Witajcie. Malin jest wreszcie zatrzęsienie. :)))
Żona twierdzi, że to co Młody ma na sobie to właśnie malinki. Być może, zwróćcie jednak uwagę, że wykiełkowały Prezesowi trzy nowe ząbki na górze. Niby nic takiego, ale dopóki nie znajdzie się jeden, zaginiony niedawno kotek, będę nazywał Bąbla Hannibalem Lecterem Juniorem.
Dobra, zaczynamy następny spacer. :)
Tatuś sam nie ma pewności co to jest, więc ciamkania niestety nie będzie. :( Za to kwiatki przepiękne. Zbliżenie nie wyszło ale mają niezwykły kształt. Niezwykle smakowity ! :)
Nie wiadomo co to jest, ale fajne!!!!
Ale z Małego gimnastyk!!!!!
Mama z Malinami !!!!!!!! Hurra!!!!!!!
"Letnia Szkoła" dla Bąbli.
Przy tym zdjęciu, to impresjoniści moga się (wespół-wzespół) pochować po kątach.
No, o tej porze (przez całe życie) to myśmy już zawsze spali. Albo szaleli w łóżku rodziców. A tu proszę - Wyprawa!
Nutka, jak zwykle, "na chwilkę'' poszła w krzaczki.
Ten nieprawdopodobny Maluch ziewał jak Smok, ale nie zasnął ani na sekundkę!!!!