nad Bieliczną Lackowa stoi w chmurach,
Nad Bieliczną rosną lasy pełne malin i borówek, Nad Bieliczną płacze dobry Bóg. A w Bielicznej tylko cerkiew ukryta W kępie drzew jak w zielonym kożuchu. W środku krzyczą świętokradcze napisy na ścianach, Poprzez sufit nieba sięga wzrok. Tuż przy drodze czerwona poziomka Śpi głęboko spokojna o życie, Bo niczyja nie zerwie jej ręka Tu w Bielicznej już nie mieszka przecież nikt. Nad Bieliczną trawa aż po pas, Nad Bieliczną Lackowa stoi w chmurach, Nad Bieliczną rosną lasy pełne malin i borówek, Nad Bieliczną płacze dobry Bóg.
Cerkiew w Bielicznej uratowano w 1985 roku,
czy ktoś uratuje cerkiew w Kotowie?
Popatrzcie i, jeżeli chcecie, zapłaczcie razem z nami.
Bywajcie w zdrowiu.
sprawdzam na mapie gdzie jest ten Kotów, Kotowo??? Wybaczcie ignorancję ale nie wiem... Cerkiew w istocie w stanie opłakanym... Tym się niestety, powtórzę NIESTETY różnimy od Niemców. Oni nigdy nie pozwoliliby na taką śmierć zabytku...
OdpowiedzUsuńCudności pokazujecie. Jakże szkoda,że jednak tyle zabytków jeszcze idzie na zagładę.No może ktoś uratuje?
OdpowiedzUsuńFaktycznie poruszające te zdjęcia: płakać - tak, milczeć - nie! Wołać o pomoc najgłośniej jak można...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mob
,,OJCZYZNA TO ZIEMIA I GROBY, NARODY TRACĄC PAMIĘĆ TRACĄ ŻYCIE"
OdpowiedzUsuńNie wypada dopowiadać za Jaśnie Panem Norwidowi. Pewnie wiecie jak bardzo nie cenzuralna i nie poprawna ,,politycznie" wiązanka ciśnie nam się na usta.
Pozdrawiamy ,,dokumantalistów agonii"...
OdpowiedzUsuńNasza Polano
Kotów leży niedaleko na zachód od Birczy. Jest tam oprócz ruiny, w pewnej odległości od niej pięć domów prywatnych i zrujnowane budynki po PGR. Koniec świata.
Co do Niemców... Cóż, Niemcy, jako pozytywny przykład są tutaj chyba trochę nie na miejscu, bowiem przy wszystkich swoich niewątpliwych, ogromnych zaletach mają swój równie ogromny, nie do pominięcia zupełnie wkład w to, że tutaj "nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą".
Losy tutejszych ludzi i budynków, przyczyny tego i skutki to nie jest temat łatwy, ani jednoznaczny.
Wpadnijcie - pogawędzimy, jeśli to Was zajmuje.
Antonino
Dzięki. Jest takie stowarzyszenie Wrota Karpat Wschodnich (chyba z Birczy). Coś tam działają w tym kierunku. Oby im się udało.
Mob
Wydaje się nam, że milczenie często bywa głośniejsze, od najgłośniejszych krzyków, ale możliwe, że masz rację.
Miło Cię u nas powitać.
Zosiu, Januszu
Fakt. Po Norwidzie już nic nie ma do powiedzenia!
Co do wiązanek - rozumiemy Was doskonale, ale po zobaczeniu TEGO na własne oczy, nawet przeklinać nam się już nie chce.
Pozdrawiamy wzajem.
Dzięki za odwiedziny.
Na początek chciałam napisać, że roziskrzone refleksami słońca i niezwykle radosne zdjęcia nad Sanem bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńŻeliwności cudne, na warmińskich cmentarzach też pełno takich można znaleźć.
