Poślizg to nasze drugie imię!
Gdzie te czasy, kiedy udawało się nam prowadzić bloga w miarę systematycznie?
Czekamy na spełnienie się obietnicy, że po burzy przyjdzie spokój...
Jak na razie, na czekaniu się kończy.
Jak zapowiedzieliśmy, nasze poranione Pustynią oczy pojechaliśmy leczyć do pokazywanego już na blogu Skrzyszowa.
Pierwszy, przelotny rzut oka upewnia nas, że nie tylko "nie wszystko złoto, co się świeci"
ale bywa też złoto, które się NIE ŚWIECI...
... z daleka :D
Po przekroczeniu zaś bramy ujmuje i prostota XVI - wiecznej bryły...
... i nienachalnie wdzięczne detale.
i smak obecnych właścicieli, restauratorów tego fortalicjum.
(szczególnie po ostatnich, traumatycznych doznaniach :DDD.)
Tak się złożyło, że dotąd bywaliśmy tu jednak w porach niełaskawych dla ogrodu
- póżną jesienia i zimą. To, co wówczas widzieliśmy, przekonywało, że trzeba zobaczyć go...
... w miesiącach krasy.
Otulające renesansowe mury pnącza, niestety, dopiero zaczynały się zielenić.
Za to Tulipanna szalała!
Szaleństwo udzieliło się też Prezesowi
z jakże malowniczym dowodem męskości na czole :D
Czas było udać się więc tajemną szczeliną w żywopłocie w ulubioną przez Prezesa (bo, wstyd się może przyznać, ale Bąblowi na razie oszczędzamy lektury Lśnienia Stephena Kinga)
część ogrodu.
My zresztą też ten labirynt lubimy.
Tato niejednokrotnie dawał wyraz swemu głębokiemu przekonaniu, że dwór pozbawiony swego parkowego entourage'u traci co najmniej połowę swego uroku.
Właściciele Skrzyszowa jako nieliczni wiedzą, że krajobraz przydworski jest takim samym zabytkiem i wymaga tyle samo serca, nakładów i pracy, co mury, które otacza.
Tymczasem Prezes startuje w celu obiegnięcia wszystkich zakrętasów. Po to tu przyszedł!
Rewaloryzacja ogrodów daje dopiero prawdziwy obraz Polski dawnej.
Tymczasem Prezes biega!
Zdegradowane dziś parki i ogrody były niegdyś chlubą ich właścicieli, pełne zaadoptowanych do ogrodu skupisk roślin dzikich, pełne rodzimych i egzotycznych drzew i krzewów starannie dobieranych do warunków klimatycznych i glebowych danego ustronia.
Toż to świadectwo wiedzy, kultury,
no i Sztuka w czystej postaci!!!
Toż to świadectwo wiedzy, kultury,
no i Sztuka w czystej postaci!!!
A Prezes biega!
Macki PRL-u i Pegieeru
(może czas byłoby zrezygnować z wielkich liter używając tych skrótów?)
skutecznie nas tej substancji kulturowej pozbawiły.
Prezes? Biega!
Reszty dzieła zniszczenia dokonują też czasem i współcześni, nowi właściciele dworów i dworków.
Krajobraz wokół starych siedzib powinien być także zawsze pod uważna kuratelą konserwatora zabytków. Ot, co!
Prezes nawet jak na chwilę przystanie, to dusza mu dalej biega :D
Ogród w Skrzyszowie zachwyca pomysłami, nie tylko pracą i masą włożonych weń pieniędzy.
Stara prawda mówi, że pieniądze wiedzy i gustu nie zastąpią :D
Tu można wędrować tracąc poczucie czasu. co chwilę natrafia się na zakątek o innym charakterze i innej roslinności dominującej.
Co rusz też zaprasza wtulona w krzewy ławeczka. To tu, to tam...
Na rozległym wrzosowisku oczekiwanie na wrzesień umilają hiacynty.
Roślinność wodna i terenów podmokłych jest, jak dla nas, bardzo przekonująco umotywowana. Prezes też wygląda na przekonanego :D
Znalazł jednakowoż COŚ, co przekonało Go jeszcze bardziej...
... no i , oczywiście, ...
... nie omieszkał zakwitnąć niczym
Tuli-Panek :DDD
Jeśli uda nam się niebawem znów wpaść do tego magicznego miejsca, aby zobaczyć przyuważony
łan wysuwających się spod ziemi naszych ukochanych irysów,
Dwór już otoczy morze zieleni po dach!
A potem przyjdzie czas na róże, których tu jest... nie umiemy ocenić setki czy tysiące...
Tato oczywiście nie mógł nie pochylić się nad zbiorem tak miłych Jego sercu
kamieni od żaren i kołem szlifierskim. Jeśli to w ogóle możliwe, to na ten widok sympatia Taty do Właścicieli Skrzyszowa jeszcze wzrosła!
A że swój do swego ciągnie, natknęliśmy się na Właścicieli, zmierzając ku wyjściu...
Zaiskrzyło, a jakże!
I jakimś "dziwnym" trafem, mimo, że Państwo mieli właśnie zamiar wyjeżdżać do Dębicy, zawrócili, by otworzyć i podjąć nas we wnętrzach,
które onegdaj Mama miała już szczęście zobaczyć.
Tata, jak to Tata, wśród gdańskich szaf i innych cudeniek wyłuskał chłopskie krzesło...
... "zdobyte" pod Przemyślem...
... i prowadził męskie rozmowy ...
...o męskich zabawkach :D.
I to by było na tyle!
Ale nie będzie, bo dawno już, a szczerze mówiąc nawet bardzo dawno już..
... uruchomiliśmy naszą Maszynę Losującą.
Jak przystało na Bardzo Ważną Maszynę Losującą,
była niezwykle zaaferowana, ...
... samodzielna i solidna.
Poprosimy zatem
MIKĘ,
MARIĘ Z POGÓRZA PRZEMYSKIEGO
I KRZYŚKA POGÓRSKIEGO
o adresy pocztowe na email (kontakt/małpa/ogarzepogorze/kropka/pl).
Nazwaliśmy Was w tytule posta Szczęściarzami :D
Wprawdzie zgodnie z naszą blogową tradycją
niecierpliwie czekają na Was nieatrakcyjne nagrody rzeczowe,
ale wygrana w losowaniu sugeruje,
że warto puścić Lotka!
Życzymy milionów i czekamy na adresy!
Wszystkim zaś dziękujemy za stałość w odwiedzaniu i komentowaniu naszych tak niedopuszczalnie nieregularnych wpisów. Nawet nie obiecujemy, że się poprawimy, bo ...
burza trwa...
Bądźcie zdrowi!