Krew mnie zalewa kiedy widzę opuszczone domy na Warmii z niszczejącymi w środku meblami, albo stare dwory, z których zostały tylko ściany. Domy zostaną zburzone, kilka z nich kupią zapaleńcy, którzy je wyremontują, jeśli wciąż są zamieszkane, to często mieszkańcy kładą na nie blachę i wstawiają plastikowe okna - okaleczają. Z ruin dworków nic i tak nie zostanie, zarastają i nikt nie pamięta już o ich świetności.
Płaczę nad tym niszczejącym świadectwem przeszłości codziennie, ale ta cerkiew...
Aż serce mi mocniej zabiło. U nas nie ma cerkwi, więc tym bardziej taki widok jest dla mnie dość egzotyczny, piękny i... rozczulający. Mam nadzieję, że ktoś się nad nią zlituje.
Może trzeba napisać piosenkę, żeby jej pomóc? Oburzające jest, że Państwo Polskie, mając na swoich ziemiach takie cudowne zabytki nie ratuje ich, a pewnie często nawet żadne urzędy o nich nie pamiętają, bądź nawet nie wiedzą o ich istnieniu.
Rozpisałam się, więc na koniec dodam jeszcze, że kiedy WY się rozpisujecie, to nam czytelnikom bardzo miło, więc nie ograniczajcie wpisów i nie wycinajcie fragmentów!
I ja się dołączę do akapitów zgrozy, bo na widok każdej fotki cerkwi wybałuszam oczy. U nas tego nie ma. Są wprawdzie inne niszczejące zabytki, jak wszędzie w tym kraju. Każdego żal, bo każdy jest potencjalną atrakcją turystyczną, żywą lekcją historii i architektury. Albo po prostu- zadbany byłby uciechą dla oczu, serca i duszy.
OdpowiedzUsuńPoniemieckie zamki, dwory, folwarki ...
OdpowiedzUsuńNa wschodzie, cerkwie, dwory, cuda z drewna ...
Trochę uratowanych. Większość do opłakania.
Żeliwności wzruszające, zwłaszcza kaleki Jezus, opleciony trawą.
Bardzo piękne zdjęcia w wodzie!
Uściski!
znów,,walneliście "piękny post ..jutro wrócę do niego,bo uważnie muszę się wczytać i łezka w oku się kręci ,ze nie możemy teraz na urlop się wyrwać..ale jeszcze złota jesien przed nami..:))a zdjęcia w srebrzystym Sanie piękne..CIUM,CIUM,CIUM :))z Podlasia ..........u nas jutro Cyryl gości ..moze spróbuje fotki zrobić..?
OdpowiedzUsuńPotwornie dużo tych skazanych na zagładę cudeniek. Im więcej człowiek jeździ, im bardziej patrzy, tym zdaje się wzrastać ich liczba. A cuda coraz bardziej się pochylają, potem zostaje tylko pył, ruina i niekiedy opowieść.
OdpowiedzUsuńEch!
Ooo Lipa! Jedno z moich ulubionych miejsc na Pogórzu Przemyskim. A Bobrowej Doliny nie odwiedziliście (stare dworskie stawy z XIX wieku obecnie zaaanektowane przez bobry)?
OdpowiedzUsuńNatalio
OdpowiedzUsuńSan jest naprawdę niezwykłą rzeką. Kiedyś, jak Bóg da, będziemy sobie spływać pontonem z Dubiecka do Przemyśla. Już się cieszymy na samą myśl! To będzie fajna Przygoda.
Może rzeczywiście trzeba napisać piosenkę o Kotowie? Ciekawa pomysła! :D
Riannon
Kto, jak kto, ale Ty, ze swoim wyczuleniem na krzywdy poniemieckich zabytków, rozumiesz doskonale, że są one nie czyimś, tylko NASZYM dziedzictwem i jako takie zasługują na szacunek i obronę.
Madzia
Takie kalekie, porzucone Jezusy mówią wszystko!
Mona
Każdy Twój nowy wpis sprawia nam ogromną radość. Koniecznie musimy się kiedyś spotkać i pogadać.
Asia i Wojtek
Pięknie to ujęliście.
Krzychu
Pogoda była naprawdę bardzo niewyraźna, lało co chwilę, dość późno wyjechaliśmy w drogę, a plany były spore.
Na pewno do Lipy i pozostałych wiosek z tego wpisu jeszcze wrócimy. Właśnie z powodu nieistniejących dworów.
Pozdrawiamy serdecznie!
żeliwności piękne..przypomniały mi się podobne z pewnego cmentarza ,w Supraslu ( pod Białymstokiem),pokaże za jakiś bliski czas..Cerkwie Wasze piekne co nieco widziałam będąc przez chwile w Bieszczadach..a te juz niszczejące , eh..szkoda..szkoda..:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - plan odwiedzin aktualny. Jak się uprę- Nie ma mocnych :) !
PS z Warszawy zawsze chora wracam :( ten pęd i zgiełk, nie dla mnie..
Wojna nie zniszczyła, pożar nie zniszczył, a ludzka obojętność zniszczy. Smutne.
OdpowiedzUsuńMona
OdpowiedzUsuńSą u Was, na Podlasiu grekokatolicy? Bo zdaje się, że przeważają prawosławni?
Uprzyj się uprzyj.
Anula
Masz rację, że to boli najbardziej.
Pzdr.
Unici ..tak w niewielkiej ilości , a czego u nas nie ma na Podlasiu ?:)
OdpowiedzUsuńWięcej jest na lubelszczyźnie..ale to też teren dawnego Podlasia..
np.tu http://www.kostomloty.com/
Mona
OdpowiedzUsuńOd kiedy pochwaliłaś się, że znasz "Pobudkę", przedwojenny organ Związku Szlachty Zagrodowej, wydawany przez niewiele lat w Przemyślu - czyli coś, co ja, miłośnik i pasjonat tej Ziemi odkryłem zaledwie kilka lat temu zupełnym przypadkiem w Sanoku, wciąż nie mogę się otrząsnąć z podziwu dla Twojej wiedzy.
Tak, że teraz wierzę bez zastrzeżeń, że na tym Waszym Podlasiu macie WSZYSTKO! :D
A na pewno nie brakuje tam otwartych i ciekawych świata umysłów.
Cium
NIE PRZESADZAJMY:) Ja po prostu ciekawska jestem..a internet to kopalnia wiedzy..Pozdrawiam w piekny letni dzień:)
OdpowiedzUsuńWszyscy krążymy po swoich śladach na tym naszym Pogórzu, bolejemy nad niszczejącą zabudową czy to domów, czy cerkiewek, patrzymy na zapadłe groby, utrącone krzyże, wydłubane z postumentów stare fotografie czy tabliczki; i tak mi żal, że za jakiś czas ślad po nich nie zostanie, może nasze lub innych fotografie, tak mi żal ... cerkiewkę w Kotowie to chyba od nowa zbudować, jak ją uratować? pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMona<
OdpowiedzUsuńSpoko! :D
Mario Z PP
Sąsiadko Kochana, niezmiennie nas cieszy, że w świecie blogerskim dzięki pośrednictwu Twojego, naszego, Krzyśkowego i pewnie kilku innych blogów sporo osób z całej Polski szeroko otwiera oczy w zdumieniu nad niezwykłościami naszego Regionu. Od tych "naj" po takie zapomniane okruszki życia.
Nie miałem odwagi podłubać w drewnie, ale mam wrażenie, że gdyby wymienić ewidentnie przegniłe podwaliny i szczytowe partie ścian, być może okazałoby się, że kopuła i większość materiału ścian jeszcze się do czegoś nadaje. Moim zdaniem pierwsza rzecz - trzeba by przed zimą przykryć ruinę jakimś prowizorycznym dachem.
Pozdrowienia serdeczne